ROZDZIAŁ VII

86 5 0
                                    


-Wiesz...-zaczął Franciszek, kiedy znaleźliśmy się poza zamkowymi ogrodami.-Czytając twoje listy zastanawiałem się, jak bardzo musiałaś się zmienić przez te wszystkie lata...
-A ja zastanawiałam się, jak będzie wyglądało nasze pierwsze spotkanie...-szepnęłam. Nie wiedziałam jaka będzie jego reakcja,więc spojrzałam na niego.
-Zapewne nie tego się spodziewałaś,prawda?-zapytał.
          Poczułam się strasznie. Jakbym go bardzo zraniła. Kiedy usiedliśmy na ławce natychmiast zaprzeczyłam.
-Franciszku, ja nie miałam na myśli tego, że nasze pierwsze spotkanie było nie po mojej myśli...-szepnęłam.-Wręcz przeciwnie... Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego pierwszego  spotkania...
Patrzyłam,jak bawi się palcami. Już jako dziecko robił to bardzo często. W pewnym momencie ujęłam jego ręce w swoje dłonie, po czym spojrzałam w jego oczy.
-Mówię prawdę...
          W tym momencie w naszą stronę zaczął biec jeden z królewskich służących.
-Wasza książęca mość!-krzyczał z oddali.-Cały zamek księcia szuka...
          Patrzyliśmy na zdyszanego służącego, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dlaczego mnie szukają? Czy coś się stało?-zapytał z największym spokojem Franciszek.
-Ponieważ...-powiedział służący ledwo łapiąc oddech.-Wasza matka się niepokoi...
Franciszek wstał, ujął moją dłoń, po czym delikatnie ją pocałował.
-Panienka wybaczy...-szepnął, po czym zbliżył się do mnie i szepnął mi do ucha.-Zobaczymy się później...
Służący, który nadal ledwo dyszał, kłaniając mi się także udał się w kierunku zamku. Nadal nie mogąc stłumić śmiechu, spojrzałam za siebie.Moim oczom ukazał się przepiękny krajobraz. Wstałam, i podeszłam do muru oddzielającego teren zamku od reszty świata. Wiatr, który delikatnie otulał moje włosy, był tak przyjemny, że zamknęłam oczy i zanurzyłam się w wspomnieniach.

          Gdy wróciłam do komnaty, uchylając drzwi zobaczyłam jak Viera przymierza jedną z moich sukien. Wyglądała w niej jak prawdziwa księżniczka. Pojedyncze pasma jej kręconych blond włosów dodawały jej uroku. Byłam do tego przyzwyczajona. Viera robiła tak zawsze, gdy myślała, że jest sama. Pewnie inna księżniczka nie pozwoliłaby sobie na to, aby dwórka przymierzała jej sukienki, aleja uważałam, że każda dziewczyna od czasu do czasu chce poczuć się księżniczką. Tylko nie każda zdaje sobie sprawę z tego, z jakimi obowiązkami się to wiąże.
          Zamknęłam delikatnie drzwi i odwróciłam się, wpadając przy tym na Anastasię. 
-Oh!-krzyknęła.-Byłam pewna, że wchodzisz do środka, aby się przebrać...
Powiedziała, po czym na jej twarzy znów pojawił się ciepły uśmiech.
-Przebrać?-zapytałam zdziwiona.-Ale poco?
-Dziś jest czwartek. W każdy czwartek cała rodzina królewska je kolację w sali tronowej. Wiesz... Jest to okazja do porozmawiania o tematach, których w ciągu dnia nawet się nie porusza...
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jej strój.Elegancka, szykowna sukienka, szyta zapewne na miarę przez jej pokojówki, idealnie określała, jak ważna była kolacja.
-Nie jestem pewna, czy ja aby na pewno powinnam się na niej pojawić...-powiedziałam.
Anastasia zbliżyła się do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Posłuchaj... Jesteś tutaj w charakterze mojej przyjaciółki, a nie służby...-roześmiała się.-Nie musisz się bać, że ktoś cię stamtąd wyrzuci. Ja również mam tutaj coś do powiedzenia.
          Razem weszłyśmy do komnaty. Na szczęście Viera zdążyła się już przebrać. Była moją dwórką, jednak czasami, zachowywała się aż za skromnie.
-Musimy Ci znaleźć elegancką sukienkę... Bardzo elegancką...-powiedziała Anastasia, stojąc przy mojej szafie.-Myślę, że ta powinna być idealna.
Wyjęła z szafy moją najpiękniejszą i najbardziej szykowną sukienkę.Ciemnogranatowy materiał, przyozdobiony złotymi zdobieniami, które mieniły się w świetle słońca.
-Będziesz wyglądała uroczo...-szepnęła, po czym dodała.-Czekam na zewnątrz...
          Viera pomogła mi się ubrać, a Lara, która właśnie weszła do komnaty,spięła mi włosy w wysoki kok, owijając wokół niego wianuszek z granatowych kwiatów.
-Wyglądasz ślicznie...-powiedziała, po czym odwróciła mnie do lusterka. Nie widziałam tam już skromnie ubranej francuskiej dziewczyny. Zobaczyłam pewną siebie następczynię szkockiej korony. Suknia idealnie podkreślała moją talię. Odwróciłam się do dziewcząt i mocno je uściskałam.
-Dziękuję...-wyszeptałam.



Korona miłościМесто, где живут истории. Откройте их для себя