16. Powiem to jeszcze raz. Cholera.

1K 90 5
                                    

Przeklnęłam pod nosem, wychodząc szybko z pokoju Harry'ego. Minęłam mężczyznę, który miał pilnować tego blondyna, Nialla.
- Zaprowadź go do Stylesa - warknęłam do niego, przyspieszając. Usłyszałam tylko jak coś mruknął pod nosem, jednak otworzył drzwi do pokoju. Gdy byłam przy windzie, zaczęłam się zastanawiać, co za idioci byli tak nieostrożni, że pozwolili aby ktoś ich zobaczył. Tupałam nerwowo nogą, czekając, aż winda przyjedzie, gdy poczułam dłoń na moim ramieniu przez co podskoczyłam. Szybko się odwróciłam przyciskając intruza do ściany, jednak gdy zobaczyłam, że to tylko Eden, odsunęłam się.
- Co się stało, że jesteś taka nerwowa? - spytał poprawiając koszulkę, którą mu pogniotłam.
- Przepraszam, po prostu zdenerwowałam się przez tych idiotów, którzy nie mogą sobie poradzić z policją. Jakby to był pierwszy raz - powiedziałam i w tym samym czasie usłyszałam dźwięk, który oznajmił, że winda przyjechała, więc oboje weszliśmy do niej.
- Rozumiem cię. Sam tam teraz jadę.
- Nie byłeś tam z Peterem? - zdziwiłam się. W końcu Peter i Eden byli praktycznie nierozłączni. Wcisnęłam guzik z numerem zero, a winda ruszyła.
- Dał mi dzień wolnego, jednak nie na długo - westchnął. Całkowicie go rozumiałam. Ta akcja z Stylesami strasznie się ciągnie. Powinniśmy już dawno świętować koniec ich rządów w naszej bazie w Nowym Jorku.
- Już niedługo wrócimy do Nowego Jorku, Eden - poklepałam go po ramieniu.
- Wiem, Hope - uśmiechnął się, a drzwi windy otworzyły.
- Chodź, załatwimy to szybko i wrócisz do swojego dnia wolnego - powiedziałam wychodząc.
***
Zmęczona kierowałam się do pokoju mojego Podopiecznego. Gdy już miałam otworzyć drzwi, usłyszałam głośny śmiech i głuchy odgłos uderzania. Zatrzymałam rękę w powietrzu, słuchając.
- Dawno się tak nie bawiłem - usłyszałam głos z irlandzkim akcentem.
- Tak, ja też - powiedział Styles, a w jego głosie wyczułam uśmiech. Sama się uśmiechnęłam przez to.
- To może teraz mi powiesz, co zamierzasz zrobić - tym razem głos Nialla był poważny.
- Decyzja podjęta, Niall. Zgodziłem się powiedzieć im wszystko.
- Oszalałeś?! Chcesz zdradzić swoją rodzinę?!
- Co to za rodzina, Niall? Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które się o mnie naprawdę troszczą. Ty, Amelia, Tori, która nie żyje i Hope. Nie wiem nawet, czy mogę zaliczyć Hope do tego grona, ponieważ ona jest do tego zmuszona.
- Harry... - zaczął Niall, jednak ja odeszłam od tych drzwi i skierowałam się do mojego pokoju.
Cholera. Harry myśli, że zmuszam się do opieki nad nim przez naszą więź, ale to nieprawda. Na początku się wypierałam, nie chciałam tego, jednak później zrozumiałam, że przed tym nie uciekne. Jednak nie czułam się zmuszona. Avey ma tylko pomóc. Naprawdę polubiłam Harry'ego.
Moment. Gwałtownie zatrzymałam się na środku korytarza.
Naprawdę polubiłam Harry'ego. Cholera. Wtedy przypomniałam sobie słowa, które niedawno wypowiedział do mnie Eden.
"- Takie pary Opiekuna i Podopiecznego krócej nazywamy Parami Przeznaczenia.
- Dlaczego?
- Bo większość takich par kończy się związaniem na zawsze."
Cholera. Znów gwałtownie ruszyłam do pokoju. Gdy się w nim znalazłam, rzuciłam się na łóżko.
Dlaczego to Styles musi być moim Podopiecznym? Dlatego to nie mógł być ktoś inny? Cholera, musiał trafić mi się pieprzony książę.
W głębi serca to lubisz, Hope.
Nie, tylko nie ty. Jeszcze ciebie mi tu brakowało.
Hope, jestem tobie potrzebny.
Nie, nie jesteś. Idź sobie.
Przecież tak naprawdę tego nie chcesz. Musisz się komuś wygadać. Nie możesz powiedzieć Peterowi, bo się strasznie zdenerwuje. Nie możesz powiedzieć Edenowi, bo on wszystko powtórzy Peterowi. Nie możesz powiedzieć Harry'emu, bo to jego dotyczy. Nie możesz powiedzieć nikomu, tylko mi.
Oszalałam. Słyszę głosy, których nie ma. Ciebie nie ma.
Hope, porozmawiaj ze mną! Jestem znudzony!
Nie. Jestem tu sama. Nikogo innego tu nie ma. Jestem sama.
Właśnie, Hope, jesteś sama. Tylko, ze mną możesz poważnie porozmawiać. Przyznaj to, Hope. Przyznaj także to, że polubiłaś Stylesa.
Zastanowiłam się i w duchu przyznałam mu racje.
Widzisz, to nie jest trudne.
Okay. Przyznałam ci racje. Zostaw mnie w spokoju.
Jak sobie życzysz. Tylko dam ci jeszcze radę. Musisz uważać. Przyznałaś, że lubisz Stylesa, a to w połączeniu z więzią jest niebezpieczne, bo przecież nie możesz pozwolić aby coś mu się stało. I nie zapominaj, że Peter chce go skrzywdzić. Wyrok zapadł już dawno. Harry Styles umrze, a ty razem z nim.
Po tych słowach głos zniknął i pozostawił mnie przerażoną.
Głos mówił prawdę. Peter zdecydował, że gdy tylko misja zostanie zakończona, on zabije Harry'ego. I nie martwiłam się o to, że umrę, gdy tylko Harry umrze. Martwiłam się właśnie o to, że Harry umrze.
Powiem to jeszcze raz. Cholera.

✔ Fall Down For You || H.S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz