14.Musiałeś?

6.1K 596 110
                                    

Marinette

Obudziłam się naprawdę niewyspana. Wstałam i poszłam do łazienki. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Ubrałam białą bluzkę w kwiaty, ciemne spodenki jeansowe i beżowy sweter.
Byłam nieobecna. Ciągle miałam tę całą sytuację przed oczami. Może powinnam mu wybaczyć? Zapomnieć i starać się do niego zbliżyć
Wzięłam torbę i wyszłam z piekarni. Przez całą drogę do szkoły zastanawiałam się jak mam się teraz zachować. Powiedzieć mu, że wiem? A może poczekać?

-Coś się stało?-usłyszałam głos Marka.

-To nic takiego-mruknęłam.

-Skoro tak mówisz.

Szliśmy w ciszy. Po chwili dotarliśmy przed szkołę. Czułam się dziwnie. Zrobiło mi się słabo.

-Mark-szepnęłam i złapałam go za ramię.

Czułam jak kolana się pode mną uginają. W samą porę Mark mnie złapał.

-Marinette wszystko dobrze?-spytał zmartwiony.

-To się dzieje coraz częściej. To chyba przez moje miraculum-szepnęłam.

-Spokojnie coś na to poradzimy. Powinnaś usiąść.

Pomógł mi usiąść na ławce przed szkołą. Wyciągnęłam z torby wodę.

-Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?-spytał.

-Nawet Mistrz Fu nie wie co się dzieje. Myślałam, że z czasem to minie.

Usiadł obok mnie i założył niesforny kosmyk włosów za moje ucho. Czułam jak się czerwienię. Poczułam nagle jakby ktoś mnie obserwował. Spojrzałam w stronę bramy i dostrzegłam Adriena. Był smutny i zdenerwowany. Szybko jednak odwrócił się i poszedł.

Adrien

Nie mogłem tak stać i na to patrzeć. To mnie naprawdę zabolało. Szybko poszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu. Po chwili dosiadł się do mnie Nino.

-Coś się stało?-spytał.

-Potrzebuję rady. Poszedłem wczoraj do Mari, żeby ją zaprosić na ten bal...

-Zgodziła się?

-Zgodziła-mruknąłem.

-No to stary gratuluję. Tylko czemu się z tego nie cieszysz?

-Tak długo nie zwracałem na nią uwagi a teraz zacząłem. Zakochałem się w niej. A ona woli jego. Pewnie zgodziła się tylko ze względu na naszą przyjaźń. Jeszcze o mało co jej wczoraj nie pocałowałem-powiedziałem.

-Nie wiem co ci powiedzieć ale wiem kto wie.

Wyciągnął telefon i napisał do kogoś. Po chwili do sali jak burza wpadła Alya. Gorzej już być nie może.

-Naprawdę wyczucie to ty masz-prychnęła siadając w swojej ławce.

-Musiałeś?-spytałem.

-Za chwilę będzie dzwonek. Powiem ci po przerwie co o tym sądzę-oznajmiła.

Kiedy tylko zadzwonił dzwonek do klasy razem z nauczycielką weszła Marinette. Rozmawiały o czymś. Razem stanęły na środku sali.

-Jak pewnie wiecie za 2 tygodnie odbędzie się bal. Będzie to naprawdę wielkie wydarzenie. Razem z panem dyrektorem i waszą koleżanką ustaliliśmy, że najlepiej będzie urządzić go w naszej szkole. Pojawi się wielu przedstawicieli różnych szkół oraz pan burmistrz. Ustaliliśmy, że do czasu balu nie będą odbywać się żadne lekcje. A przygotowania zostaną rozpoczęte już jutro. Każdy ma mieć swój udział w przygotowaniach. Wasza koleżanka Marinette jest jedną z organizatorek i to do niej macie się zgłaszać z wszelkimi pytaniami-powiedziała nauczycielka.

Spojrzałem na Mari. Widać było, że nie jest z tego zadowolona. Pewnie zgodziła się bo ją nauczyciele poprosili. Usiadła na swoim miejscu.

***

Po skończonej lekcji od razu wyszedłem z klasy. Szybko jednak obok mnie pojawiła się Alya.

-Nie mogę uwierzyć, że zakochałeś się w niej po tym jak ona się odkochała. Jesteś najgłupszym facetem jakiego w życiu spotkałam. Podobno pierwszej miłości się nie zapomina dlatego walcz o nią. Za niedługo może być za późno. Mark nie odpuści tak łatwo-oznajmiła i poszła.

Stałem tam i nie wiedziałem co zrobić. Ona ma rację. Muszę o nią zawalczyć. Tylko co z Biedronką?

Tak oto zaczynamy nasz maraton.
Zawaliłam kilka nocy i mam nadzieję, że się opłaciło.
Przynajmniej 3 gwiazdki, 3 komentarze i dodaje następny.

Miraculum~Kiedy tracimy szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz