Rozdział 26.

2K 137 0
                                    

Wstałam obudzona budzikiem o siódmej, o którym zapomniałam, lecz mimo to cieszyłam się trochę z niego.

Wzięłam z szafy dopasowane, szare spodenki oraz crop top nieco ciemniejszy. W łazience ogarnęłam się, związałam włosy w koka na czubku głowy oraz ubrałam.

Gotowa poszłam do ogrodu, gdzie zaczęłam się rozciągać, by w końcu wrócić całą sobą do akrobatycznej przeszłości.

Wiedziałam, że wymyślenie układu zawierającego głównie elementy gimnastyki może nie przyjść mi łatwo, ale nie zamierzałam już na początku się poddać.

Po chwili namysłu wzięłam telefon i zaczęłam pisać kolejną wiadomość.

Ja: Możesz przekazać, aby wszystkie wzięły strój do ćwiczenia?

Po minucie dostałam odpowiedź.

Jessica: Jasne :) Masz już coś?

Ja: Możne tak powiedzieć ;) Dzięki :D

Odłożyłam telefon, a zaczęłam myśleć nad ustawieniem. Dla lepszego myślenia włączyłam odpowiednią piosenkę. Nie musiałam długo czekać na napływ pomysłu na początek choreografii. Problem polegał jedynie na nieznajomości umiejętności zespołu, choć wierzyłam, że potrafią na prawdę dużo, mimo charakteru mojej poprzedniczki.

- Liv!- zawołała mama.- Ktoś do ciebie!

Zdziwiłam się nieco, ale sprawdziłam godzinę, która wskazywała na wpół do dziesiątej.

Pobiegłam do przedpokoju, gdzie mama zabawiała rozmową Jessicę.

- Hej, Jess- uśmiechnęłam się.

- Cześć.

- Ja, wam, dziewczynki, nie będę przeszkadzać. Tylko nie roznieście mi domu- zaśmiała się Ilona.

- Postaramy się- udałam powagę, co tylko bardziej rozśmieszyło mamę.

Spojrzałam na cheerleaderkę, która miała w ręce sporą reklamówkę, a na ramieniu torbę sportową. Ubrana była w białą koszulkę, granatowe rurki oraz białe Converse.

- Mogę się gdzieś przebrać, a potem zobaczymy, co wymyśliłaś?- spytała dalej się uśmiechając.

- Pewnie, chodź.

Zaprowadziłam dziewczynę do łazienki na piętrze.

- Jestem w pokoju na przeciwko- powiedziałam, kiedy znikała za drzwiami.

- Dzięki.

Poszłam do swojego pokoju. Zgarnęłam z biurka siedem projektów, które robiłam poprzedniego wieczoru. Spomiędzy nich wypadła na podłogę pojedyncza kartka. Podniosłam ją i nie musiałam czytać, żeby wiedzieć, iż jest to list od Diego. Uśmiechnęłam się na myśl, że ma zamiar przylecieć do Miami, jednocześnie zastanawiając się, jaką ofertę ma dla mnie.

Rozmyślanie przerwało mi ciche pukanie do drzwi, zza których zaraz wychyliła się głowa Jessici.

- Wchodź, wchodź, nie gryzę- zaśmiałam się widząc niepewność dziewczyny.

- W to nie wątpię- rozluźniła się.- To są te projekty?

Wskazała na plik kartek leżących na blacie.

- Tak, te są dla naszej grupy- podałam odpowiednie rysunki czekając na komentarz.

- Masz talent- pokiwała głową.- Wszystkie są dobre. Myślę, że dziewczyny będą miały niezły dylemat co do wyboru najlepszego- zaśmiała się.

- To może czekając na nie pójdziemy do ogrodu i zaczniemy kombinować coś z układem? Trochę już mam, ale nie wiem, czy się nadaje- wzruszyłam ramionami.

- Pewnie.

Wzięłam od dziewczyny projekty, wzięłam kartkę w kratkę, ołówek oraz pustą teczkę, po czym poszłam na zewnątrz prosząc mamę, aby wszystkie dziewczyny, które przyjdą wysyłała na tyły domu.

Odłożyłam teczkę z resztą w środku na schodach.

- Może wyciągniemy głośniki?- mruknęłam do siebie.

- Pomogę ci- powiedziała Jess, a ja dopiero sobie uświadomiłam, iż powiedziałam to na głos.

- Dzięki- uśmiechnęłam się.

Dosyć wolno jak na mnie przyniosłam pięć głośników rozstawiając je w różnych częściach ogródka.

Dance with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz