Rozdział XV

994 113 37
                                    


Obudziło mnie wesołe nucenie z łazienki. Zeszłam na podłogę po cichu, aby nie obudzić jeszcze śpiącej Jesy. Zgarnęłam jakieś ubrania i cierpliwie czekałam, aż Leigh opuści łazienkę. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam uśmiechniętą dziewczynę.

-Dzień dobry.-Posłałam jej uśmiech i minęłam ją, aby wejść do pomieszczenia. Postanowiliśmy, że nie będziemy jej składać życzeń osobno, chcieliśmy udawać, że zapomnieliśmy.

Szybko się umyłam i przebrałam w luźną, dresową sukienkę. Kiedy wyszłam, Jessica szukała w szafie ubrań, a Lee siedziała zła w kącie i malowała paznokcie. Parsknęłam lekko śmiechem i spojrzałam na Nelson, która wywróciła oczami.

Zrobiłam sobie kanapkę oraz herbatę i odpaliłam laptopa, aby przejrzeć twittera. Kilka następnych godzin minęło nam na nic nie robieniu. Jesy drzemała z słuchawkami na uszach, Leigh-Anne przeglądała gazety o modzie, a ja grałam w Simsy. Ta gra to moje uzależnienie, kupuję wszystkie dodatki i akcesoria, ściągam mody. Czy to normalne? Nie, zdecydowanie.

Właśnie usuwałam drabinki z basenu mojej rodziny, kiedy drzwi otworzyły się, a w nich zobaczyłyśmy Jordana z pudełkami z jedzeniem. Jake szedł kawałek dalej niosąc mały, składany stolik i dwa krzesła.

-Przeszkadzamy?-Odłożyli wszystko, a Kiffin podszedł do swojej dziewczyny, aby ją pocałować. Napotkał jednak burzę loków, ponieważ odwróciła się do niego plecami.

-O co chodzi?-Udał głupiego i spojrzał z uśmiechem na naszą trójkę.

-Domyśl się.

-Ah, już wiem! To już dzisiaj, prawda? Dostałaś okres?

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a Pinnock schowała twarz w poduszkę. Wybełkotała, że go nienawidzi i zeszła na dół mijając go.

-O co z tym chodzi?-Jesy wskazała palcem na pudełka stojące na blacie.

-Pomyśleliśmy, że zjemy wspólnie obiad. Pasuje wam sushi?-Jake podszedł do niej i pocałował ją w policzek.

Wszystkie skinęłyśmy głowami i zabraliśmy się za szykowanie wszystkiego. Wreszcie zajęliśmy się jedzeniem, a ja spojrzałam na Roche'a grzebiąc w swojej porcji.

-Nie wiecie gdzie jest Andre?

Chłopak pokręcił głową.

-Nie widziałem go dzisiaj.

Z jednej strony byłam na niego wściekła za wczoraj, ale z drugiej, może źle to odebrałam? Pewnie po prostu wyolbrzymiłam całą sprawę. Wyjęłam telefon i wysłałam mu wiadomość z przeprosinami.

Kiedy skończyliśmy nasz posiłek i posprzątaliśmy, Jordan zadzwonił po taksówkę.

-Okay, co się dzieje?-Leigh uniosła brew i założyła ręce na piersi.

-Zarezerwowałem bilety do kina. Musimy odpocząć trochę od szkoły. Idziemy na "Dirty Grandpa".

-Żartujesz!? O Boże, bardzo chciałam to zobaczyć. Perrie?-Odwróciłam się i spojrzałam na nią z zaciekawieniem.-Andre nie idzie?

-On...Chwilę się spóźni, dojedzie sam.

Pokiwała głową i wyszliśmy z pokoju. Próbowałam dodzwonić się do mojego chłopaka, jednak bez skutku, na wiadomości też nie odpisywał.

Kiedy już dojechaliśmy, złożyliśmy się na bilety (Leigh też, jednak kiedy nie patrzyła, Jordan wsunął jej pieniądze z powrotem do torebki) i poszliśmy do sklepiku. Obie pary wzięły colę i popcorn, ja jednak postawiłam na fantę i popcorn karmelowy.

Summertime Sadness // JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz