Rozdział 13

5.2K 269 31
                                    

-Dobranoc - szepnęła Hermiona kładąc się na łóżku obok Severusa.

Ułożyła się na boku patrząc na mężczyznę. Wyglądał jakby spał, ale nie miała co do tego pewności. Leżała tak jakiś czas, aż się odezwał.

-Czemu nie śpisz? - mruknął nie otwierając oczu. Wzdrygnęła się lekko.
-Ja?
-Nie, Święty Mikołaj - sarknął i otworzył oczy.

Poprawił głowę i zmrużył powieki starając się jej przypatrzeć w ciemności. Sięgnął dłonią do jej głowy i pogładził ją po włosach.

-Śpij Hermiono
-Myślę o rodzicach - chwyciła jego dłoń i umieściła między nimi trzymając ją kurczowo
-Wszystko będzie dobrze. Wiem co robić, szukam jeszcze tylko dokładnie... - zastanowił się - Draco będzie musiał nam pomóc. To zdolny chłopak, a potrzebuję kogoś, kto dałby sobie radę
-Zaraz, a ja? Mnie nie uwzględniasz w swoim planie?
-Ktoś musi zająć się twoim bratem, no i Granger nie można do tego podejść zbyt emocjonalnie. Przez chwilę będziesz potrzebna. Potem wracasz do brata.

Nagle zapanowała cisza. Ciężko było usłyszeć nawet oddech drugiej osoby.

-Co masz zamiar zrobić? - zapytała dziewczyna
-To co muszę
-Severus - naciskała, ale mężczyzna nie miał zamiaru się złamać - Śpij kobieto i daj spać innym - sapnął lekko podenerwowany.

Sam zasnął niedługo potem zostawiając Hermionę z jej myślami i wspomnieniami o rodzicach. Ciężko jej było o tym teraz myśleć, ale zaprzątało jej to całą głowę. Przypominała sobie najważniejsze wspólne momenty z ich życia, rozważała różne ewentualności na wypadek, gdyby coś w przywracaniu im pamięci poszło nie tak jak powinno, inaczej niż zapewniał Severus. Wreszcie jej tok myślowy dotarł do miejsca, gdzie zaczęła niepokoić się jak jej rodzice zareagują na wieść, że jest w bliskim związku z mężczyzną starszym od niej o 19 lat, jej nauczycielem. Byłym tak w zasadzie, ale mimo wszystko nauczycielem. Zaczęła się denerwować tym wszystkim o czym myślała i starając się nie rozpłakać, zamknęła oczy i wkrótce usnęła ze zmęczenia.

Następnego dnia też obudziła się sama, choć wcześnie rano. Od Strzyga dowiedziała się, że Severus znów jest w Hogwarcie, więc samotnie zjadła śniadanie. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Mogła pomagać w Hogwarcie, ale naprawdę nie miała ochoty na kontakty z ludźmi, więc wzięła z torebki książkę, w którą schowała niedawno w domu zdjęcie i poszła na stary plac zabaw w okolicy.
Nie był zniszczony, nawet całkiem zadbany, tylko że nie miał kto się na nim bawić. Siadła na chuśtawce i spojrzała na książkę. Przejechała dłonią po wierzchu okładki, otworzyła ją i zaczęła lekturę.
Czytała do południa nie przejmując się otoczeniem, ale zdecydowała się wrócić do domu na obiad.
W drodze zaczęła myśleć o tym właśnie domu. Oficjalnie nie mieszkała z Severusem. W sumie nie miała swojego domu. Jak na razie do rodziców nie miała jak wrócić, kiedy szukała z Harry'm i Ronem horkruksów nie potrzebowała go. W Norze nie była od... bardzo dawna. Jak naprawiali mury szkoły, mogli nocować tam i tak też robiła, ale faktycznie nie miała swojego domu już od roku.
Wreszcie weszła przez próg drzwi, oznajmiła skrzatowi, że wróciła i siadła w kuchni. Zaraz wjechał do niej Snape.
Przypatrzył się jej w milczeniu.

-Jeśli cały czas jesteś przybita rodzicami, to wiedz, że jesteśmy blisko rozwiązania - odezwał się przerywając ciszę

Hermiona popatrzyła na niego ze spokojem. Trochę przesadnym według niego. Wyglądała otępiało.

-Granger? - odchylił głowę, żeby jej się lepiej przyjrzeć.

Zamrugała i położyła głowę na stole.

-Hmm? - mruknęła
-Wyglądasz jak Lockhart, kiedy gapi się w lustro, tylko bez wyszczerzu na twarzy.
-Myślę...

Snape wziął głęboki oddech i spuścił lekko głowę. Podjechał do niej blisko i sięgnął do pasa. Zsunął ją z krzesła na swoje kolana, gdzie zwinęła się i wtuliła w niego.

-Sev... - ziewnęła - Kocham cię
-Chyba się nie wyspałaś - mruknął niby do niej, ale bardziej do siebie.

Pocałował ją w czoło i posiedział z nią tak chwilę, póki nie zauważył, że zasnęła w jego ramionach.
Tak jak niedawno, ostrożnie wjechał z nią do sypialni i położył na łóżku. Okrył kocem i pojechał z powrotem do kuchni.
W zamyśleniu zjadł obiad. Nie miał łatwego zadania do wykonania. Choćby nie wiadomo jak dokładnie się przygotował, zawsze coś mogło pójść nie tak jak miałby w zamiarze.
Pozostawała jeszcze kwestia tego, co zrobią po odzyskaniu wspomnień. Martwił się też o reakcje państwa Granger. Nawet jeśli chcieliby się odciąć od córki, miałaby jego. I tak już praktycznie tu mieszka i Severusowi to pasowało, ale miałaby złamane serce i byłaby zdruzgotana.
Na to niewiele mógłby poradzić, chociaż zawsze starałby się znaleźć rozwiązanie.
Westchnął i nadział kawałek kotleta na widelec.
Wakacje powoli dobiegały końca, więc musieli się spieszyć.
Znów zaczęła go nurtować myśl o powrocie na stanowisko nauczyciela eliksirów w Hogwarcie.
Chciał wrócić, bo czuł, że tam jest jego miejsce, ale wszystko utrudniał ten cholerny wózek. Już nawet nie chciał myśleć o samym chodzeniu, ale czasem ramiona niemal płonęły mu żywym ogniem i choć się do tego nie przyznawał, miał dość. Dość jeżdżenia, dość myślenia o tym jak życie mu jeszcze dokopie, dość samego życia. Miał Hermionę, która pomagała mu przetrwać, ale mógłby przysiąc, że gdyby nagle zniknęła, albo nie było jej w ogóle, to chciałby ze sobą skończyć.
Z myślenia wyrwał go dźwięk garnka, który upuścił Strzyg.

-Przepraszam, panie Snape, to było niechcący - usprawiedliwił się niepewnie skrzat podnosząc naczynie.

Patrzył na Severusa, w oczwkiwaniu na reakcję, który tylko machnął na to ręką.
Do tego fajtłapowatego stworzenia zdążył się już przyzwyczaić. Gdyby to był człowiek, to nieziemsko działałby mężczyźnie na nerwy, ale to skrzat domowy... zupełnie co innego. Bez niego naprawdę miałby problem z przeżyciem dwóch pierwszych tygodni po wyjściu z Munga.
Może świat będzie teraz coraz lepszy? Przynajmniej przez jakiś czas.

*~*~*

W tym rozdziale trochę przemyśleń.
Może trochę monotonny, ale uznałam, że i taki się przyda.
Jak zwykle gwiazki i komentarze mile widziane 😄

Get Used To MyselfWhere stories live. Discover now