Rozdział 8

239 14 0
                                    

Spałam wtulona w Bradda. O jezu! Dopiero teraz do mnie to dotarło, Ale jak on pojawił się w moim łóżku? Pamiętam tylko urywki... Gdy otwarłam oczy zobaczyłam osobę przy, której mogłabym się budzić codziennie.A do tego był bez koszulki, poprostu żyć nie umierać. Ale jedno mnie zdziwiło dlaczego ja byłam w bieliźnie, skoro miałam wczoraj na sobie sukienkę? Od razu wzięłam poduszkę i walnełam Bradda z całej siły.

-Idioto! Czemu mnie rozebrałeś?!? - zapytałam krzycząc z wściekłości. Na co ten się uśmiechnął.

-Spokojnie, przecież i tak nie zobaczyłem wszystkiego... A może tak? - zapytał poruszając brwiami.

-Kretynie! - krzyknęłam z wściekłości rzucając w niego poduszką.

-Nie złość się księżniczko. - powiedział z miną szczeniaczka.

-Nie będę na Ciebię zła, jeśli... - zastanawiałam się -... Jeśli opowiesz mi, co wczoraj się wydarzyło i jak trafiłeś do mojego łóżka - powiedziałam śmiejąc się przy ostatnim.

-Nie pamiętasz? - zapytał trochę podenerwowany, na co zaprzeczyłam gestem głowy. W jego oczach wyczułam... Ulgę?

-Więc tak... Gdy mi powiedziałaś, że idziesz z Rosie na imprezę. To nie chciałem, żeby coś ci się stało, no i Rosie, więc zadzwoniłem po Josha, żeby przyjechał do klubu. Od Josha dowiedziałem się, że do tamtego klubu Rosie przychodziła z Joshem. Więc zaryzykowaliśmy i pojechaliśmy. Gdy dotarliśmy, byłyście nawalone w cztery dupy i do tego goście jacyś was prowadzili do pustej sali na "ruchanko". Więc wtedy was zabraliśmy. Josh pojechał z Rosie do niego, a ty ze mną do ciebie. - kiwnełam głową i słuchałam dalej - I gdy Cię tu położyłem - zaśmiał się.

-Co? Czemu ty się do cholery śmiejesz?!?

-... Chciałaś się ze mną kochać - poruszył znacząco brwiami.

-Bosh... Nigdy więcej alkoholu nie tkne do ust! - krzyknęłam, Bradd chciał coś powiedzieć, ale wtedy ktoś zadzwonił do Bradda.
Spojrzał na ekran i od razu skrzywił się... Jennifer.

-Co? - zapytał - No dobra...Będę za 15 minut- rozłączył się.

-Annie... Wyb...-przerwałam.

-Spoko idź - odpowiedziałam, na co ten się lekko uśmiechnął i zaczął się ubierać. Po chwili pożegnał się ze mną i wyszedł z domu, zamykając drzwi.
Dzisiaj nie miałam ochoty wychodzić... Wolne to wolne, trzeba dłużej spać, pomyślałam po czym odpłynełam w głęboki sen. Sen w, którym wszystko może się wydarzyć... I każdy może w nim być... Nawet on...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
358 słów! Trochę mało, ale co tam xd Rozdział piszę drugi raz, ponieważ zabardzo mi się pierwszy nie podobał. I o to tak powstał ten rozdział... Ps. Myślę, że się spodobał Rozdział .

Bayo
Patricia :*


Myśląc SercemМесто, где живут истории. Откройте их для себя