Wróciłam do domu koło południa. Domyślałam się, iż wtedy mama będzie już w pracy, nie myliłam się. W kuchni na lodówce wisiała kartka, że wróci koło dwudziestej oraz żebym czekała w domu, bo ma ktoś przyjechać.
Zdziwiłam się, że nic nie wiem o żadnych gościach, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i poszłam do swojego pokoju.
Kiedy włączałam laptopa siedząc na parapecie zadzwonił mój telefon. Wzięłam go do ręki i zdziwiłam się na widok nieznanego numeru. Mimo to postanowiłam odebrać.
- Tak, słucham?- powiedziała.
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pani Olivii World?- powiedział jakby znajomy, męski głos.
- Tak, o co chodzi?
- Chciałbym poinformować panią, iż mój przyjazd nie odbędzie się w połowie października, lecz jeszcze w tym miesiącu.
- Diego!- ucieszyłam się.
- Pewnie, że ja- zaśmiał się.- Jak się ma moja ulubienica?
- Ulubienica?- zaśmiałam się.- Czemu tak?
- Bo ty zawsze miałaś najlepsze projekty.
- To było tylko kilka razy- wzruszyłam ramionami, choć wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć.
- Więc jak się ma moja ulubienica?- zaśmiałam się.
- Dobrze, bardzo dobrze.
- Czyżby zakochana?
- Chciałeś pogadać o mnie, czy o przyjeździe?- spytałam zarumieniona.
- Jedno ma związek z drugim.
- Czyli?- zmarszczyłam brwi.
- Dowiesz się, jak przyjadę.
- A kiedy to będzie?
- Zobaczysz- zaśmiał się.- Muszę kończyć, mam zaraz ważną rozmowę.
- Dobra, do zobaczenia- zaśmiałam się.
Odłożyłam telefon i włączyłam przeglądarkę, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Niech to będzie dostawca pizzy, choć nie zamawiałam, ale niech to będzie dostawc pizzy- zaczęłam mamrotać.
Otworzyłam drzwi, a za nimi stał nie kto inny jak Diego.
- Hej, Livcia- uśmiechnął się.
- Hejcia- przytuliłam go.
Choć był dwa razy starszy ode mnie miał w sobie w sobie coś ze starszego brata w stosunku do mnie, miał ciemno-blond włosy, zielone oczy oraz nigdy nie chodził z zarostem, co go tylko odmładzało. Miał na sobie szarą koszulkę oraz granatowe jeansy.
- Zaraz mnie udusisz i nie będzie propozycji- zaśmiał się.
- Jakiej propozycji?- zmrużyłam oczy.- Chodź do domu wszystko mi powiesz.
Poszliśmy do salonu, a ja dopiero tam zorientowałam się, że ma ze sobą walizkę.
- Masz nocleg?- spytałam.
- Tak, piętro, trzecie drzwi po lewej- uśmiechnął się.
- Zostajesz u nas?- pisnęłam.
- Tak, spokojnie.
- Chcesz coś do picia, jedzenia?
- Nie, dzięki.
- No dobra- uśmiechnęłam się siadając obok Diego na kanapie.- Co masz za propozycję?
- Najpierw muszę ci się pchwalić.
- Dawaj!
- No więc udało mi się rozbudować firmę do tego stopnia, że będzie miała swoją siedzibę również w Miami.
- To świetnie! Gratuluję!
- Dzięki. Ale nie mogę zostawić firmy w rękach osoby, której nie znam, lub nie ufam.
- To raczej oczywiste- zgodziałam się.
- Więc rozmawiałem z twoją mamą. Doszliśmy do wniosku, że jeśli tylko się zgodzisz nie ma problemu, żebyś to ty była szefem tutejszej siedziby.
- Na prawdę?!- pisnęłam.
- Pewnie, że tak!
- Jeju! Dziękuję!
Rzuciłam się mu na szyję co chwilę dziękując.
- Ale to nie wszystko- powiedział, kiedy się uspokoiłam i tylko siedziałam z ogromnym uśmiechem.
- Jestem gotowa na wszystko- zaśmiałam się.
- Jako szefowa będziesz miała wpływ na zatrudnione osoby, projekty, które będą realizowane, bądź nie, oraz kwestia finansowa.
- Czyli?
- Będziesz mogła sama wybierać, kogo zwolnić i kogo zatrudnić. Wszystkie projekty przed realizacją trafią do ciebie i ty zdecydujesz, co z nimi zrobić. Oraz będziesz miała stałą wypłatę niezależną od twoich projektów.
Zszokowana nic nie powiedziałam. Siedziałam jedynie z otwartą buzią.
- To chyba jakiś żart- szepnęłam nie wierząc.
- Jeśli nie chcesz, rozumiem i przyślę kogoś z Londynu.
- Zwariowałeś?!- krzyknęłam na cały dom.- Pewnie, że się zgadzam!
- Na taką odpowiedź liczyłem- zaśmiał się.- Jutro jadę do biurowca zobaczyć, jak tam wszystko wygląda. Jedziesz ze mną?
- Jasne- uśmiechnęłam się.- Przecież muszę znać firmę, którą będę dowodzić.
- Dobra, koniec interesów. Mów w kim się zakochałaś?
- Skąd pomysł, że się zakochałam?- zaśmiałam się nerwowo.
- Widzę, rumienisz się.
Spuściłam głowę chcąc się ponownie schować.
- Ej, bratu nie powiesz?- zaśmiał się.
- No dobra- przygryzłam wargę.- Zakochałam się. Chyba...
- W miłości nie ma chyba. Jaki jest dla mojej księżniczki?
- Od kiedy jestem twoją księżniczką?- obużyłam się.
- Od kiedy zaczęłaś u mnie pracować- wytknął język.
- Cztery lata jestem księżniczką i dopiero teraz mi to mówisz- pokręciłam głową.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie- zaśmiał się.
- No ale co mam ci powiedzieć?
- Jaki jest. Zwłaszcza w łóżku- zaśmiał się.
- Zboczeniec- dołączyłam.- Nie wiem, jak jest...
- Ilona powiedziała mi, że wybyłaś na noc do kolegi. To w nim się zakochałaś?
- Tak- powiedziałam cicho.- Ale to że się zakochałam nie znaczy, że zaraz się z nim prześpię. Znasz mnie.
- Wiem, przecież.
CZYTASZ
Dance with me
Teen FictionSpokojna, ale walcząca o swoje. Niewyróżniająca się, ale inna. Z pasją od dziecka. Taka zawsze byłam. Teraz chcę coś zmienić w swoim życiu, a przeprowadzka tylko pomaga mi to zrealizować. W nowym miejscu chcę pokazać prawdziwą siebie, ale ciągle rob...