21. Pomocy

913 75 0
                                    

Nie wiedziałem co się ze mną działo. Czułem się jak maszyna. Wszystko robiłem automatycznie. Jakby ktoś sterował moim ciałem i mózgiem, a ja mogłem się tylko przyglądać od środka.

Czułem się jakbym był pod jednym z tych zaklęć, z książek, które kiedyś mi Niall pokazał, Harry Potter. Jakbym był pod wpływem Imperiusa.

Gdy Hope weszła do mojego pokoju i zadawała mi te wszystkie pytania, chciałem odpowiedzieć inaczej i ją przytulić, ale coś mnie powstrzymało.

Przy tych okolicznościach powinny towarzyszyć mi różne uczucia. Poczucie winy, strach czy nawet szczęście, bo Niall odzyska wolność, jednak ja czułem tylko pustkę.

Cholerną pustkę.

Siedziałem na krześle sztywno, czekając aż wróci Hope. Kilka osób znajdowało się w środku, w tym Peter, i wszyscy posyłali mi dziwne spojrzenia. Gdybym był sobą, bardziej bym się tym przejął, jednak teraz moja twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jeden wampir był tak bezczelny, że pomachał mi ręką przed twarzą. Wtedy tylko spojrzałem na niego tak pustymi oczami, że teraz omija mnie szerokim łukiem.

W końcu usłyszałem na korytarzu kroki. Dwie osoby. Zapachy znajome. Hope i... Niall? Co Niall tutaj robi? On już dawno powinien być tysiąc kilometrów stąd! Drzwi się otworzyły i weszli do środka. W tej samej chwili Peter się odezwał:

- Co on tutaj robi? - dobre pytanie.

- Jedzie z nami - odparła brunetka, kiwając mojemu przyjacielowi głową  w moją stronę. Spojrzał na mnie i naprawdę się starałem. Chciałem posłać mu uśmiech, jednak moja twarz nie chciała współpracować, więc jedyne co Niall zobaczył to pustka na mojej twarzy. Zobaczyłem w jego oczach troskę i zmartwienie.

- Nie, nie jedzie. Nie było o tym mowy. Poza tym, on już powinien być wypuszczony. Decyzja podjęta. Blondyn nie jedzie - głos Petera wyrwał mnie z zamyślenia.

- Pet, możemy porozmawiać na korytarzu? - Hope zapytała, a gdy jej brat się zgodził wyszli z pokoju. Niall usiadł obok mnie.

- Harry, wszystko w porządku? - spytał.

Nie.

- Tak - chciałem krzyczeć. Blondyn zmarszczył brwi, patrząc na mnie.

- Na pewno?

Nie.

- Tak, Niall. Wszystko jest w porządku.

Cholerny Imperius.

- Wydajesz się inny, Hazz - stwierdził, kładąc swoją dłoń na moje ramię.

- Wydaje ci się - zbyłem go, a gdy już nic nie odpowiedział, powróciłem do patrzenia w przestrzeń przede mną.

Trwaliśmy tak do chwili, gdy Hope i Peter nie weszli znów do pokoju. Brunetka spojrzała na mojego przyjaciela z nadzieją w oczach, jednak ta została zastąpiona przez zawód, gdy Niall pokiwał przecząco głową.

- Czy mogę prosić o waszą uwagę?! - odezwał się głośno Peter. Wszyscy na niego spojrzeli - Blondyn jedzie z nami! Hope udało się mnie przekonać. Najbardziej przekonało mnie to, że chłopak dobrze zna wioskę i zamek, więc będzie mógł nam bardziej pomóc. Pomoże mam także szybciej znaleźć tą małą... Jak ona miała na imię?

Amelia - chciałem powiedzieć, jednak moje ciało milczało.

- Amelia - podpowiedziała za mnie Hope.

- Racja. Także Niall i dwóch naszych znajdzie Amelię, więc będziemy mieli więcej czasu. Jeszcze jakieś pytania? Nie? Dobrze, w takim razie idziemy do wozu - gdy tylko padła ta komenda, prawie wszyscy w pokoju wstali i skierowali się do wyjścia. Ja także automatycznie wstałem i skierowałem się do drzwi. Jak robot.

***

Naszym wozem była mała ciężarówka. Prowadził Peter, a na miejscu pasażera siedział Eden. Na pace siedzieli pozostali, w tym ja, Niall i Hope. Siedziałem pomiędzy nimi jak na szpilkach i obserwowałem resztę.

Głównie tylko rozmawiali i żartowali. Czasami mówili o tym, co zdobią gdy para królewska zostanie zabita. Czasami sprawdzali czy są dobrze przygotowani. Niall milczał, tak samo jak Hope.

Po kilku godzinach takiej jazdy drzwi się otworzyły, zobaczyliśmy w totalnej ciemności Petera i Edena z latarkami w dłoniach.

Czyli minęło trochę więcej niż kilka godzin.

Gdy wszyscy byli już na zewnątrz, zobaczyłem, że jesteśmy w lesie. Chciałem pokazać swoje zdezorientowanie, ale moja twarz nadal wyrażała pustkę.

- Zatrzymałem się tutaj, żeby nie wzbudzić podejrzeń strażników. Musimy przejść trochę, zajmie mam to pół godziny spacerem. Do zmiany wart mamy godzinę, więc będziemy mogli się całkowicie przygotować. Jakieś pytania? Nie? To ruszamy - powiedział i wyłączył latarkę. Eden zrobił to samo i dopiero wtedy ruszyliśmy.

***

Siedziałem w jakiś krzakach, czekając na sygnał. Z tego co mówiła Hope, do zmiany wart zostały trzy minuty. Byłem zestresowany, jednak moja twarz nadal nie chciała współpracować. 

W końcu usłyszałem cichy gwizd i to znaczyło, że już północ. Już czas.

Automatycznie skierowałem się do ukrytych drzwi, a reszta pobiegła za mną. Dzięki wampirzym umiejętnościom bieg trwał jakieś dwie sekundy. Peter podszedł do mnie z nożem w ręce, a ja mechanicznie podałem mu dłoń, którą rozciął. Usłyszałem cichy syk za sobą i wiedziałem, że to Hope poczuła w dłoni mój ból, na który ja nie byłem w stanie zareagować.

Przyłożyłem na chwilę krwawiącą dłoń do drewnianej powierzchni, ukrytej za bluszczem, a po chwili mogłem zobaczyć lekko świecące się drzwi.

Przyszło mi na myśl, że w tym stanie mógłbym pozwolić na wszystko.

Pomocy.

✔ Fall Down For You || H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz