Rozdział 78.

794 70 2
                                    

Rano, gdy tylko w ekspresowym tempie się ogarnęłam, wzięłam w torbie kosmetyczkę, akcesoria do włosów oraz dodatkowo pokrowiec z sukienką na wieczór. Mamy nie było- miała kilka spraw do załatwienia na mieście, a potem kosmetyczkę i fryzjerkę- więc zostawiłam dziewczynom z Londynu i Diego kartkę. Obok położyłam jeszcze zapasowy klucz do domu i wyszłam do firmy.

Rzeczy zostawiłam w biurze. Na dół zabrałam tylko klucze, telefon, notes i długopis. Chodziłam po wszystkich piętrach i sprawdzałam, czy wszystko jest jak powinno. Cały czas pilnowałam czasu, gdyż miały przyjść wynajęta ekipa.

Punktualnie przyszły kobiety, które zaprowadzone do kuchni, po krótkich oględzinach, zabrały się do pracy. Na szczęście już wcześniej było wszystko ustalone, więc miałam nieco mniej stresu. Chwilę po nich do holu wpadł jak burza Diego. Nie wyglądał na zadowolonego.

- Czy ty się dobrze czujesz?- spytał wściekły, jak nigdy. Bywał zdenerwowany, zestresowany, czy zirytowany, ale takiego widziałam go pierwszy raz.

- No właśnie nie- przyznałam, siadając na biurko w recepcji.- Cholernie boli mnie brzuch ze stresu.

- Ale czy ty w ogóle pomyślałaś?- spytał nieco spokojniej.- Mogłaś mnie chociaż obudzić. Nie jesteś w tym sama. Czekaj. Jadłaś coś?- patrzył na mnie z troską, jak zawsze, gdy miałam problem, czy coś mi było.

- Myślałam. Jesteś z dziewczynami po podróży, do tego wczoraj mi pomagaliście i późno poszliście spać. Nie mogłabym cię obudzić. I tak, jadłam. Niewiele, bo nie mogę nic przełknąć, ale jadłam- westchnęłam.

- Uspokój się trochę- usiadł obok.- Wszystko będzie dobrze. Wszystkim się spodoba firma, przyjęcie będzie udane, a potem zaczniesz żyć jak prawdziwa szefowa.

- Mam wrażenie, że wszystko się zmieni po tym dniu- wyznałam, patrząc bez celu na ścianę na przeciwko.- Nie będę miała czasu na taniec, a projektowanie przestanie sprawiać mi przyjemność.

- To prawda, dużo się zmieni. Ale jesteś na tyle mądra i sprytna, że poustawiasz sobie grafik jak będziesz mogła najlepiej, żeby mieć treningi. Wierzę, że projektowanie dalej będzie dla ciebie przyjemne. Pamiętaj, w razie problemów masz mnie i Ilonę, zawsze ci pomożemy. A ty jako szefowa możesz tylko wszystko nadzorować, podpisywać papiery, negocjować i przejmować się tylko interesem.

- Dziękuję- uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny, po czym przytuliłam go.

- Jeszcze nie dziękuj- zaśmiał się.- Zostaję w Miami jeszcze trochę czasu i będziemy musieli poważnie porozmawiać- odsunął mnie od siebie.

- Jeśli chodzi ci o Zack'a, to sobie odpuść- skrzyżowałam ramiona.- Bez względu na to co powiesz, nie zerwę z nim. Kocham go, i nikt i nic tego nie zmieni.

- Ja ciebie też- powiedział chłopak z uśmiechem. Zawstydzona spuściłam głowę, na co się cicho zaśmiał.- Diego mógłbyś?- spytał stojąc przede mną.

- Jasne, dokończę sprawdzanie listy- wziął z moich kolan zeszyt i odszedł w stronę windy.

Spojrzałam na Zack'a. Miał na sobie białe air force, jeansowe spodenki oraz czarną koszulkę. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, piwne oczy były radosne, a brązowe włosy roztrzepane na wszystkie strony.

- Jak długo tam stałeś?- spytałam, unosząc brew.

- Od kiedy go przytuliłaś- stanął między moimi nogami, kładąc dłonie na moich biodrach.- Słyszałem każde twoje słowo- nie wiedziałam, jak odpowiedzieć, więc tylko złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.

- Ej- mruknął, kiedy się odsunęłam. Zachichotałam i powtórzyłam gest, a on szybko pogłębił pieszczotę.

***

Witam w kolejnym rozdziale! Nie jestem zbyt do niego przekonana, ale cóż...

Przepraszam, że tak rzadko dodaję, ale sami rozumiecie... Szkoła niszczy chęci i wolny czas, mimo że i tak mam go mało...

W każdym razie piszcie jak Wam się podoba :D

Do następnego. Majka.

Dance with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz