Rozdział 5

3K 167 50
                                    

Była już trzynasta godzina, a ten małolata nadal spał. Nie przeszkadzało mi to, jednak musiałam go poinformować, że wychodzę. Poszłam do salonu i zirytowana szturchnęłam jego ramię. Nawet nie drgnął. Co mnie bardziej zdenerwowało.

-Wstaniesz wreszcie?!- Krzyknęłam, co go zbudziło.

-Daj mi jeszcze spać.- Wymamrotał, po czym szybko ułożył się w pozycji siadu. -Czemu śpię z nakryciem?- Spojrzał w moją stronę zdziwiony.

-Nie mogłam patrzeć rano, jak śpisz bez żadnego przykrycia, dlatego poszłam po koc dla ciebie. Dobra teraz nie czas na to, wychodzę na miasto, więc nie rób nic głupiego.- Warknęłam udając, że nadal jestem zniesmaczona jego wczorajszym zachowaniem.

-Martwiłaś się, że mi zimno? O jak słodko.- Zachichotał, a ja starałam się go zabić wzrokiem. -A po co tam idziesz?- Zapytał już z poważnym wyrazem twarzy.

-Nie twój interes. Nie wiem o której wrócę. Pa.- Pospiesznie ubrałam na korytarzu buty i kurtkę, następnie wymknęłam się w stronę drzwi windy. Z której wysiadłam i ruszyłam w stronę wyjścia z bloku.

***************************

-Cieszę się, że jednak do mnie zadzwoniłaś. Bałem się, że nigdy tego nie zrobisz. Wątpię by Jimin był taki grzeczny.- Zamaskowany Jin wyglądał jeszcze bardziej jak jakaś gwiazda. Akurat przesiadywaliśmy w kawiarni. Nie było dużego ruchu, więc tym lepiej dla niego, bo były małe szanse na rozpoznanie go.

-Co masz przez to na myśli? Zawsze coś broi?- Na moje pytanie brunet pokazał całe swoje uzębienie.

-Tak i to sporo. Często muszę po nim sprzątać lub przepraszać. Niesforny z niego dzieciak. Czasem czuje się jak jego matka.- W tym momencie zrozumiałam, że jestem tylko jego kolejną zabawką. Idiota z niego i dupek! Miałam taką ochotę na łzy przez co przypadkiem jedna wypłynęła mi z oka. -Hej, coś się stało? Nie uraziłem cię, co nie?- Chłopak szybko wstał i podszedł do mnie zniżając się do moich rozmiarów.

-Nie... Ale uświadomiłeś mi pewną rzecz.- Wymamrotałam, przy czym zaczęłam szlochać coraz to mocniej.

-Co takiego? Nie mów mi, że...- Przerwał swoje zdanie, a następnie mocno mnie przytulił.

-Czyli z każdą dziewczyną się tak bawi?- Zapytałam cała roztrzęsiona. On chyba to wyczuł i bardziej mnie do siebie przybliżył.

-Tak... Jak tylko się z nim zobaczę to zrobię mu takie kazanie, że będzie się bał patrzeć na jakąkolwiek dziewczynę.- Warknął. Odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy. -Mam pewien plan. -Dodał, a w jego oczach ukazały się iskierki.

*********************

Wieczorem wróciłam do domu, ponieważ dostałam sms'a od spanikowanego czarnowłosego idioty, który nie wiedział jak zrobić sobie jeść. Na szczęście Jin podwiózł mnie aż pod sam blok. W mieszkaniu czekała mnie niespodzianka. W całym pomieszczeniu było czuć zapach jakiegoś bardzo pysznego jedzenia. Zahipnotyzowana tym cudownym zapaszkiem zawędrowałam do salonu. Zdziwiłam się na widok dwóch zapalonych świeczek na stole i przepysznie wyglądającego jedzenia dla dwojga. Co tutaj się do diaska dzieje? Nie ma mnie chwilę i ten już sobie romantyczne kolację robi z jakimiś laskami?!

Nagle poczułam jak ktoś klepie mnie w prawe ramie. Zdenerwowana odwróciłam się w stronę tej osoby. Nie był to nikt inny jak mój głupi współlokator, który ubrany był w białą koszulę i czarne zwężane spodnie. W lewej ręce trzymał różę, na której zawiązana była czerwona wstążka.

Tymczasowy współlokator. [BTS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz