XXII. Co powiesz na romantyczny weekend?

Start from the beginning
                                    

„Kuzynka ma spać ze mną w pokoju. Nie znoszę jej. Nie będę mogła do ciebie przychodzić przez kilka dni, przepraszam", przeczytałam smsa i westchnęłam. Miałam nadzieję, że po zrezygnowaniu z korepetycji będziemy się i tak widywać co noc. Nic innego nam nie pozostało. I to nie było łatwe dla nas. Każdego dnia udawanie stawało się coraz trudniejsze. Pragnęłam rzucić się na nią za każdym razem, kiedy ją widziałam, ale jednocześnie nie mogłam sobie na to pozwolić. Było tak wiele powodów, przez które musiałyśmy się trzymać z dala od siebie. I miałam tego dość. Ile będziemy się jeszcze ukrywać? Dnie, miesiące, lata czy całe życie? Prędzej czy później jej matka się dowie, lecz rozumiałam, że w tym wypadku lepiej później. W czasie, w którym Camila nie będzie już pod jej opieką. Czyli wychodzi na to, że jeszcze kilka lat. Na tę myśl mogłam się jedynie ironicznie uśmiechnąć. To stanowczo za długo.
- Co jest? – spytał James, przyglądając się mi. Wyszliśmy na spacer, ponieważ Tori potrzebowała się przewietrzyć, a ja nie chciałam spacerować sama. Właśnie, teraz jeszcze suka również zostanie na mojej głowie. Pokręciłam głową.
- Nic.
- Hm, a tak naprawdę? Coś z Camilą?
- Dlaczego myślisz, że chodzi o nią? – spytałam, odwracając się w jego stronę. Mimo, że był moim najlepszym przyjacielem, nie powiedziałam mu. Nie wiem po co, czasem miałam wrażenie, że on i tak wszystko wie. Tak jak na przykład teraz.
- Kiedy nie wiem o co chodzi, to chodzi o nią – wzruszył ramionami, patrząc przed siebie. Nabrałam wyrzutów sumienia. Powinnam była mu powiedzieć, wiedziałam, że mogę mu ufać, a czasami potrzebowałam się komuś wygadać. I być może właśnie dlatego wtedy to zrobiłam. Przyznałam się.
- Masz rację. Nie wiem jak to powiedzieć.
- Co? Że zaczęłyście się spotkać? – spytał rozbawiony.
- Czyli wiesz?
- Znam cię nie od dziś. Poza tym ślinisz się w szkole na jej widok, a ona również wydaje się ostatnio jakaś łagodniejsza, życzliwsza, szczęśliwsza i milsza. No i uśmiecha się za każdym razem jak cię widzi. Dziwię się, że inni nie zaczęli nic podejrzewać. A z drugiej strony żadna z was do teraz nie wykazywała zainteresowania osobą płci przeciwnej. Tylko, że ona udawała.
- To się nie zmieniło. Nadal udaje, tylko ja też zaczęłam. Chcę przestać, ale to wszystko jest skomplikowane i wiem, że jeśli poruszę z nią ten temat to skończy się na kłótni.
- Kiedyś i tak będziecie musiały o tym porozmawiać. Może zacznijcie małymi kroczkami? Rozumiem, że tu chodzi o jej mamę, tak?
- Przede wszystkim, ale mam wrażenie, że ona ogólnie nie chcę, aby jej mały sekrecik się wydał. Może się mnie wstydzi.
- Jestem pewien, że nie – uśmiechnął się do mnie szeroko. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i przytuliłam się do niego na chwilę. Szliśmy dalej w milczeniu – Może ja z nią porozmawiam? – zaproponował po chwili. Pokręciłam stanowczo głową.
- Nie ma mowy. Pomyśli, że ci powiedziałam i się zdenerwuje. Nawet jeśli ty to ty i można ci ufać.
- To w takim razie sama musisz z nią pogadać. Zaproponuj, że przyznacie się komuś zaufanemu. Możecie nawet mi, w odpowiednim czasie będę udawać zaskoczonego – zaśmiał się.
- To na razie będzie trudne. Nie mamy się jak widywać. Zazwyczaj przychodziła do mnie w nocy, kiedy jej mama już spała, ale teraz przyjechała jakaś rodzina i nie może.
- To naprawdę trudne i myślę, że przede wszystkim to wy potrzebujecie czasu we dwie, tak aby nikt nie wywierał na was żadnej presji. Wiesz, chwili bez strachu, że ktoś was przyłapie.
- Też tak myślę i chyba nawet mam pomysł. Tylko będę musiała ją do niego przekonać – uśmiechnęłam się sama do siebie. Przekonać ją, a ona dogadać się w tej kwestii ze swoją matką. To może nie być takie łatwe – Kocham cię, wiesz? – spytałam, zatrzymując się twarzą do chłopaka.
- Wiem – pocałował mnie delikatnie w czoło i przytulił do siebie mocno. Tori szarpała za obrożę, domagając się pójścia dalej, ale zignorowałam ją. Potrzebowałam tego ciepła. Czułam się przy nim jak przy bracie, na którego zawsze mogłam liczyć. Nie zauważyłam tylko tego, że jego spojrzenie podczas dalszego spaceru uległo zmianie. Było o wiele smutniejsze i dziś jestem pewna, że już wtedy chciał mi to powiedzieć.

Bittersweet memories // camrenWhere stories live. Discover now