Rozdział 27

170 9 0
                                    

Wstałam jak codzień idąc do kuchni, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było,byłam tylko ja i osoba smażąca naleśniki, Bradd.
Podeszłam do niego tuląc się w jego bok, na co momentalnie objął mnie swoją ręką.

-Gdzie wszyscy? - zapytałam.

-Ashton poszedł na noc do rodziców, którzy go wychowywali, a twoi rodzice są w delegacji - powiedział odwracając wzrok na moją twarz i zażucając kosmyk włosa za moje ucho.

-Czy mi się zdaje, czy to twoja sprawka, że nikogo nie ma w domu? - zapytałam ze śmiechem.
-Być może. - odpowiedział również ze śmiechem.

-Bradd?-zapytałam.

-Tak?

-Chce się z tobą kochać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piszę rozdział w drodze do Zakopanego xd taki na szybko możliwe, że w pokoju coś napisze xd a na dodatek mój kolega na mnie bez przerwy patrzy w autobusie ;-; (od wczoraj jestem na zielonej szkole do piątku) czuję, że moja twarz płonie xddddddddddddddddd dobra ja kończę.

Bayo
Patricia

Myśląc SercemWhere stories live. Discover now