7

114 13 4
                                    

-Byłem miły do czasu, ale przegięłaś dziewczynko - podszedł do drzwi i zamknął je od środka.


-Co Pan robi? - trochę się przestraszyłam, no dobra bardzo się przestraszyłam. Nawet zaczęłam zwracać się do niego na Pan. Podszedł do mnie, a ja odruchowo zrobiłam krok w tył, wpadłam  plecami na ścianę, która swoją drogą mogła być gdzieś dalej. Byłam totalnie bezbronna, i zdana na jego dobroć.

-Teraz Pan tak? - uniósł jedną brew. Jedną swoją rękę oparł o ścianę, tuż koło mojej głowy, spojrzałam na to nieco przerażonym wzrokiem.

-Ja...ja chyba muszę wracać na lekcję - chciałam przejść, ale w momencie w którym ledwo drgnęłam druga jego ręka znalazła się po drugiej stronie, tym samym zakleszczając mnie.

-Nagle chcesz wrócić na lekcje? - gapił mi się prosto w oczy, to było tak krępujące, że uciekałam wzrokiem jak tylko mogłam.

-Tak - powiedziałam cicho speszonym głosem. Nie sądziłam, że możliwe jest doprowadzenie mnie do takiego stanu, zawsze byłam wyszczekaną księżniczką, a teraz nie mogę wydusić z siebie dosłownie nic.

-Tak chciałaś, żebym Cię ukarał, a teraz drżysz ze strachu? - zaśmiał się patrząc na mnie, czułam się zażenowana, on miał rację.

-Wcale się nie boje - próbowałam zabrzmieć dość wiarygodnie, ale to było mało możliwe.

-Wychodzę w tym momencie - pchnęłam go lekko, minęłam i złapałam za klamkę. Niestety los mi nie sprzyjał, przecież on zamknął te drzwi, więc raczej ich nie wywarze.

-A kluczyk? - trzymał go w ręku, a właściwie teraz trząsał nim przed moimi oczami. Podeszłam i próbowałam go wyrwać, ale nie udawało mi się, byłam za niska, a on ciągle gdy próbowałam go schwytać podnosił go wyżej.

-No i dobra chociaż nie będę siedziała na reszcie lekcji - usiadłam na jego fotelu i zaczęłam coś grzebać w systemie. Już miałam sobie wstawić piątkę, gdy jakimś magicznym sposobem ekran zrobił się czarny. Spojrzałam w bok, i co zobaczyłam? Josepha, który stoi przy gniazdku, a w ręku zwycięsko trzyma wtyczkę.

-Palant - nie wiedziałam, że tak bardzo mogę pożałować jednego słowa. Podszedł do mnie, szarpnął mną i podniósł. Sam usiadł na fotelu, a mnie wciągnął na swoje kolana, tak że siedziałam na nim okrakiem. Nie odzywałam się tylko uważnie przyglądałam.

-Ileż ja bym mógł rzeczy teraz z Tobą księżniczko zrobić - zaśmiał się patrząc wprost w moje oczy. Chciałam się jakoś wyszarpać, ale swoje ręce dość mocno zacisnął na moich nadgarstkach. Patrzyłam mu prosto w oczy, licząc że tym wzbudzę jakąś litość w nim. Wiem, że zachowuje się jak osoba z rozdwojeniem jaźni, bo raz jestem odważna, a chwilę później trzęsę się ze strachu, ale on jest naprawdę dziwnym człowiekiem.

-Daj mi spokój - powiedziałam cicho siedząc na jego kolanach, nawet przestałam się już wyrywać, bo stwierdziłam że to nie ma sensu.

-Nie potrzebnie mnie rozgniewałaś księżniczko - wpił się w moje usta, a ja siedziałam jak wryta. Nawet go nie odepchnęłam, po prostu nie mogłam. Czułam, że jest mi to potrzebne, ja po prostu czułam się wspaniale. Po chwili poczułam jak ucisk na moich nadgarstkach zwalnia się. Nie miałam zamiaru wcale się bronić, wręcz przeciwnie zarzuciłam ręce na jego szyi i mocniej przyciągnęłam do siebie. Nie wiem ile to trwało, ale stawało się coraz bardziej namiętne. Jego ręce spoczęły na moich pośladkach, co chwila lekko zaciskał dłonie na nich. Wszystko zepsuł ktoś kto zaczął dobijać się do drzwi. Gwałtownie zeskoczyłam z jego kolan i spojrzałam na drzwi. Byłam cała czerwona, a on no cóż...zdarzył mu się pewien męski problem.

-Ogarnij to - wskazałam na jego krocze, a sama powachlowałam się rękoma, aby zniszczyć dwa pokaźne rumieńce, które miałam na twarzy.

-Kto tu jest?! - usłyszałam dość wkurzony męski głos, kojarzyłam ten głos, jedyny w swoim rodzaju, jedyny tak denerwujący...to musiał być głos dyrektora.

-Ciekawe jak się z tego wytłumaczysz - zaśmiałam się patrząc na mojego wychowawce. Było mi niezwykle do śmiechu, w tym momencie mógł stracić pracę, no bo jak wytłumaczy to, że jest zamknięty z uczennicą w kantorku i do tego ma powstanie w spodniach? Stałam przy ścianie z ironicznym uśmiechem i gapiłam się na jego zakłopotaną minę.



Hejka :)

Witam dziś, z nie za długim rozdziałem, który dodaje po dość sporej przerwie. Opisuje tutaj tylko jedną scenę, bo nie chce zbyt wiele zdradzać. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj ktoś jest + ja dziś postaram się nadrobić wszystko u was :))

Buziaki xoxo


Body SayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz