Rozdział 20 (ostatni)

6.6K 345 90
                                    

"Nadejszla wiekopomna chwila..."
Oto i ostatni rozdział tego fanfika.
Cieszy mnie niezmiernie fakt, że sporej ilości osób się podobał i chciałam wam wszystkim podziękować za ciepłe słowa, które sprawiały, że chciało się pisać 😄
Pojawi się tu jeszcze jedna notka z informacją, bo nie chcę tu zajmować tyle miejsca, a mam co tam napisać.
Jeszcze tu drobna informacja. Dzisiaj mija pół roku od śmierci Alana Rickmana. Pamiętajmy o nim, bo był wspaniałym człowiekiem i genialnie wykonywał swoją pracę. Niech na zawsze zostanie w naszych sercach. Always.
A teraz zapraszam do lektury.
Komentujcie, gwiazdkujcie, oceńcie sam ten rozdział jak i ogólną koncepcję 😄
Enjoy

*~*~*

-O co chodzi? - odezwał się Severus i zamknął drzwi pokoju.

Blondyn odwrócił się do niego. Na jego twarzy było widać napięcie.

-Będziesz chodzić

Brew Severusa uniosła się nadając jego twarzy ironiczny wygląd.
Blondyn przymknął na moment oczy i zacisnął wargi.

-Nie patrz na mnie jak na idiotę. Pracowałem nad tym cholerne dwa lata odkąd jestem magomedykiem.
-Wiem - rzucił sucho starszy. Blondyn zmarszczył czoło.
-Skąd?
-Zawsze jak się widzieliśmy gapiłeś się na moje nogi... - mówiąc to, popatrzył na niego nieco surowo - Biorąc pod uwagę twoją pracę i fakt, że ciągle masz samemu sobie za złe to, co robiłeś stosunkowo niedawno... to było dość proste Draco. Ale do rzeczy. Jak to zrobiłeś i kiedy będę chodzić? - przy ostatnich słowach czuł dreszcz na ciele.

Mimo że podejrzewał co robi chłopak, nie spodziewał się, że to się kiedykolwiek uda. Przecież na początku madomedyk uprzedzał go, że nic nie mogą zrobić.
Malfoy odetchnął głęboko.

-Zaglądało się tu i ówdzie... - odchrząknął i wsadził ręce do kieszeni spodni - Musiałem pogrzebać w archiwach. Przypadek Artura Weasley'a. - popatrzył znacząco - Douczałem się nawet z mugolskich książek! Przesiadywałem w mugolskich bibioltekach i szukałem... - zaczął chodzić po pokoju - Szukałem i łączyłem to z wiedzą i możliwościami świata magicznego. No i mam - zaśmiał się sam do siebie cały czas bacznie obserwowany przez czarnowłosego - Trochę zaklęć, dwa eliksiry i będziesz mógł biegać, skakać, latać na miotle... czego dusza pragnie - popatrzył na Snape'a, który zachowywał stoicki spokój.

Zero emocji na twarzy.
Nagle sapnął, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Cholera, wiedziałem. Wiedziałem, że ci się uda - rzucił opanowując z zewnątrz emocje, które w środku szalały - Kiedy?
-Możemy nawet jutro - odparł z entuzjazmem blondyn - Ale radziłbym najpierw porozmawiać o tym z Granger.
A, przy okazji... - dodał - w tej bibliotece poznałem pewną dziewczynę - na twarzy czarnowłosego pojawił się uśmieszek - Nie jest czarownicą, ale ma wujka czarodzieja. Powiedziałem jej o tobie. Że jesteś dla mnie jak ojciec i byłaby zaszczycona móc cię poznać. O mnie wie już wszystko

Snape westchnął.

-Twój ojciec się w grobie przewraca - zaśmiał się - Draco zakochał się w niemagicznej dziewczynie - powiedział sam do siebie zmierzając ku wyjściu - Świat się kończy...

Cały wieczór Severus starał się zachowywać, jakby nic się nie stało, ale Hermiona dostrzegała zmianę w jego zachowaniu. Niewielką, ale ją widziała. Zanim pojawił się w pokoju z powrotem z Draconem, do Nory dotarli jej rodzice, których teleportowała McGonagall. Hermiona zajęła swój umysł rozmową z nimi i patrzeniem jak jej brat i córka bawią się razem niedaleko z nieco starszym Teddy'm Lupinem.

Get Used To MyselfWhere stories live. Discover now