Epilog

220 9 2
                                    

Powoli miałam wszystkiego dość! Nie chciałam i nie mogłam być dalej przy Braddzie, poprostu nie mogłam.Nie mogłam widzieć jego twarzy w dzień w dzień, poinformowałam rodzinę i Rosie, że wyjeżdżam do Londynu muszę zakończyć cały ten ból i zacząć od nowa. Pojadę do cioci Valerii, która tam od niedawna mieszka, ale zanim wszystko zakończę muszę napisać list do,Bradda... Wzięłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać...

"Drogi Braddzie!

Nie wiem jak na to zareagujesz ale wyjeżdżam, nie mogę dalej udawać, że wszystko jest w porządku, to jeszcze boli...
Myślę, że kiedyś to zrozumiesz i poukładasz sobie życie, znajdziesz dziewczynę bądź żonę, zaniedługo twoje urodziny, więc życzę Ci wszystkiego najlepszego bezemnie. Nie pytaj mojej mamy, Johna, Ashtona czy Rosie gdzie jestem, bo ci nie powiedzą.
I jeszcze raz wszystkiego najlepszego

Annie"

Po skończonym liście podeszłam pod jego dom, zapukałam, zostawiłam list i odeszłam. Jego reakcję obserwowałam przez szybę do jego pokoju.

Gdy to przeczytał wpadł w furie wszystko rozwalał potem upadł na ziemię z płaczem, też. To zrobiłam, wyrywał nerwowo swoje włosy. Musiało go to zaboleć, ale ja sądzę, że podjęłam dobrą decyzję, kiedyś, gdy będę gotowa zobaczę się z nim...Ale teraz nie...

Jest mi przykro, że tak to się potoczyło, nie było happy endu jak w wszystkich książkowych romansach, ale życie jest niestety okrutne, żeby pisać happy endy...
Żałuję tylko, że miałam złudne nadzieje, że to wszystko będzie piękne jak z bajki... Czasem nie warto MYŚLĄC SERCEM...

Myśląc SercemWhere stories live. Discover now