Part 9.

788 33 6
                                    

                          Czas leci szybko a kiedy czegoś nie chcesz leci jeszcze szybciej. Już jutro wylatujemy do Polski mimo, że byłam już w tak wielu krajach to tam jeszcze nigdy. Nico opowiadał mi trochę o kraju i ludziach, ale dalej nie mogę sobie poradzić z faktem, że jego tam nie będzie. Nie widziałam go od tamtego dnia, nie chciałam go widzieć bo wiedziałam jak bardzo będzie to bolesne. Teraz siedzę w swoim pokoju i pakuje ostatnie rzeczy do walizki, boję się tego co mnie tam spotka, boję się nowego miejsca. Zawsze tak było, zawsze byłam przerażona zamianą adresu chociaż czasem zdarzało to się bardzo często.  Wypuściłam głośno powietrze z płuc i wstałam z podłogi. Przeszłam na balkon na którym wszystko się zaczęło, to tu tak naprawdę się w nim zakochałam. Nie wiem dlaczego ale miałam ogromne poczucie, że chcę go spotkać przed wyjazdem. Nico może nieświadomie powiedział mi, że Facu dziś opuszcza Argentynę. Muszę go zobaczyć inaczej sobie tego nigdy nie wybaczę. 

           Wyszłam z pokoju i szybkim krokiem zbiegłam na dół, założyłam kurtkę i buty wychodząc zamknęłam za sobą drzwi. Nico żegnał się z kolegami, chyba miałam nadzieję, że zapukam do drzwi chłopaka a jego tam nie będzie, że niestety już nie będę mogła spojrzeć mu w oczy. Czuje, że to by mniej bolało niż kolejne spojrzenie w jego piwne oczy. Nie wiem jakim cudem byłam już obok jego domu, szłam tak szybko tylko dlatego, że chciałam już tam być. Stanęłam przed jego drzwiami i ostatni raz wypuściłam powietrze, zapukałam. Czekałam minutę, potem następną a każda kolejna ciągnęła się jak wieczność. Kiedy już miałam się poddać drzwi się uchyliły. Był zaspany pewnie chciał przespać się przed podróżą. Włosy miał ułożone przez poduszkę a oczy nieobecne. Dopiero kiedy mnie zobaczył rozbudził się zauważyłam błysk w jego oku. Od razu przepuścił mnie w drzwiach. Byłam tu po raz pierwszy. Zawsze tylko stałam na ogrodzie albo czekałam w samochodzie. Mogłam się spodziewać, że dom będzie piękny, ale to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Dotarłam do kuchni odwróciłam się twarzą do chłopaka. Poczułam ciepłą ciesz na mojej twarzy. Wiedziałam, że tak będzie. Miałam ochotę uciec, jak najszybciej i jak najdalej ale byłam jak sparaliżowana. Wpatrywaliśmy się w siebie, żaden z nas nie miało zamiaru się odezwać. 

Ja: Przyszłam się pożegnać.- Powiedziałam cicho, chłopak głośno odetchnął. Oboje wiedzieliśmy, że to już koniec, oboje wiedzieliśmy, że kiedy tu wrócimy już niczego między nami nie będzie. Przecież nigdy nie było. 

Facu: Nie chcę się żegnać.- Spojrzałam na chłopaka.- Nie chcę się żegnać, bo to odbierze mi nadzieję, że jeszcze kiedyś cię zobaczę, że jeszcze kiedyś mnie pokochasz. Nie chcę się z tobą żegnać bo to będzie oznaczało, że muszę się poddać, że muszę odpuścić a ja nie zamierzam odpuszczać...

Ja: Przestań. Proszę cię przestań to i rak jest dla mnie trudne, to wszystko, to nie nasz czas. Nie możemy powstrzymywać siebie od ruszenia do przodu. Nie możemy się blokować. 

Facu: Ty mnie nie blokujesz, ty mnie kochasz. Błagam cię wybacz mi. Daj mi ostatnią szansę, daj mi nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie dobrze. 

Ja: Nie mogę. Nie mogę dać ci nadziei, na coś co może się nigdy nie wydarzyć. Bo przecież nie będziemy razem nigdy, każde z nas będzie na innym kontynencie. 

Facu: Nico ci nie powiedział?- Spojrzałam na chłopaka, ale czego mi nie powiedział.- Jadę do Polski, będę grał w Resovi.- Przyglądałam się chłopakowi i nie wiedziałam co powiedzieć. Nico opowiadał mi trochę o Polskiej lidze i wiem, że Resovia i Skra to wrogowie. Ale on będzie tak blisko mnie sama ta świadomość mnie przerażała. -Powiedź coś.

Ja: Co mam ci powiedzieć, że się cieszę czy, że jestem wściekła, że znów nic nie wiem. Co mam ci powiedzieć, że cię kocham, że chcę z tobą być.- Zaczęłam płakać.- Co mam ci powiedzieć Facu? Tak bardzo chciała bym mieć cię obok, ale to nie jest realne. My nie jesteśmy realni.- Nagle stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Pocałował mnie, tak po prostu to zrobił. 

           Całowałam się z nim jednocześnie płacząc. Nie wiem czy ze szczęścia, czy ze smutku, że to może być nasz pierwszy i ostatni pocałunek. Zatraciłam się w nim, zatraciłam się w jego pocałunku. Tak długo na niego czekałam i kiedy w końcu się doczekałam jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Po chwili znów patrzałam w jego czekoladowe oczy. Znów zastanawiałam się czy dobrze robię. Jednak teraz to nie miało znaczenia, liczyliśmy się tylko my. Z zamyślenia wyrwał nas dzwonek do drzwi. Facundo puścił mi oczko i ruszył w kierunku drzwi. Usłyszałam męskie głosy i stukot damskich szpilek. 

Nico: Stary przyszliśmy się z tobą pożegnać.- Usłyszałam doskonale znany mi głos mojego brata.- To nasze koleżanki, są bardzo piane.- Zaczął śmiać się mój brat już teraz wiedziałam, że jest w koszmarnym stanie. Ruszyłam do korytarza mijając po drodze kolegów mojego brata i klejące się do nich blond dziwki. Wszyscy tylko spojrzeli na mnie a ja nie zwracałam na nich uwagę. Weszłam do korytarza, Facu odpychał od siebie jedną z dziewczyn, druga była uwieszona na szyi mojego brata. Facu chciał coś do mnie powiedzieć ale powstrzymałam go ruchem dłoni. 

Ja: Nico.- Powiedziałam cicho prawie przez łzy. Co mój brat robi ze swoim życiem, co robi z moim przecież wiedział jak bardzo kocham Facundo a jeszcze przyprowadza mu laski.- Jak możesz?- Chłopak na mnie spojrzał natychmiastowo odsuwając od siebie niezadowoloną dziewczynę. Ruszył w moją stronę ale ja zatrzymałam go ruchem dłoni i odsunęłam się do tyłu. Poczułam czyjąś dłoń oplatającą moją talię. Nie musiałam się odwracać od razu poznałam zapach perfum chłopaka. 

Nico: Cami ja...- Spojrzałam na brata w ten sposób chyba po raz pierwszy, brzydziłam się go i jego zachowania. To były zwykłe szmaty a on chciał od nich tylko jednego.- Ja nie wiedziałem.- Bełkotał tak jak by dopiero uczył się mówić. Był zalany w trupa a mi zaczęło robić się go szkoda kiedy klęknął przede mną i zaczął płakać. 

Facu: Wypad z mojego domu!- Nagle cały gwar ucichł. Wszyscy powoli opuścili dom chłopaka, jedni niezadowoleni, drudzy spoglądali na mnie ze współczuciem. Kiedy wszyscy wyszli spojrzałam znów na brata który dalej stał obok mnie i patrzał na mnie wzrokiem zbitego psa. 

Ja: Wracajmy do domu, rano mamy samolot.- Brat wstał i mnie przytulił zrobiłam to samo chociaż zapach alkoholu był nieznośny. 

Facu: Odwiozę was.- Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się wdzięczna, nie wiem jak sama dała bym sobie z nim rade. 

         Już po chwili byliśmy pod naszym domem, Facu pomógł mi odprowadzić Nico do łóżka. Zeszliśmy na dół do korytarza, spojrzałam na chłopaka lekko się do niego uśmiechając. Usłyszałam tylko ciche do zobaczenia, następnie chłopak pocałował mnie w policzek i wyszedł. To był mimo wszystko dobry dzień. 

Przyjaciel Mojego Brata! /ZakończonaWhere stories live. Discover now