Rozdział 9

145 15 5
                                    

Gdy wyszliśmy z mieszkania skierowaliśmy się do samochodu Jimin'a. Wsiedliśmy i zapięliśmy pasy. Jimin odpalił auto i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.

-To powiesz mi gdzie jedziemy?

-Zobaczysz jak będziemy na miejscu-kurde nie dawał za wygrana. A szkoda bo chce wiedzieć czy czasami nie wywiezie mnie do lasu i tam nie zabije. Chociaż jak tak teraz o tym myślę to nie wygląda na takiego który mógłby coś takiego zrobić. Po jakiś 30 minutach drogi Jimin zaparkował, wysiadł i otworzył mi drzwi.

-Normalnie mówię ci jaki ty dżentelmen jesteś.

-No a nie?-Zaśmialiśmy się i Jimin złapał moją rękę prowadząc w tylko sobie znanym kierunku. Po chwili ujrzałem wielki diabelski młyn.

-Tylko mi nie mów, że idziemy do wesołego miasteczka.

-Dobra to nie powiem-powiedział z uśmiechem, a ja odwróciłem się twarzą do niego i rzuciłem mu się na szyje.

-Tak bardzo ci dziękuję.

-Nie ma za co maluszku-objął mnie w pasie i pocałował w czoło-Dobra chodźmy już co?

-Pewnie już idziemy.

-Załapałem go za rękę i skierowaliśmy się w stronę wesołego miasteczka.

-To co gdzie idziemy najpierw?

-Diabelski młyn?!

-Okej. Ty stań w kolejce a pójdę kupić bilety.

-Dobra.

Poszedłem stanąć w kolejce na to wielkie koło i czekałem na Jimin'a. Po jakiś 10 minutach wróci.

-Jimin?

-Tak?

-Bo ja zapomniałem ci powiedzieć, że mam lęk wysokości-powiedziałam spuszczając głowę. On natomiast położył mi rękę na ramieniu mówiąc:

-To nic spokojnie. Będziesz obok mnie jeśli będziesz się bać to się do mnie przytulisz jasne?

-Tak.

-To dalej bo wchodzimy-powiedział radośnie i weszliśmy do jednej z huśtawek. Usiedliśmy i od razu przytuliłem się do jimina. Jak się okazało wagoniki są czteroosobowe i do naszego weszły jeszcze dwie osoby. Po chwili ruszyliśmy, a ja rozglądałem się.

-Jak tu pięknie.

-Masz racje.

Nagle zatrzymaliśmy się na samej górze. Krzyknąłem przerażony wtulając się w jego tors.

-Spokojnie. Zaraz zjedziemy na dół.

-D-dobrze.

Ruszyliśmy a ja odsunąłem się kawałek od Jimina.

-Już dobrze?

-Tak.

Kiedy byliśmy na dole szybko wyszedłem z wagodnika od razu tego żałując, ponieważ zakręciło mi się w głowie.

-Kookie wszystko w porządku?

-T-tak.

-Na pewno nie wyglądasz najlepiej.

-Troche mi się w głowie kreci.

-Może chcesz wrócić do domy i się położyć?

-Nie zaraz mi przejdzie.

-No dobra, ale jeśli coś będzie nie tak to od razu mów.

-Dobrze.

-Gdzie chcesz teraz iść?

-Może na kolejkę górską, a później na watę cukrową?

-Dobra to idziemy.

-I znowu czekanie w kolejce-wzdychnałem na co Jimin się zaśmiał.

-Pójdziemy na kolejkę później na watę cukrową tak jak chcesz, a później może na kolacje co ty na to?

-Mi pasuje.

-To ustalone.

Staliśmy jeszcze chwilę w kolejce i wsiedliśmy do wagonika. Cała rundka trwała około 30 minut. Kiedy wyszliśmy skierowaliśmy się po watę cukrowa. Jimin wziął niebieską, a ja różową. Usiedliśmy na ławce. Siedzieliśmy i rozmawialismy do póki nie zjedliśmy waty. Później skierowaliśmy się do samochodu. Pojechaliśmy do jakiejś kawiarni. Zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy na zamówienie. Kiedy nam je przynieśli zaczęliśmy jeść.

-Ciekawe co Tae robi z YoonGim?

-No w sumie mnie też to zastanawia.

-Zjemy i wracamy?

-Pewnie.

Zjedliśmy i poszliśmy do auta. Ruszyliśmy w kierunku naszego mieszkania. Kiedy weszliśmy do mieszkania skierowaliśmy się do salonu a tam zastaliśmy...

######

Hej hej hej^^

To już kolejny rozdział i nie wiem czemu ale mam wrażenie ze wyszedł chujowo. Wypowiedzcie sie na ten temat.

A jak myślicie co chłopcy mogli zobaczyć w salonie? Ktoś ma jakieś teorie? Jeśli tak to komentarze mile widziane.

Mam dzisiaj nadmiar weny i nie wiem co robić POMOCY!

Dobra już koniec mojego żalenia się mam nadzieje, że się podoba.

Do następnego ^-^

Życie bywa trudneWhere stories live. Discover now