- Pocałuj mnie - nie odpuszczałam.

Pragnęłam go.

- Dlaczego ty to robisz? - szepnął i zaczął muskać moją szyję. Czułam jego ciepły oddech na skórze, który powodował u mnie przyjemne dreszcze, przyjemne uczucie w podbrzuszu. 

- Will... - sapnęłam i odchyliłam głowę na bok. - Co ja robię..?

- Mącisz mi w głowie.

To słowo od razu wywołało u mnie falę dziwnych, ale przyjemnych doznań. Jak ja mące mu w głowie? Dlaczego? Dlaczego ja? 

- Pocałuj mnie, proszę - szepnęłam i ustami powędrowałam do wysokości jego ust. Zaczęłam znowu delikatnie ocierać się o nie.

- Dlaczego ty to robisz..? - Warknął, a jego dłonie ścisnęły moje pośladki.

- Nie wiem o co ci chodzi... - mruknęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.

- Doskonale wiesz, o czym mówię.

Will położył mnie na łóżku i zawisł nade mną wpatrując się cały czas w oczy z wielkim pożądaniem, z wielką namiętnością, ale widziałam też ten jego lód. Te chłodne, lodowate, stanowcze, zaborcze spojrzenie, które jest pełne tajemnicy, pełne piękna, które w sumie skrywa, a ja zauważyłam je od niedawna. 

- Pocałuj mnie - szepnęłam.

Jego oczy cały czas były wpatrzone we moje. Poczułam, jak jego dłonie błądzą od moich bioder, aż do samej góry. W wolnym tempie przejechał przez talie, żebra i na dodatek jego kciuki zahaczyły o moje piersi i nie mam pojęcia czy celowo, czy przez przypadek. Wywołało to u mnie burzę jeszcze większego pożądania.

I naglę przejechał przez całą długość moich rąk, aż zatrzymał się na dłoniach. Splótł nasze palce i stanowczym ruchem przygwoździł je po bokach mojej głowy. Robiąc te czynności nie odrywał ode mnie wzroku. Robił to tak, jakby się znał nad tym, jakby wszystko wiedział, co, gdzie i jak leży, jest na swoim miejscu, gdzie się znajduje. Był jednocześnie delikatny, czuły, troskliwy, piękny. On jest piękny.

Mój oddech przyspiesza, moja klatka piersiowa się unosi coraz szybciej. Między nami jest tak intymnie jak nigdy. Nigdy nie myślałam, że będę w stanie się w nim zauroczyć, być blisko niego jak teraz. Chcieć go pocałować, dotknąć, wręcz pragnąc tego. 

I naglę mnie pocałował. Był to krótki, ale czuły i namiętny pocałunek. Oddalił się ode mnie, ale chciałam więcej, więcej, więcej i więcej go, kurwa mać. 

- Pocałuj mnie - szepnęłam, prawie że wybłagałam go.

- Nie zasłużyłaś - odpowiedział chłodno i dalej krążył wokół moich ust, doprowadzając mnie tym samym do utraty cierpliwości nad wszystkim.

- Zasłużyłam - mruknęłam niewinnie, ale kusząco.

- Jak bardzo? - szepnął i spojrzał mi w oczy.

Nie wytrzymałam. Nie wytrzymywałam już. Przerzuciłam go na bok i usiadłam na nim okrakiem. Teraz on leżał przygnieciony przez mój ciężar, a ja dominowałam u góry. Jego napierającą na mnie męskość czułam przy samym wejściu. Było to okropne uczucie, okropnie przyjemne i podniecające jeszcze bardziej.  

Jego oczy był wprost na mnie wpatrzone, a dłonie dalej splecione. Był zdziwiony, wręcz zachwycony, że teraz jestem ja na górze. Widziałam ten błysk w oku, który świadczy o zafascynowaniu i podziwie. 

- Pocałuj mnie... - obniżyłam swoje biodra w dół, a później znowu wleciałam nimi w górę. Ruch ten spowodował otarcie się i bardzo mocno poczułam... twardego penisa. Moja kobiecość w tej chwili zwariowała i spowodowała mi ból, ogromny, przyjemny i nie do opanowania ból, skurcz. 

Nienawidzimy siebieWhere stories live. Discover now