32

2.8K 156 6
                                    

Na początek chcę was zaprosić na moje ff "TEENAGE RUNAWAY" <- jest wersja polska i angielska, więc jeśli lubicie moje prace i styl pisania to zapraszam!
ANG: https://www.wattpad.com/story/82358743-teenage-runaway-harry-styles-eng
PL: https://www.wattpad.com/story/82388330-teenage-runaway-harry-styles-pl

   Posyłam Harry'emu groźny wzrok i wzdycham.
- Elizabeth, zapraszam Cię na dół – szef odzywa się i macha ręką przed drzwiami, czekając aż wyjdę.
Bez zbędnego gadania schodzę na dół i czekam przy drzwiach szefa, który pojawia się nieco później.
- Doskonale wiem co Cię z nim łączy – mówi od razu, a ja głośno przełykam ślinę.
Po mnie.
Siadam na obrotowym krześle i wpatruję się w biurko. Nie mogę mu spojrzeć w oczy. Wiem co ma zamiar powiedzieć.
- Moje biuro ma naprawdę dobrą opinię w tym mieście, wiesz? Nie mogę pozwolić sobie na takie zachowanie ze strony pracowników. Wiesz, że coś takiego nie jest.. – przerywam mu gestem ręki, chociaż wiem, że nie powinnam.
- Wiem i naprawdę przepraszam. Nic mnie z tym człowiekiem nie łączy, przysięgam – staram się być jak najbardziej przekonywująca, jednak widzę jego okropną minę – przyszedł raz czy dwa bez umówionego spotkania, przyznaję się, ale to tyle.. Nic takiego się nie powtórzy.
Szef spogląda na swój telefon, który migocze kilka razy, a potem na mnie.
- Przykro mi.
Po tych słowach wiem, że już nic nie mogę zrobić. Cholera, właśnie straciłam pracę, która jest mi tak bardzo potrzebna.
- Wiem, że jeśli tylko chcesz to szybko coś dla siebie znajdziesz, Elizabeth. Jesteś sumienną kobietą, jednak nie jestem w stanie przymknąć oka na niektóre błędy, które popełniłaś – uśmiecha się lekko – Jutro przyjdź zabrać swoje rzeczy i odebrać papiery.
Nadal nie wierzę w to co się dzieje. Może mnie ktoś obudzić? Albo najlepiej powiedzieć jak dam sobie radę bez pieniędzy?


Wstaję z łóżka zmęczona wczorajszym dniem. Chyba wiadomość o zwolnieniu nadal do mnie nie dochodzi w pełni. Harry zmył się szybciej niż pojawił, a ja zostałam całkowicie sama. Na dodatek bez funduszy.
Ubieram się w coś wygodnego, przeczesuję włosy, a makijaż na dziś odpuszczam. Możliwe, że ktoś mnie nie pozna w takiej odsłonie – rzadko się tak pokazuję.
Wsiadam do samochodu i wzdycham. Wszystko się pieprzy i to w najmniej odpowiednim momencie. Straciłam pracę, a chłopak którego uważałam za kogoś wartego mojej uwagi okazał się tylko kolejnym kretynem.

Pakuję swoje wszystkie rzeczy do pudeł i stawiam je na podłodze. Ten pokój tak bardzo przypomina mi rozmowy z Harry'm, wszystkie jego zwierzenia i kłótnie, które tu odbywaliśmy. Tak bardzo mnie zawiódł.
- Zniosę Ci to do samochodu – Austin przypomina mi o swoim istnieniu i podnosi ciężkie pudła – Nie spiesz się, jeśli nie chcesz.
Wywracam oczami i siadam na biurku. Nagle przypomina mi się jego wiadomość, w której zaprosił mnie na swoje urodziny. Może warto pójść?
Opuszczam gabinet ze łzami w oczach i schodzę na dół. Nie wiem jak szybko uda mi się znaleźć pracę, ale wiem, że muszę zacząć już teraz. Nie mogę przecież wylądować na cholernej ulicy.

Austin postanawia pojechać ze mną aż pod sam dom, by pomóc wnieść mi te pudła. Cóż, jestem mu za to wdzięczna, mimo że naprawdę nie trawię tego człowieka.
Parkuję przed blokiem i od razu rzuca mi się w oczy czapka beanie. Harry.
Wysiadam z auta i widzę, że obserwuje Austina.
- Zostaw to – odzywa się nagle w jego stronę, gdy ten otwiera bagażnik - zajmę się tym.

Psychologist || Harry StylesOnde histórias criam vida. Descubra agora