- No, dlatego pytałam się ciebie kiedy będziecie! Wiesz, jak trudno było ich wszystkich poustawiać w te zakamarki? Inni się nie mieścili! - zaśmiała się.

- Dziękuje jeszcze raz, kocham cię normalnie! - wtuliłam się w nią ponowie.

- A więc co... - odsunęła się ode mnie i spojrzała w oczy z uśmieszkiem na twarzy. - Pijemy! 

$$$$$$$$$$$$$$$

Impreza szybko się rozkręciła. Po chyba piętnastu minutach leciały kolejki za kolejkami, ludzie już byli wstawieni, a po godzinie już dwadzieścia osób szło do toalet się wyrzygać, a przybywało ich coraz więcej. Ja nie byłam nie wiadomo jak wstawiona, bo na początku wolałam ze wszystkimi na trzeźwo się bawić. Wypiłam tylko pięć kieliszków i to mi wystarczyło do dobrej zabawy. Później mam wyjebane i chleję, choć boję się trochę, jak porobię się z tą cukrzycą.

Sala była ciemna i jedynie ją oświetlały kolorowe lasery i specjalna mata wykonana tak, że pod wpływem nacisku świeciła się na wybrany kolor. Było tak ciemno, że nawet nie wiem z kim tańczyłam, nie wiedziałam kto mnie obejmuje, ale nie przeszkadzało mi to. Musiałam znać tych ludzi, więc się nie obawiałam. 

Po chwili czyjaś dłoń chwyciła za moją i wyprowadziła z niego, kierując się od razu do jakiegoś kąta. Spojrzałam na chłopaka przed sobą i dostrzegłam, że to musi być Liam - kolega z drużyny Williama. Z tego co słyszałam, to obydwoje za sobą niezbyt przepadają, więc dlaczego go zaprosił? Czy też może ja wysłałam mu zaproszenie? 

- Hej - uśmiechnęłam się.

- Cześć, wszystkiego najlepszego jeszcze raz - przytulił mnie. - Jak tam?

- Umm, dobrze, a jak ma być? W końcu to moje urodziny, więc jest zajebiście! 

- Mam dla ciebie taki prezent... - rozejrzał się dookoła. - To trzyma tylko piętnaście minut.

Zmarszczyłam brwi i nie wiedziałam o co mu chodzi na początku. Dopiero kiedy przeanalizowałam sobie jeszcze raz słowa ''to trzyma'' zrozumiałam, że ma tabletki. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wezmę nic związanego z narkotykami, nie. Patrząc teraz w przeszłość i mój związek z James'em - nie, nigdy więcej. 

- Nie, nie chcę... - powiedziałam stanowczo i pokręciłam głową.

- Nie ma żadnych skutków ubocznych - spojrzał na mnie tak, jakby był tego pewien. - Jak na piętnaście minut odpływu, uwierz mi, że się opłaca - uśmiechnął się zadziornie.

- Nie, przepraszam. Ja nie chcę. 

- Jwow... - objął mnie wokół i położył głowę na ramieniu. Zaczął w spokojnym tempie kołysać nami. - Nie daj się prosić... Chociaż w urodziny baw się dobrze.

- Bez tego też mogę.

- Zrób to dla mnie... - mruknął uwodzicielsko.

 - Przepraszam, ale ja naprawdę nie chcę... - odsunęłam się od niego.

- To chociaż pocałujemy się? - zapytał szarmancko. 

- Hahahaha, jak tak bardzo chcesz, to okej - uśmiechnęłam się.

Od razu ujął mój podbródek i nachylił się nade mną. Pocałował mnie czule, bardzo czule. W ogóle się nie spieszył, pocałunek był nie zachłanny ani gwałtowny. Całował bardzo fajnie i spodobało mi się to. 

Nienawidzimy siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz