Gdyby nie fakt, że chwilę potem jego wiecznie nieruchomą twarz rozświetlił przerażająco szeroki uśmiech, odsłaniający rzędy ostro zakończonych zębów.

Sekundę później wszystko zgasło.





(Rina)

Byłam zbyt przejęta ogłaszaniem wyników, by zareagować w porę. Z początku nagłe zamieszanie obok wydało mi się nieważne, jednak w miarę, jak trwało, wreszcie przykuło moją uwagę.

Wtedy też zobaczyłam dywan brąz kręconych włosów rozsypanych na podłodze, dostrzegalne gdzieś pomiędzy ludźmi zebranymi w kole.

- Neri? – rzuciłam to pytanie bezwiednie, krocząc powoli w tamtym kierunku. Nie docierało do mnie, co się dzieje. – NERI?!

Zdołałam przedrzeć się przez krąg utworzony z BTS i części EXO, nachalnie starających się do czegoś przydać.

Neri leżała bezwiednie w ramionach przerażonego G-Dragona, a z jej nosa pociekła pojetyńca strużka krwi. Twarz włoszki przypominała teraz maskę w kolorze zieleni, choć powoli zbliżała się do białej sukienki, którą miała na sobie.

Rzuciłam Laylii klęczącej zaraz obok Neri pytające spojrzenie. Pokręciła zdezorientowana głową.

Jakiekolwiek nadzieje, że Neri nagle się obudzi i jak gdyby nigdy nic wstanie, pozostały tylko marzeniami. Jedyne, z czego mogliśmy być wdzięczni, to parę rzędów idoli przed nami, którzy skutecznie zasłaniali nas przed kilkutysięczną widownią.

- Wynosimy ją – zakomunikowałam, choć dokładnie w tym samym momencie G-Dragon uniósł bezwiedne ciało Neri na rękach. Bez żadnego wytłumaczenia ruszył do wyjścia z tyłu sceny.

Przejęta Layla w towarzystwie wspierającego ją Jin'a już miała podążać za smokiem.

- Nie- zatrzymałam ją. – Zostań. Odbierzcie, co będzie trzeba, im więcej nas nie będzie, tym gorzej się to dla nas kończy.

Nie wyglądała na przekonaną, ale końcowo przytaknęła i wróciła na miejsce. Twarde oblicze Ville przyjęło ten rozkaz z powagą, Vivi najpewniej sama wpadłaby na ten pomysł.

Ja natomiast podążyłam za G-Dragonem. Wróć. Podążyłabym, gdyby nie zaaferowany Hyunseung, wbiegający mi tuż przed nogi. Odłączył się od B2ST i pognał w ślad za smokiem i Neri.

- Tego tylko brakowało – mruknęłam pod nosem, wznawiając marsz.

Dogoniłam G-Dragona tuż po tym, jak zrobił to Hyunseung. W tym samym momencie smok sadzał Neri na jednej z kanap w niewielkim pomieszczeniu, gdzie zazwyczaj rezydował następny zespół z kolejki do występu.

Neri zaraz po tym zatrzepotała powiekami, choć daleko było jej do pełni sił. Wciąż blada jak ściana starała się utrzymać głowę w pionie.

- Neri, już dobrze? – spytał troskliwie smok, przytrzymując jej opadającą głowę. Mruknęła coś niewyraźnie.

- Boli mnie głowa – wyszeptała.

- Zaraz wezwiemy ambulans i medyków, poczujesz się lepiej – zapewnił ją Koreańczyk, rzucając mi porozumiewawcze spojrzenie.

Gdzie do cholery byli medycy?! Impreza na tysiące osób, a kiedy coś faktycznie się działo, jakakolwiek pomoc znikała jak kamień w wodzie!

- Co jej jest?! – Hyunseung odezwał się dopiero teraz. Obydwoje poparzyliśmy na niego z nieskrywaną niechęcią.

- Chciałbym wiedzieć – odparł smok, ledwo panując nad gniewem.

- Oppa... chyba nie powinieneś tu być... – zaczęłam, zapobiegawczo odsuwając Hyunseunga od Neri i G. Jeszcze tego brakowało, żeby ta dwójka się pobiła w oczekiwaniu na ratowników.

- C-co się... - zaczęła Neri, otwierając swoje przekrwione oczy. Otaksowała przestrzeń dookoła siebie i gdy natrafiła na umartwioną postać Hyunseunga, zmarszczyła brwi.

Przez krótką chwilę patrzyli sobie w oczy – on, ze skruchą, zmartwieniem i jednym wielkim, świecącym „przepraszam" na dnie źrenic, ona, z lekkim przerażeniem.

Zaraz potem kolejna ciężka kropla krwi z nosa zabarwiła przód jej sukienki. G-Dragon szybko zdjął szal, którym obwiązał szyję na czas rozdania nagród, i delikatnie przyłożył go do twarzy włoszki.

- Idź stąd – powiedział twardo, nie odwracając się do nas. Mogłam tylko zgadywać, że chodzi mu o Hyunseunga.

- Chcę pomóc... - zaczął tamten, podchodząc bliżej.

- Niczym nam nie pomożesz, chyba, że w końcu zabierzesz się stąd i przestaniesz ją męczyć – niemal namacalny ogień w oczach smoka sprawił, że beastowiec stanął w miejscu. – Spieprzyłeś wszystko już chwilę temu, nie próbuj tego teraz naprawiać... i mówię to całkiem szczerze... jeszcze raz zobaczę cię gdzieś w pobliżu, skurwysynie, po tym, co jej zrobiłeś, nie będę zachowywał się tak grzecznie – warknięcie, które wydobyło się z gardła G-Dragona, zmroziło mi krew w żyłach.

Chwilę, którą w dalszym rozwoju sytuacji zajęłaby przejmująca cisza, zakłóciło przybycie medyków. Smok posłusznie odsunął się od Neri, skupiając się zamiennie na rzucaniu morderczego spojrzenia Hyunseungowi. Nie zdołałam dojrzeć reakcji tego drugiego, ale z pewnością nie skakał teraz z radości.

Zabrano Neri, a ci dwa i tak wciąż stali naprzeciw siebie, mierząc się spojrzeniami pełnymi jadu. Najwyraźniej moja obecność była tutaj tylko tłem.

Wyminęłam ich uważając, by każdego mocno trącić ramieniem, tak dla otrzeźwienia. Wyłapując ich zaskoczenie, rzuciłam przez ramię:

- Jak dobrze, że wiecie, co w takich sytuacjach jest priorytetem – syknęłam, gdy wyminęłam ich, idąc w ślad za ratownikami.




(***)

- Tego już za wiele – mruknął niepocieszony szef SM.

Zdusiłem niedopałek papierosa na pobliskiej barierce. Od tak właściwie paliłem? Ach, odkąd wpakowałem się w to bagno...

- Choroba wygrywa – przyznałem sucho, utkwiwszy spojrzenie gdzieś w przestrzeń parkingu, na którym się spotkaliśmy.

- Miałeś ją opóźnić, na litość boską! Nie nafaszerować lekami, które narobią nam podejrzeń i przyspieszą... to wszystko!

To był pierwszy raz, gdy mężczyzna stracił nad sobą panowanie. Jego zwyczajowa doza opanowania, którą operował, zniknęła gdzieś w mocno ściągniętych brwiach i zaciśniętych ustach.

- Nie jestem bogiem... od początku twierdziłem, że to bardzo skomplikowana forma choroby. Moje lekarstwa powstrzymują gorączkę i część objawów, które szybko skłoniłyby ją do wizyt u innych lekarzy.

- Tymczasem może ją zbadać ktokolwiek inny, gdy mdleje na co drugim koncercie! Ludzie zaczynają zauważać! Zaczynają plotkować! To tylko kwestia czasu, nim prawda wyjdzie na jaw, trzeba... - poprawił poły płaszcza rozwiewanego przez nagłe podmuchy wczesno wiosennego wiatru. – Trzeba coś zrobić...

- Jak na przykład? – spojrzałem na niego udręczonym spojrzeniem.

- Coś, co od początku planowałem zrobić, gdy sprawy przybiorą taki obrót.

Tamtego wieczoru pomyślałem sobie, że ten przeszywający wiatr nie był jednak najzimniejszą rzeczą. Było nią bezwzględne spojrzenie szefa SM. 



=====================================================================================

Bum bum.... tak, zbliżamy się do chyba momentu kulminacyjnego... albo ja tak tylko uważam xD w każdym razie rozdziały wypadałoby dodawać, a ja wciąż nie zabrałam się za pisanie kolejnych ( wyczuwam nóż na gardle) ale co jak co, wciąż mam dobry humor, bo dostałam się na swoje studia :DDDD

Capitals {BEAST, BTS, BigBang, EXO}Where stories live. Discover now