Rozdział 4

1.6K 148 17
                                    

Drużyna koszykówki Seirin weszła właśnie na teren liceum Kaijo. Dzisiaj miał odbyć się mecz towarzyski pomiędzy tymi szkołami. Sayuri z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy szła obok Kuroko i oglądała każdy budynek jaki minęli.

- Ohayo Kurokocchi! - usłyszała znajomy głos pana Słoneczko, a za nim pisk tysiąca dziewic.

- Ohayo Kise-kun - odpowiedział niebieskowłosy z tym swoim zimnym wyrazem twarzy.

- Tak się cieszę, że zagramy mecz towarzyski. Będziesz mógł zobaczyć na własne oczy co potrafią twoi przyszli Senpai'e!

- Kise-kun ja.......... - Człowiek Cień już miał coś przekazać, ale białowłosa mu przeszkodziła.

- A ty znowu o tym! Proszę cię jakim prawem oceniasz naszą drużynę nie znając naszych umiejętności! Myślałam, że jest nikła szansa na potwierdzenie faktu, iż posiadasz mózg, ale moje przypuszczenia prysły niczym bańka mydlana!

- Jesteś okrutna Misakicchi!

- Misakicchi? Wolałabym żebyś mówił mi po imieniu, nie lubię swojego nazwiska.

- Hai Sayuricchi! Chodzcie pokaże wam salę gimnastyczną.

Wszyscy pewni siebie ruszyli za blondynem. Pomieszczenie, w którym mieli grać było tak ogromne, że zostały wyznaczone dwie połówki. Jedna na ich mecz, a druga na trening pozostałych członków drużyny. Białowłosa była tym faktem lekko wzburzona, ale cóż poradzić.

W końcu rozpoczął się mecz Seirin vs. Kaijo!

Oczywiście Kagami zrobił wokół siebie dużo szumu poprzez złamania obręczy. Dzięki temu mogli zagrać na całym boisku, a Kise dołączył do meczu. Gra już od samego początku nabrała wysokich obrotów. Fiołkowookabyła pod wrażeniem każdego gracza znajdującego się na boisku, ale ona pragnęła dołączyć do tej zabawy.

- Trenerze, kiedy wchodzę? - pytała zniecierpliwiona białowłosa.

- Obawiam się, że nie będziesz mogła zagrać - Sayuri poczuła ukucie w sercu.

- J-Jak to?

- Trener Kaijo nie chcę ryzykować, dlatego musisz ten mecz spędzić na ławce.

- A-Ale! - białowłosa była zła nawet bardzo zła. Przecież to tylko mecz towarzyski! Co im szkodzi!?

- Nie przejmuj się tym następnym razem na pewno zagrasz.

- Dziękuje Riko-san.

Sayuri cała nabulwersowana siedziała na ławce. Wtedy zauważyła coś niepokojącego. Kuroko był zbyt blisko blondyna. Kise musiał go nie zauważyć, bo za chwilę niebieskowłosy leżał na ziemi. Chłopaki przynieśli znokałtowanego błękitnowłosego. Bez Kuroko liceum Seirin szło o wiele gorzej. Było to bardzo dobrze widoczne po przewadze punktów, która powoli się zwiększała. Białowłosa zdenerwowana i poirytowana patrzyła na mecz. W pewnym momencie usłyszała za sobą cichy jęk. Momentalnie odwróciła się i zauważyła niebieskowłosego wracającego do świata żywych.

- Kuroko Kuroko, jak się czujesz? - spytała Sayuri przerażona zaistniałą sytuacją.

- Lepiej - odparł -Jak sytuacja?

- Tracimy punkty.

- Muszę wejść na boisko!

- Nawet o tym nie myśl! - krzyknęła białowłosa.

- Zgadzam się z tym. - dopowiedziała Riko.

- Ale Sayuri-kun oni mnie potrzebują.

- Kuroko to niebezpiecznie.

- Proszę - zrobił słodkie oczka.

- Nie rób tak - chłopak jeszcze bardziej poszerzył oczy.

- Proszę, przekonaj trenerkę.

- Oj, dobrze!

Dziewczyna podeszła do brązowowłosej i rozpoczęła się trudna rozmowa. Na szczęście Kuroko mógł wrócić na boisko, a dzięki niemu stracone punkty zostały szybko nadrobione. Mecz skończył się wygraną Seirin 100:98. Sayuri widziała szczęście na twarzach przyjaciół, ale również i łzy. Tak dokładnie Kise może i jest idiotą, ale ma coś w sobie co sprawia, że ma się ochotę uśmiechać. Chłopaki pożegnali się i poszli do autobusu.

- Riko-san ja pójdę do łazienki i zaraz wracam.

- Dobrze Sayuri, tylko się pośpiesz!

- Hai!

Dziewczyna popędziła do ubikacji niczym stróś pędziwiatr. Gdy weszła do środka spojrzała w lustro, a po jej policzku spłynęła pojedyńcza łza.

- Dlaczego nie mogę cieszyć z resztą drużyny!? Dlaczego tak bardzo boli mnie serce!? Dlaczego nie mogłam grać razem z nimi!? - płakała - Przecież nic nie poradzę, że urodziłam się dziewczyną! - po kilku chwilach białowłosa uspokoiła się i otarła łzy - Nie mogę być tak słaba! Muszę cieszyć się razem z nimi! Będą inne okazje!

Sayuri wyszła z łazienki jak gdyby nigdy nic się nie stało. Po drodze spotkała Kise. On płakał! Wcześniej to była jedna mała łezka, a teraz ulewa. Białowłosa podeszła do blondyna i mocno przytuliła.

- D-Dziekuje - wyjąkał.

- Wiesz Ryouta nie jesteś zły tylko trochę pobłądziłeś.

- Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi Sayuricchi?

- To jasne jak słońce! Przestałeś grać zespołowo! Popatrz na nich - wskazała na wychodzącą zza rogu drużynę Kaijo - Oni nie są tutaj przypadkiem.

- Jesteś wspaniała Sayuricchi! - blodnyn przytulił dziewczynę, a ona odwzajemiła uścisk.

Pożegnali się i każdy wrócił do swojej drużyny.

- Jesteś niesamowita Sayuri-kun. - powiedział niebieskowłosy.

- Hę?

- Nie sądziłem, że jesteś taka miła.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz Kuroko-kun. Jak tam głowa? - wskazała na opatrunek.

- Już mi lepiej, ale to tylko dzięki twojej pomocy - Sayuri uśmiechła się pod nosem i rozmyślała nad swoim postępowaniem.

~**~
Hejka ludziska! O to przed wami nowy rozdział :3
Oby wam się spodobał, bo trochę się natrudziłam aby go napisać ;)
Standardowo zachęcam do komentowana, bo to daje mi motywację do dalszego działania ^^

Miłego dnia/nocy :3

(KnB) Kuroko x OC - „Nasza Koszykówka"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz