23. Wal się, Peter

871 80 4
                                    

Z czasem zacząłem coraz bardziej tracić kontrolę nad własnym ciałem. Byłem zwykłym widzem. Nie mogłem nic zrobić, oprócz wykonywania poleceń.

Strasznie bolało mnie to, że nie mogłem nawet przytulić Amelii. Jej rozpacz na twarzy sprawiła, że moje serce złamało się na malutkie kawałeczki. Później, gdy Hope i Niall zaczęli mnie przeszukiwać, modliłem się, aby znaleźli te cholerne leki.

Jak mogłem być takim idiotą i bez zastanowienia je po prostu wziąć?

Gdy usłyszałem plan Hope, błagałem w myślach, aby Niall wybił jej ten idiotyczny pomysł z głowy. Jednak on tego nie zrobił.

Gdy Hope połączyła nasze rozcięte dłonie, na początku nic się nie stało, jednak później zaatakował mnie straszliwy ból. Ten ból można porównać do tego, gdy pochłania cię ogień, jednak wokół nigdzie płomieni nie było. Ten ogień rozchodził się od szpiku moich kości i czułem go dosłownie wszędzie; czułem nawet jakby wszystkie włosy na moim ciele płonęły.

Z Hope nie było lepiej. Odczuwała swój własny ból, gdy trucizna w połowie przechodziła na nią, jednak czuła też mój ból. Jej wyraz twarzy bolał mnie najbardziej. Chciałem wyrwać swoją dłoń od niej, jednak ona na to nie pozwoliła. Kątem oka zobaczyłem jak Niall odciąga gdzieś w kąt pokoju Amelię, aby nie musiała na to patrzeć. W duchu podziękowałem mu za to.

Miałem wrażenie, że minęła wieczność nim ból zaczął ustępować, a ja odzyskiwać całkowitą władzę nad moim ciałem. Gdy połączenie się zerwało, a nasze dłonie się rozdzieliły, Hope zemdlała. Szybko ją złapałem, nim upadła, żeby nie uderzyła się w głowę. Zacząłem poklepywać lekko jej policzki, żeby ją ocucić. Niall podszedł do mnie razem z Amelią, jednak jedyne co było dla mnie w tym momencie najważniejsze, to obudzenie Hope.

- Hope. Hej, Hope. Obudź się. Hope. Hope! - powoli traciłem cierpliwość, gdy ona nie reagowała.

- Harry, spokojnie. Obudzi się. Hope po prostu potrzebuje czasu, okay? Zużyła dużo sił, aby cię uleczyć. Daj jej trochę czasu - odezwał się Niall zza moich pleców. Wypuściłem powietrze, odsuwając się lekko.

- Masz racje... Po prostu chcę żeby się obudziła.

- Wiem, Harry, ale musisz dać jej chwilę...

- Harry? - usłyszałem cichy głosik zza Nialla, przez co odruchowo spojrzałem tam i przypomniałem sobie, że Amelia była tu cały czas. Wymusiłem uśmiech i wystawiłem ręce do niej, mówiąc:

- Tak, Am, to ja. Chodź się przytulić - ledwo skończyłem to zdanie, a już miałem w swoich ramionach małą brunetkę.

***

Nie wiedzieliśmy co robić. Minęło pół godziny, a Hope nadal się nie obudziła. Nie pomagał Peter, którego słyszałem za ścianą, jak chodził i mruczał coś niecierpliwie. Cały czas siedziałem obok nieprzytomnego ciała mojej Opiekunki, a Niall grał, niedaleko ode mnie, w łapki z Amelią.

Co jakiś czas sprawdzałem, co z Hope, jednak nic się nie działo.

W końcu nie wytrzymałem i znów zacząłem poklewywać jej policzki, powtarzając w kółko "Hope". Ona jednak nie reagowała. Westchnąłem zrezygnowany.

Wstałem i zacząłem chodzić w kółko po pokoju, rozpraszając Nialla, przez co, ku uciesze małej, ciągle przegrywał. Trwało to jakieś dziesięć minut.

W końcu coś się stało. Ciało Hope dostało dziwnych drgawek, a sama brunetka zaczęła dziwnie sapać.

Razem z Niallem, w ciągu niecałej sekundy, znaleźliśmy się przy niej, przytrzymując ją, aby nie zrobiła sobie krzywdy. Nim Hope się uspokoiła, minęło kolejne siedem minut.

Po tym, Hope wróciła do stanu zwykłej nieprzytomności. To trwało około dziewięciu minut.

Następnie, Hope obudziła się, wciągając głośno powietrze oraz siadając gwałtownie. Uspokojenie się zajęło jej około dwunastu minut.

Łącznie, odkąd przyszliśmy do tego pokoju, minęło osiemdziesiąt osiem minut, czyli wystarczająco czasu, aby Peter się zniecierpliwił. Dowodem na to było natarczywe pukanie do drzwi i krzyczenie imienia mojej Opiekunki.
Nie zwracałem na to uwagi, ponieważ byłem zbyt szczęśliwy, widząc, że Hope była cała i zdrowa, więc ignorując Petera, przytuliłem ją.

Wal się, Peter.

✔ Fall Down For You || H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz