Part 11.

678 28 0
                                    

               Dalej nie wierzę w to co się tu właśnie wydarzyło. Siedzę w łazience już chyba godzinę i boję się pomyśleć co się wydarzy kiedy wyjdę na parkiet. Ręce mi się trzęsą, nogi tak samo. Po chwili się odważyłam na opuszczenie łazienki. Chłopaki siedzieli po przeciwnych stronach klubu, głośno wypuściłam powietrze i ruszyłam w stronę Facundo, chciałam z nim porozmawiać, chciałam wyjaśnić. Ale przecież nic nie zrobiłam, czego ja się tak bałam. Bałam się, że mi nie uwierzy, że znów mnie zostawi. Ten strach mnie paraliżował, tak bardzo, że nie mogłam oddychać. Traciłam czucie w nogach ale powoli szłam w kierunku miłości mojego życia. Stał w kącie razem z Nico, kiedy do nich podeszłam brat klepnął go w ramię i odszedł. Zostawił nas samych a wtedy bałam się jeszcze bardziej. Facu spokojnie przyciągnął mnie do siebie i obił w pasie, bez zastanowienia zarzuciłam mu ręce na szyje. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę ale czułam jak by to trwało kilka sekund. Spojrzałam mu w oczu i ujrzałam coś co łamało moje serce, on był jakiś taki inny. Nie był już tym samym uśmiechniętym siatkarzem który cieszył się życiem, czymś się martwił, coś łamało mu serce. Złapałam go za ramię a on tylko zadrżało, poczułam jak napina mięśnie. 

Ja: Co jest?- Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, a ja już zaczęłam pisać najgorsze scenariusze.

Facu: Nic takiego.- Spojrzałam na niego i wiedziałam, że kłamie i on też to wiedział, wiedział że za dobrze go znam, żeby uwierzyć w to wszystko.- To mój przyjaciel. On wiedział, że cię kocham, że jesteś dla mnie ważna i nie potrafię pojąć dlaczego chciał mi to zrobić. Dlaczego chciał mi cię zabrać?

Ja: Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie, ale jedno mogę ci obiecać, że nigdy cię nie opuszczę. Nie liczy się dla mnie Andrzej ani nikt inny, liczysz się tylko ty.- Uśmiechnęłam się do chłopaka a ten lekko pocałował mnie w czoło, uwielbiałam kiedy to robił. Uwielbiałam kiedy był w pobliżu. 

Facu: Idziemy?- Pokiwałam twierdząco głową, chłopak złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do drzwi. 

          Kiedy byliśmy już na dworze poczułam lekki wietrzyk, poczułam świeże powietrze. W klubie było można wyczuć alkohol i dym papierosowy. Dla osoby która ogranicza alkohol i nie pali jest to bardzo uciążliwe. Powoli przemieszczaliśmy się ulicami Bełchatowa trzymając się za ręce, nie wiedziałam gdzie idziemy ale on doskonale to wiedział. Po paru minutach byliśmy już na tyłach hali Energa, nie miałam pojęcia jakim cudem Facu posiadał klucze i czy zaraz ochrona nas nie wywali ale dalej podążałam za nim. Dotarliśmy na trybuny usiadłam na krześle i przyglądałam się tej hali. Byłam tu pierwszy raz ale na pewno nie ostatni. Chłopak trzymał mnie za rękę i przyglądał się parkietowi. 

Ja: Dlaczego tu jesteśmy?- Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.- Dlaczego?

Facu: To mój dom, spędziłem tu najlepszy czas w moim życiu. Będę za tym bardzo tęsknić, nawet nie wiem dlaczego zdecydowałem się odejść. Ludzie i atmosfera która panuje tu na meczu to coś czego nigdy nie zapomnę. Codziennie śni mi się, że tu wracam a oni nie chcą mnie, cała sala buczy a ja nie umiem sobie z tym poradzić. 

Ja: Na pewno tak nie będzie. Ludzie cię kochają i gdybyś tu wrócił, będą cieszyć się z tego, bo rozstania są bolesne i jesteśmy w pierwszej chwili źli, że ktoś odszedł ale powroty to coś na co czekamy przez długi czas. Powroty są piękne.- Chłopak usiadł na krzesełku obok i głęboko odetchnął, złapałam go za rękę i położyłam głowę na jego ramieniu potrzebowałam tego, potrzebowałam bliskości którą on mi daje. 

Facu: Myślisz, że będę mógł tu kiedyś wrócić?- Pomyślałam przez chwilę ale od razu znałam odp. 

Ja: Zawsze można wrócić. Trzeba próbować różnych rzeczy w życiu, trzeba się rozwijać, trzeba walczyć o siebie a kiedy już się osiągnie wszystko można wrócić do miejsca które najbardziej przypomina nam dom. Bo tylko w domu możemy być szczęśliwi. Dom to nie tylko miejsce urodzenia, to też ludzie i atmosfera. 

Facu: Mój dom jest tam gdzie ty.- Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się, pierwszy raz ktoś powiedział mi coś takiego, po chwili łzy leciały mi po policzku, byłam szczęśliwa.- Zamieszkaj ze mną.

Ja: Nie mogę...

Facu: Dlaczego?- Spojrzałam na parkiet i chwileczkę pomyślałam nad tym co chcę mu powiedzieć. 

Ja: Bo nie mogę zostawić Nico. Bo się boję. Bo myślę, że nie dała bym rady. Bo myślę, że nie wytrzymał byś ze mną przez cały czas. Nie jestem doskonała, nie jestem taka jak ci się wydaje, boję się.- Płakałam jak dziecko.-  Jestem rozbita na części. Płaczę każdej nocy nawet nie wiem dlaczego to robię. Tak wiele razy już upadałam a mimo to dalej nie potrafię się ponieść. Dalej nie potrafię zrozumieć dlaczego nie umiem ruszyć do przodu. Dlaczego nie potrafię zapomnieć o tym wszystkim co łamie mi serce. 

Facu: Już dobrze.- Chłopak przytulił mnie do siebie i głaskała po plecach a ja dalej cicho płakałam. - Poczekam na ciebie, poczekam aż będziesz gotowa. 

Ja: Dziękuję. Wracamy do domu, Nico się pewnie martwi.

         Chłopak tylko pokiwał głową i ruszyliśmy w drogę powrotną, na Bełchatowskim niebie wschodziło już słońce, a miasto budziło się do życia kiedy dotarliśmy do domu była godzina 7:30 a mój brat już smaczne spał na kanapie. Myślałam, że się będzie martwić ale on najwidoczniej ufa swojemu przyjacielowi. Powoli ruszyłam do pokoju  w którym spędzę najbliższe miesiące, chłopak podążał za mną. 

Facu: Będę się zbierał.

Ja: Gdzie będziesz spał?- Chłopak się zaśmiał a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.- Co?

Facu: Dam sobie radę nie martw się. Prześpię się u Karola.

Ja: Możesz zostać tu.- Chłopak pokiwał przecząco głową.- Dlaczego?

Facu: Rano był bym już chyba martwy. Nico obciął by mi głowę a ciebie zamknął na trzy spusty w pokoju i już nigdy nie pozwolił mi mi się z tobą spotkać. - Zaśmiałam się ale chłopak miał rację. 

         Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi wejściowe na klucz. Poszłam się jeszcze wykąpać i położyłam się do łóżka. Przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć, myślałam nad tym co się dziś wydarzyło. Myślałam o tym czy była bym w stanie zamieszkać z Facundem, myślałam nad tym co by się wydarzyło, jak by wyglądało moje życie. Myślałam tak o wszystkim i od tego myślenia w końcu zasnęłam. 

Przyjaciel Mojego Brata! /ZakończonaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ