Rozdział 15

116 9 5
                                    

Zostajemy w tej pozycji przez dłuższą chwilę dopóty dopóki Niall całkiem się nie odpręża. Dopóki moja głowa nie spoczywa spokojnie na jego ramieniu, a smukłe palce nie malują wzorów na plecach. Za oknem zaczyna się ściemniać, śnieg nie przestaje prószyć, ludzie nie przestają śpieszyć się na sylwestrowe domówki. Słychać samochody chrupiące śnieg pod ciężkimi oponami, stukot obcasów na odśnieżonych chodnikach.

Nogi zaczynają mi już drętwieć, a Niallowi z pewnością jest ciężko z moim tyłkiem na kolanach. Wiercę się trochę, żeby usiąść wygodniej, ale też w jakiś sposób zyskać uwagę chłopaka.

- Spędź ze mną wieczór, dobrze? - patrzę na niego i wiem, że jest to trochę mina szczeniaczka, który żebra o jedzenie przy stole.

Kiedy Niall kiwa głową uśmiecham się.

- Okay - zgadza się.

Ściskam go mocno, obsypując krótkimi buziakami każdy kawałeczek twarzy chłopaka. Kończę śmiejąc się z jego śmiechu. Gapimy na siebie z głupimi uśmiechami, a ja zastanawiam się co chodzi po głowie Nialla, kiedy tak na mnie patrzy. Rzucam okiem na jego odsłoniętą klatkę. Potrząsam głową, odrzuciwszy wszystkie myśli, pragnienia o zostawieniu kilku sinych znaków w tamtym miejscu.

- Chodźmy... - próbuje się podnieść z kolan blondyna, ale ku mojemu zaskoczeniu Niall mnie zatrzymuje. Kładzie tylko dłoń na mojej szyi, delikatnie, lecz to wystarczy bym zamarła w bezruchu. Posyłam mu pytające spojrzenie. Próbuję odczytać emocje z jego oczu, lub twarzy. Niebieskie obrączki wokół źrenicy pomniejszają się, gdy Niall przysuwa się bliżej o kilka centymetrów, jednak wystarczająco bym poczuła ciepły oddech na swoich ustach i szyi. Instynktownie pochylam się do pocałunku... Nie, nie tym razem. Zawsze to ja całuję Nialla, więc teraz pozwolę mu odmienić role. Chłopak pociera nasze nosy, przez co mam ochotę się zaśmiać. Jego rzęsy drgają, zanim posyła mi niepewne spojrzenie, zamyka oczy, następnie łączy nasze usta.

Myślę, że oboje właśnie zapomnieliśmy o całym świecie. Tylko my. Gorące oddechy między wilgotnymi wargami, dłonie błądzące po szyi i włosach. Niall jest pewny w swoich działaniach. Przyciąga mnie bliżej, bliżej, bliżej. Całuje mocno. Jest to trochę szorstkie i bardzo mokre, i dobredobredobre. To pierwszy raz jest takie. Nie wiem, czy to dla niego przytłaczające - dla mnie na pewno, mimo to i tak nie chcę przestać. Zatapiam paznokcie lekko w jego solidnej szyi, zyskując tym cichy pomruk. Mogę przysiąc, że jestem jedną nogą w grobie.

- Chodźmy już - nie wiem dlaczego szepczę, wydaje mi się, że powinnam. Jesteśmy niewyobrażalnie blisko i skradamy sobie jeszcze kilka pocałunków, zanim opuszczamy mały pokój Nialla. Idąc korytarzem trzymamy się za ręce, ignorujemy ciekawskie spojrzenia. W pokoju jest już Matthew, który majstruje coś przy oknie, a Zee siedzi na moim łóżku.

- Hej - Niall wita się z nimi. Ściskam jego dłoń i uśmiecham się do znajomych. Musimy wyglądać dość oczywiście z rumieńcami na polikach i nabrzmiałymi ustami, waśnie tak, jak po dobrej sesji obściskiwania.

- Hej, stary - Matthew obraca głowę niemal skręcając kark, żeby obdarzyć nas szerokim uśmiechem. Zee macha dłonią bez żadnego słowa, ale też się uśmiecha.

Ciągnę Nialla na łóżko Zee, gdzie sama siadam.

- Więc, skwarki... - Matt poprawia okulary na nosie, uchyliwszy ostrożnie okno. - Udało się! Czy jest na świecie coś, czego nie potrafię zrobić?

Chodzi o to, że nasze okno ostatnio świrowało i ani ja, ani moja współlokatorka nie mogłyśmy go otworzyć. Dość męczące doświadczenie, biorąc pod uwagę okropny nawyk Zee do spalania papierosa przed zaśnięciem. Czasami, kiedy na nią patrzę, przypominam sobie wszystkie filmy, w których jakieś ładne aktorki grały tajemnicze artystki. Jedna paliła papierosa malując obraz, druga zagryzała wargę gorzką od whisky, w czasie kiedy muskała piórem zżółkły papier notatnika.

ZAMKNIĘCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz