Rozdział 17

5.6K 297 5
                                    

Obudziłam się dość wcześnie z powodu zimna. Tak było mi zimno. Otworzyłam oczy i spróbowałam się przekręcić ale nie dałam rady ponieważ coś mi przeszkadzało, nie coś, a raczej ktoś. Wspomnienia z tego co działo się w nocy i wieczorem wróciły do mnie od razu. Jednak próbowałam o tym wszystkim nie myśleć.

Lekko się przekręciłam, tak żeby być bardziej pod kołdrą. Gdy tylko się poruszyłam Brian się obudził.

-Co jest?- zapytał zaspanym głosem z poranną chrypką.

-Zimno mi- odpowiedziałam cicho. Po chwili poczułam jak chłopak mocniej mnie przytula i przykrywa kołdrą.

-Lepiej?- zapytał szeptem. Lekko się poprawiłam, tak żeby moja głowa znajdowała się pod jego brodą i skinęłam głową w odpowiedzi.

-Aillen- usłyszałam głośny krzyk Casmira.- Zbieraj się. Za godzinę mamy samolot, a za pół godziny wyjeżdżamy.

Jęknęłam głośno w poduszkę. Nie miałam ochoty wstawać. Było mi tak dobrze i ciepło.

-Aillen- powtórzył moje imię Rosjanin, tym razem jego głos był głośniejszy i dochodził z bliższa. Po chwili nacisnął klamkę, a ja przerażona cicho pisnęłam, że zaraz wejdzie. Jednak na szczęście drzwi były zamknięte na klucz.- W tej chwili otwórz te drzwi i wychodź z tego pokoju. Nie obchodzi mnie, że nie chcesz jechać. Nie masz wyboru. Zapewne za kilka godzi pojawi się tutaj Damon, lepiej żeby nas tutaj nie było.

Westchnęłam cicho i usiadłam na łóżku, tym samym odsuwając się od bruneta. A muszę przyznać, że było mi całkiem wygodnie.

-Zaraz zejdę- powiedziałam głośno, tak żeby mnie usłyszała.

-Zostawię ich Casmir w spokoju- odezwał się zza drzwi mój przyjaciel gej.- Wczoraj nasza mała Aillen tak jeczałam z rozkoszy, że dzisiaj zapewne ledwo będzie mogła chodzić. Daj się dziewczynie wyspać.

Usłyszałam ich śmiech zza drzwi, a moje policzki zalała czerwień. Jęknęłam zażenowana. Musiałam się najwyraźniej dość głośno się zachowywać skoro mnie usłyszeli.

-Nie przejmuj się tak- zaśmiał się Brian.- To normalne, że ludzie ze sobą sypiają.

-Łatwo ci mówić- mruknełam i wyszłam spod kołdry. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i stanęłam na podłodze, a następnie podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania na dzisiaj. Nie zwracając uwagi na chłopaka, na ciągnęłam na tyłek dżinsy i dziurami i ściągnęłam jedną koszulkę, którą na sobie miałam. Wczoraj w nocy po tym jak się obudziłam ubrałam na siebie koszulkę Briana, a swoją już na sobie miałam, a potem zasnęłam w obydwóch.

-Odwróć się albo zamknij oczy- powiedziałam do chłopaka, odwracając się w jego stronę, aby sprawdzić czy zrobił o co prosiłam.

-Po co?- wzruszył ramionami.

-Brian, proszę- powiedziałam powoli.

Chłopak westchnął i zamknął oczy, odwróciłam się z nów w stronę szafy i ściągnęła drugą koszulkę, gdy byłam w połowie naciąganie na sibie czarnego materiału z logo Batmana, poczułam jak ręce chłopaka oplatają mnie w tali. Pisnełam przerażona i szybko zakończyłam ubieranie.

-Mówiłam zamknij oczy- warknęłam cicho, ale nie zabrzmiało to groźnie czy pewnie. Jego dłonie pod moją koszulką na brzuchu skutecznie mnie rozpraszały.

Dlaczego jego dotyk tak na mnie działa?

-Mówiłaś zamknij oczy, a nie, nie Wstawaj z łóżka- powiedział ze śmiechem, a jego oddech owiał moją szyję.

Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

Co się ze mną dzieje?!

-Weź ręce- poprosiłam cicho. Chłopak zrobił co chciałam i cofnął się o krok.- Pomożesz mi się spakować?- zapytałam odwracając się w jego stronę.

-Okej- odpowiedział i przetarł włosy dłonią.

Przełknęła ślinę, gdy spostrzegłam, że stoi przede mną tylko w bokserkach.

-Ale najpierw się ubierz- poleciałam cicho.

-Czyżbym cie rozpraszał?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.

-Zachowujesz się jak dziecko- westchnęłam.- Ale jeśli już musisz wiedzieć, to raczej bardziej krępujesz niż rozpraszasz- dodałam kierując się w stronę komody, w której są torby.

Wyciągnęłam dwie i jedną rzuciłam chłopakowi.

-Zaczekaj tutaj zaraz wracam. Idę zanieść jedną torbę Casmirowi, żeby spakował Bena i zaraz wracam, a ty w tym czasie się ubierz.

Przemierzyłam pokój, przekręciłam klucz w drzwiach, a następnie wyszłam z pokoju.

-Spakój Bena- powiedziałam podając torbę Casmirowi. Przez cały ten czas nie patrzyłam mu w oczy. Zresztą przyjacielowi też nie patrzyłam w oczy. Byłam zbyt zażenowana tym, że wiedzą co się wczoraj działo.

-Nasza mała dziewczynka nie jest już dziewicą- zapiszczał głośno gej.

-Zamknij się- skarciłam go, a moje policzki zapiekły z zawstydzenia.

-Co to jest dziewica?- zapytał Ben podnosząc głowę do góry i patrząc na nas pytająco.

-Zamknij się- warknęłam, na przyjaciela, gdy zaczął otwierać usta.- Będziesz starszy to się dowiesz - zwróciłam się do Bena.- A teraz jedz szybko i powiedz wujkowi Casmirowi co jest ci potrzebne. Tylko żebyś nie wziął samych zabawek. Ubrania są ważniejsze.

-Dobrze- skinął posłusznie głową i powrócił do jedzenia śniadania.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni, kierując się na górę do pokoju.




****

Mamy kolejny, przepraszam, że rozdziały tak żadko, postaram się to nadrobić od drugiego miesiąc wakacji. Będę się starała skupić wtedy na tym opowiadaniu. Mam nadzieję, że się mi uda i może zrobię wam w nagrodę jakiś maraton, bo wiem, że niektórzy z niecierpliwością wyczekują rozdziałów.

Tak więc do następnego kochani.

PS. Mam dla was wiadomość. Poprzedni rodził może się niektórym źle wyświetlać, ponieważ pod koniec ma być z perspektywy Briana. Jeśli komuś wyświetliło się bez jego perspektywy to niech pisze dodam rozdział jeszcze raz.













Bad boy(?) and my secret. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz