Rozdział 33.

2K 133 6
                                    

Wróciłam do domu koło południa. Domyślałam się, iż wtedy mama będzie już w pracy, nie myliłam się. W kuchni na lodówce wisiała kartka, że wróci koło dwudziestej oraz żebym czekała w domu, bo ma ktoś przyjechać.

Zdziwiłam się, że nic nie wiem o żadnych gościach, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i poszłam do swojego pokoju.

Kiedy włączałam laptopa siedząc na parapecie zadzwonił mój telefon. Wzięłam go do ręki i zdziwiłam się na widok nieznanego numeru. Mimo to postanowiłam odebrać.

- Tak, słucham?- powiedziała.

- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pani Olivii World?- powiedział jakby znajomy, męski głos.

- Tak, o co chodzi?

- Chciałbym poinformować panią, iż mój przyjazd nie odbędzie się w połowie października, lecz jeszcze w tym miesiącu.

- Diego!- ucieszyłam się.

- Pewnie, że ja- zaśmiał się.- Jak się ma moja ulubienica?

- Ulubienica?- zaśmiałam się.- Czemu tak?

- Bo ty zawsze miałaś najlepsze projekty.

- To było tylko kilka razy- wzruszyłam ramionami, choć wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć.

- Więc jak się ma moja ulubienica?- zaśmiałam się.

- Dobrze, bardzo dobrze.

- Czyżby zakochana?

- Chciałeś pogadać o mnie, czy o przyjeździe?- spytałam zarumieniona.

- Jedno ma związek z drugim.

- Czyli?- zmarszczyłam brwi.

- Dowiesz się, jak przyjadę.

- A kiedy to będzie?

- Zobaczysz- zaśmiał się.- Muszę kończyć, mam zaraz ważną rozmowę.

- Dobra, do zobaczenia- zaśmiałam się.

Odłożyłam telefon i włączyłam przeglądarkę, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.

- Niech to będzie dostawca pizzy, choć nie zamawiałam, ale niech to będzie dostawc pizzy- zaczęłam mamrotać.

Otworzyłam drzwi, a za nimi stał nie kto inny jak Diego.

- Hej, Livcia- uśmiechnął się.

- Hejcia- przytuliłam go.

Choć był dwa razy starszy ode mnie miał w sobie w sobie coś ze starszego brata w stosunku do mnie, miał ciemno-blond włosy, zielone oczy oraz nigdy nie chodził z zarostem, co go tylko odmładzało. Miał na sobie szarą koszulkę oraz granatowe jeansy.

- Zaraz mnie udusisz i nie będzie propozycji- zaśmiał się.

- Jakiej propozycji?- zmrużyłam oczy.- Chodź do domu wszystko mi powiesz.

Poszliśmy do salonu, a ja dopiero tam zorientowałam się, że ma ze sobą walizkę.

- Masz nocleg?- spytałam.

- Tak, piętro, trzecie drzwi po lewej- uśmiechnął się.

- Zostajesz u nas?- pisnęłam.

- Tak, spokojnie.

- Chcesz coś do picia, jedzenia?

- Nie, dzięki.

- No dobra- uśmiechnęłam się siadając obok Diego na kanapie.- Co masz za propozycję?

- Najpierw muszę ci się pchwalić.

- Dawaj!

- No więc udało mi się rozbudować firmę do tego stopnia, że będzie miała swoją siedzibę również w Miami.

- To świetnie! Gratuluję!

- Dzięki. Ale nie mogę zostawić firmy w rękach osoby, której nie znam, lub nie ufam.

- To raczej oczywiste- zgodziałam się.

- Więc rozmawiałem z twoją mamą. Doszliśmy do wniosku, że jeśli tylko się zgodzisz nie ma problemu, żebyś to ty była szefem tutejszej siedziby.

- Na prawdę?!- pisnęłam.

- Pewnie, że tak!

- Jeju! Dziękuję!

Rzuciłam się mu na szyję co chwilę dziękując.

- Ale to nie wszystko- powiedział, kiedy się uspokoiłam i tylko siedziałam z ogromnym uśmiechem.

- Jestem gotowa na wszystko- zaśmiałam się.

- Jako szefowa będziesz miała wpływ na zatrudnione osoby, projekty, które będą realizowane, bądź nie, oraz kwestia finansowa.

- Czyli?

- Będziesz mogła sama wybierać, kogo zwolnić i kogo zatrudnić. Wszystkie projekty przed realizacją trafią do ciebie i ty zdecydujesz, co z nimi zrobić. Oraz będziesz miała stałą wypłatę niezależną od twoich projektów.

Zszokowana nic nie powiedziałam. Siedziałam jedynie z otwartą buzią.

- To chyba jakiś żart- szepnęłam nie wierząc.

- Jeśli nie chcesz, rozumiem i przyślę kogoś z Londynu.

- Zwariowałeś?!- krzyknęłam na cały dom.- Pewnie, że się zgadzam!

- Na taką odpowiedź liczyłem- zaśmiał się.- Jutro jadę do biurowca zobaczyć, jak tam wszystko wygląda. Jedziesz ze mną?

- Jasne- uśmiechnęłam się.- Przecież muszę znać firmę, którą będę dowodzić.

- Dobra, koniec interesów. Mów w kim się zakochałaś?

- Skąd pomysł, że się zakochałam?- zaśmiałam się nerwowo.

- Widzę, rumienisz się.

Spuściłam głowę chcąc się ponownie schować.

- Ej, bratu nie powiesz?- zaśmiał się.

- No dobra- przygryzłam wargę.- Zakochałam się. Chyba...

- W miłości nie ma chyba. Jaki jest dla mojej księżniczki?

- Od kiedy jestem twoją księżniczką?- obużyłam się.

- Od kiedy zaczęłaś u mnie pracować- wytknął język.

- Cztery lata jestem księżniczką i dopiero teraz mi to mówisz- pokręciłam głową.

- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie- zaśmiał się.

- No ale co mam ci powiedzieć?

- Jaki jest. Zwłaszcza w łóżku- zaśmiał się.

- Zboczeniec- dołączyłam.- Nie wiem, jak jest...

- Ilona powiedziała mi, że wybyłaś na noc do kolegi. To w nim się zakochałaś?

- Tak- powiedziałam cicho.- Ale to że się zakochałam nie znaczy, że zaraz się z nim prześpię. Znasz mnie.

- Wiem, przecież.

Dance with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz