3

145 16 7
                                    

Było mi strasznie głupio, właśnie nieco uraziłam swojego wychowawce do niego samego. Patrzyłam na niego nie odzywając się, nawet szczerze nie wypadało przeprosić, bo byłoby to niezmiernie żałosne.

-Nie wiem jakie u was panują zasady, ale we wcześniejszej szkole, w której uczyłem za coś takiego mówiło się przepraszam - mówił niby do wszystkich, ale nadal gapił się wprost na mnie. 

-Przepraszam - burknęłam zła, unikając jego wzroku.

-Ładna buźka to nie wszystko, do ławki księżniczko - wmurowało mnie trochę, ale bez słowa odwróciłam się i wróciłam do ostatniej ławki. Usiadłam naburmuszona, czułam jak moje policzki płoną, gdyby mój wzrok mógł zabijać, on leżałby już martwy. Wyjęłam telefon i zaczęłam znów grać, w moją niezwykle inteligentną grę.

-Oddaj to - usłyszałam nad sobą znów ten delikatnie zachrypnięty głos, uniosłam wzrok i nie myliłam się to znów on, Pan wielki burak.

-Nie - ucięłam krótko, wracając do poprzedniej czynności.

-Zabiorę Ci ten telefon - słyszałam jak coraz bardziej się denerwuje, jednak nie bardzo mnie to interesowało, to był mój telefon, więc nie miał prawa mi go zabrać.

-To moja własność, której nie ma Pan prawa naruszyć, na to są paragrafy - uśmiechnęłam się, patrząc jak robi się coraz bardziej czerwony.

-Zostaniesz po lekcji - odszedł, a ja wróciłam do durnej gry. Niestety, była na tyle wciągająca, że nie zdążyłam przejść choćby do dwudziestego poziomu, a zadzwonił dzwonek. Wszyscy jak poparzeni wybiegli z klasy, wstałam i jako ostatnia szłam w kierunku drzwi.

-Ty zostajesz - wstał i zamknął drzwi. Patrzyłam na niego czekając na uwagę czy jakieś łowne pouczenie, ale najwyraźniej to nie było w jego stylu.

-Wydaję mi się, że powinienem usłyszeć od Ciebie jakieś przepraszam - stał w przejściu tak, żebym nie miała możliwości otworzenia drzwi.

-Nie wiem czy to z powodu już podeszłego wieku, ale chyba ma Pan problemy ze słuchem...mówiłam już przepraszam - uśmiechnęłam się ironicznie, co było typowe dla mnie. Im szybciej mnie wywalą z tej szkoły tym lepiej, wrócę do domu a przecież do kolejnej rodzicie mnie nie poślą.

-Musimy nauczyć Cię nieco kultury - gdy patrzyłam na niego nie wydawał się być, aż tak zły. Wydaję mi się, że przyszedł tutaj uczyć prost po studiach, bo nie przypominał eksponatów z muzeum jak połowa uczących tutaj.

-Z pewnością Ci się to uda, jestem pyskata - wzruszyłam ramionami, widziałam jak się w nim gotuje od środka. Zawsze mnie to śmieszyło, że my jako uczniowie możemy doprowadzić nauczyciela do wariacji, a on nie może zrobić nam zupełnie nic. 

-Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy, najlepiej już do końca dnia.

-Mamy jeszcze dziś razem lekcje cukiereczku - sama nie wiem czemu to powiedziałam, ale było to cholernie zabawne. Przy okazji udało mi się wyjść, bo tajemniczy nauczyciel którego imienia nie znałam, bądź po prostu nie usłyszałam, gdy się przedstawiał odszedł od drzwi. Wyszłam dumna z siebie, przechodząc przez korytarz znów czułam na sobie wzrok wszystkich stojących na nim. Dość szybko znalazłam moje dwie sąsiadki z pokoju.

-Co od Ciebie chciał? - spytała ta niższa, klaszcząc w dłonie, jakby co najmniej miała jakąś nadpobudliwość. 

-Miał problem do mnie, trudno z resztą nie ważne - otworzyłam swoją szafkę i wyjęłam z niej zeszyt, w którym zawsze wszystko zapisuje, taki mój mini pamiętnik. Na kolejnej lekcji wcale nie było ciekawiej, jedyne co mi pozostało to sen, dlatego też położyłam głowę na rękach i zasnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek. Tak przeżyłam dzień, aż do zajęć wychowania fizycznego, które miałam z moim (nie) ulubionymi nauczycielem. Wyjęłam z szafy krótkie dresowe spodenki i najzwyklejszą czarną bluzkę, na grubsze ramiączka.

-Może być? - spytałam Clary, tak chyba zaczynam je rozróżniać.

-Na wf mamy raczej takie stroje - pokazała mi drugi mundurek, specjalnie przeznaczony do tych zajęć. Długie czarne dresowe spodnie i biała koszulka, gdy tylko to zobaczyłam prychnęłam śmiechem.

-Nie założę tego - zdjęłam bluzkę i założyłam wcześniej przygotowaną. Uśmiechnęłam się widząc ich zdziwione miny. Włosy związałam w luźnego koka, założyłam spodenki i byłam gotowa. Zostało mi jeszcze trochę czasu, więc trochę ogarnęłam moje social media i pierwszy raz odkąd tu jestem dodałam swoje zdjęcie, jednak bez żadnego zbędnego podpisu. Chce po prostu, żeby wiedzieli że żyję i nic mi nie jest, ale nic więcej.

Wyszliśmy na dwór, bo było dość ciepło, tam czekał na nas już wychowawca. Teraz wyglądał o niebo lepiej, ubrany w krótsze spodenki i bluzkę na ramiączka, która odsłaniała jego idealne mięśnie. Na sam widok zrobiło mi się gorąco i muszę przyznać, że miałam na niego ochotę. Oblizałam wargi, dobrze że miałam okulary, bo tak to by ktoś mógł się zorientować, że to właśnie na niego tak reaguje. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę teraz podejść i rzucić się na niego, dosłownie. W sumie to nie byłby zły plan, ale wiem że pewnie od razu, by mnie odepchnął. Stanęłam obok ostatniej dziewczyny w rządku i czekałam, aż dostane porządny ochrzan za swój strój, który oczywiście moim zdaniem był jak najbardziej odpowiedni. 

-Co to za strój? - powiedział podnosząc wzrok znad dziennika, wzruszyłam ramionami z wielkim uśmiechem, widząc jak coraz bardziej działam mu na nerwy. Tak słodko się złościł, muszę przyznać podobał mi się mój nauczyciel.

-Nie mam pojęcia o co chodzi - z mojej twarzy nie schodził uśmiech, ciągle wgapiałam się w niego spod okularów.
Nie odezwał się nic, zaczął wydawać nam polecenia co mamy robić, więc wzięłam się do roboty. Akurat lubię się trochę rozciągać, biegać, generalnie aktywność fizyczną, więc nie muszę teraz robić z siebie sensacji jak wcześniej. Gdy przebiegłam już parę kółek na bieżni, podeszłam do krzesełek, żeby się napić, oczywiście w pobliżu miałam mojego nauczyciela, którego jeszcze imienia nie znam.

-Przesadzasz - syknął patrząc przed siebie, ale doskonale wiedziałam że mówi do mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam, odstawiłam wodę i podeszłam trochę bliżej.

-Ja? Nie mam pojęcia, o co Panu chodzi - poprawiłam koka.

-Doskonale wiesz o co mi chodzi, jeszcze trochę i będę zmuszony Cię ukarać - nadal nie patrzył w moją stronę.

-Nie marzę o niczym innym - przygryzłam wargę z uśmiechem weszłam na bieżnie i zaczęłam znów biegać. Nie wiem czy to mądre z mojej strony, ale chce trochę go napalić na siebie. Jest cholernie seksowny i widzę jak kara mnie na biurku w sali. Może to chore, ale prawdziwe.




Witam :)

Jak widać rozdziały tutaj są o wiele dłuższe, niż w moich wcześniejszych opowiadaniach, przez co po prostu pojawiają się rzadziej. Nawet nie bardzo umiem podać datę publikacji kolejnego, bo mam napisany tylko kawałek. Mam nadzieję, że historia jakoś zaciekawia i będzie was tutaj coraz więcej :)

Body SayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz