Chapter 1

3.1K 184 24
                                    

Ten dzień zaczęłam bardzo spontanicznie. Do pracy miałam wstawić się dopiero na dziewiątą pietnaście dlatego spokojnie zdążyłam się umalować, przebrać, spakować w potrzebne rzeczy.

-Skarbie, mogę wejść? - zapukała mama.

-Tak. Tak - weszła do środka przesyłając mi szczery uśmiech.

-Słuchaj skarbie, ja i Denny jedziemy dzisiaj do kina. Może chciałabyś się wybrać z nami?

Denny był chłopakiem mamy, którego swoją drogą bardzo lubiłam. Był miły i wychowany, jednak mimo wszystko miał trochę charakterku.

-Nie mamo. Idę dzisiaj do pracy - zerknęłam na zegarek, siódma trzydzieścidwa - mam jeszcze godzinę do odjeżdżającego autobusu więc musze się śpieszyć.

-Dobrze skarbie. W takim razie miłego dnia.

-Nawzajem mamo.

-Pa Lola! - krzyknął wesoło z pola Danny. Widocznie siedział już w aucie.

Gdy odjeżdżali to zerknęłam na nich przez okno. Wyglądali tak szczęśliwe. Ciesze się, że mama spotkała Dannego.

Właściwie byłam już gotowa. Musiałam tylko dokończyć pisać rozdział do mojej książki. Pisaniem zajmowałam się już długo, sprawiało mi to ogromną radość.

Oderwałam się od monitora od razu łapiąc swoją torebkę.

Mogłam wychodzić z domu.

Zakluczyłam drzwi i wyszłam.

Od dziecka, miałam psa, wabił się Jorg, tata wymyślił to imię. Miałam wrażenie, że to jedyna rzecz, która mu się w życiu udała.

-Cześć Jorg - pogłaskałam psinę po pysku. Jorg był kochanym psiakiem.

Na pieszczoty przyjdzie jeszcze czas.

Wyrwałam się z mojego podwórka idąc wprost na przystanek, który znajdował się niedaleko mojego domu.

Doszłam i usiadłam na prostej, białej ławce. Obok mnie spoczęła jakaś kobieta. Była bardzo ładna i elegancko ubrana, przez co patrzyła się na mnie "z góry".

Siedziałyśmy tak, gdy nagle podjechało zielone, sportowe auto. Miało przyciemnione szyby przez co nie widziałam kto jest w środku. Do czasu...

-Prywatna Taksówka? - uchylił szybę tajemniczy mężczyzna. Nie widziałam ani centymetra jego ciała.

Nie byłam pewna do kogo kieruje te słowa, dlatego się nie odezwałam. Z początku myślałam, że może ta kobieta obok mnie go zna. Jednak nie, nawet nie wstała.

-Tak. Ty w jeansach. Do ciebie kieruje te słowa - zaśmiał się i podjechał bliżej mnie.

-Nie dziękuje, ale nie skorzystam - odparłam.

-Nie bądź śmieszna, wsiądź - ponowił prośbę.

-Nie, DZIĘKUJE.

-W takim razie, zapraszam panią obok - zaśmiał się.

Spodziewałam się tego, że wsiądzie. Tak też zrobiła.

W końcu przyjechał mój utobus, wsiadłam do niego, idąc na jego koniec.

Ciągle myślałam o zdarzeniu na przystanku. Coś takiego mi się jeszcze nie zdażyło. Może to sprawka mojego makijażu?

Po paru minutach dojechałam na miejsce. Wysiadłam z niego i udałam się do budynku, w którym pracowałam. Minęłam próg, gdzie od razu przywitała mnie Beatriz.

-Lola! Przyszłaś.

-Przecież się nie spóźniłam, o co chodzi?

-Słuhaj, mam taką plotkę, że padniesz...

Beatriz była straszną plotkarą, dlatego miała bardzo mało przyjaciół. A jeśli już jakichś miała to bardzo na nią uważali.

-No dobra, mów.

-Widzisz tego przystojniaka? - pokazała palcem na mężczyznę w garniturze, siedział tyłem dlatego nie widziałam twarzy.

-No? Kto to?

-Nasz nowy szef skarbie - przytuliła mnie.

-Szef?

-Tak. Naszego wydziału, owszem. Od dzisiaj nie tylko gością tej restauracji będziemy przygotowywać jedzenie, ale także temu ciału przed tobą.

Widać było, że Beatriz się zakochała. Postanowiłam do niego podejść, i zobaczyć czy faktycznie jest taki jak mówi moja koleżanka.

Podeszłam do niego od tyłu, w końcu nasze oczy się spotkały.

-D-dzień Dobry - zająknęłam się.

-Dzień Dobry? Pewniej dziewczyno - uśmiechnął się. Jego włosy, oczy, uśmiech sprawiały, że każda kobieta mogłaby się w nim zakochać.

-Halo? - przeciągnął ręke przed moimi oczami.

-T-tak...Chciałam tylko zapytać czy coś panu podać.

-Nie dziękuje, niczego mi nie brakuje, ale za to chciałbym abyś mi się przedstawiła. Jestem Andres.

Jego imię jest takie piękne...

-Jestem Lola.

-Lola masz piękne imię - podał mi dłoń.

Dotykam jego dłoni...ma takie delikatnie ręce.

-D-dziękuje, musze już iść, pracować. Do widzenia - wyrwałam się.

Nie umiałam dłużej przebywać w jego towarzystwie. Był taki idelany. Nigdy nie spotkałam takiego mężczyzny. Nie był taki jak moi znajomi.

Zrobił na mnie duże wrażenie.

-Lola co to było? Rozmawiałaś z ciachem...

-To nasz szef...idiotko... - nie powstrzymałam się.

-Nasz szef, ale wydaje się bardzo miły.

-Ludzie mogą się wydawać być idealni a w rzeczywistości być zupełnie innymi ludźmi. Jednak przyznam ci rację. Ten mężczyzna jest piękny, ile on ma lat?

-Nie dużo - zaśmiała się.

-A dokładniej?

-21 lat.

-Młody...

Młody i przystojny...Andres...


&

N/a: cześć. Witam was na moim nowym opowiadaniu. Jeśli będziecie chcieli szybko nowy rozdział to zostawcie gwiazki i komentarze. Dziękuje. Ps.

-Psychopay1

Eat Me, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz