- Dużo - pomrugała kilka razy. - Na pewno wiesz, kto tam będzie?

- Boże, nie panikuj - przekręciłem oczami.

- No co?! Na sylwestra u Zack'a był koleś, którego nawet nie znał i dobierał się do mnie! - fuknęła zdenerwowana.

Zajebałbym tego kolesia.

- Jak widać dałaś mu powód, żeby się dobierał - mruknąłem i uśmiechnąłem się zadziornie.

- Co ty sugerujesz?! - oburzyła się i spojrzała na mnie. - Will, nie jestem dziwką! - wściekła się.

- Tak, tak... - pokiwałem głową.

- Jebany cwel - burknęła. - To ty ruchasz na prawo i lewo, ty jesteś męską dziwką!

- Ja? - prychnąłem i wskazałem na siebie. - Jak to ty proponowałaś kumplowi z drużyny...

- Byłam pijana! - przerwała mi. - Nie wypominaj mi tego, idioto.

- Nie mów do mnie idioto, idiotko.

- Będę tak mówić, bo jesteś idiotą, idioto.

- Zamknij się, Jane - warknąłem.

- Nie wkurwiaj mnie, Will!

- Znowu kurwa zaczynasz! - wściekłem się. - Zrozum, jebana idiotko, że nie chcę mi się kłócić z tobą! Jesteś taka wkurzająca...

- Jak to ty zaczynasz! Cały czas mnie prowokujesz i robisz wszystko, żeby doprowadzić do kolejnej kłótni! - wskazała na mnie.

- Zamiast normalnie porozmawiać, to nie... Księżniczka Jane musi wyzywać od najgorszych - prychnąłem. - Powinnaś być mi wdzięczna, że przyjechałem po ciebie. Tak to byś zapierdalała w tym mrozie.

- Odezwał się książę! - zaśmiała się. - Powinieneś być mi wdzięczy za to, że zgodziłam się zrobić z tobą urodziny! Gdyby nie prośby Rachel, nie jechałabym teraz z tobą tutaj! Ale kurwa jadę, bo robię to dla niej!

- Tak, ja też nie chcę z tobą urodzin, spokojnie - uśmiechnąłem się pewny siebie. - Zniszczysz tam wszystko, dlatego radziłbym trzymać krótko ten wygadany pysk.

- Ty masz pysk, psie jebany! - warknęła. - Z szacunkiem do pani proszę.

- Hahaha - zaśmiałem się bezczelnie. - Aż prosisz się o skrócenie ten smyczy, suko.

- Ty już dawno ją masz skróconą, fujaro - mruknęła zadowolona.

Kurwa.

Dziwka jebana.

- Nie wkurwiaj mnie lepiej - powiedziałem groźnie. Ostrzegłem ją wręcz.

Nie mam ochoty patrzeć na jej płacz, nie chcę mi się, a zawsze to się dzieję, kiedy tak mnie nazywa. Tracę cierpliwość, tracę już wszystko, kontrolę. Potrafię ją doprowadzić do długiego płaczu, a teraz nie chcę, co się dzieje ze mną? Litość kurwa? Wobec niej? Phi...

- O, widzisz? Jak szybko potrafię cię piesku zamknąć? - zachichotała. - Słuchaj swego pana następnym razem.

- Jane, naprawdę...

- Naprawdę, co? - spytała. - Naprawdę jesteś takim idiotą? Wiem o tym przecież, Will - dalej prowokowała.

I proszę mi tutaj wskazać, kto tak naprawdę prowokuje.

Ja, czy ta suka?

- Zamknij ten pysk wreszcie! - wrzasnąłem.

- Ucisz się, fujarko - uśmiechnęła się. Była taka pewna siebie, taka zadowolona, dumna, co mnie wkurwiało, wkurwiało, wkurwiało.

Nienawidzimy siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz