Tessa
-Siadaj tam. Albo nie tutaj..-pokazuje chłopakowi gdzie ma usiąść. Tu jest tak mało miejsca.. A nie chce żeby siedział przy mnie bo piany Harry to zboczony Harry a zboczony Harry to nieustępliwy i słodki Harry... A jego słodyczy nikt nie przezwycięży...
-Chciałbym na tym krześle.-pokazuje na czerwone obracane krzesło.
-Nie.
-Dlaczego?- pyta fochając się na zwykłym krześle.
-Bo ja tu siedzę.
-Jesteś zła.
-A lody dobre?-pytam gdy widzę że pudełko jest puste.
-Małe ale dobre.-powiedział wylizując łyżkę.5 litrów to mało?
-Powiedz coś o nim.-przerwał w końcu paro minutową cisze. Jestem mu wdzięczna bo mi jakoś zabrakło tematów do rozmów...
-O kim?
-No o tym dupku który zniszczył Ci życie.- gdybyś tylko wiedział że ty jesteś tym dupkiem...
-Był i przeminął.
-Tak mówi się o kimś kogo się nie kochało .
-Kochałam go.
-To co było nie tak?
-On był nie tak.
-Zwalasz na niego czyli ty zawiniłaś.
-Sugerujesz że rozkochanie niewinnej dziewczyny, totalne zawrócenie jej w głowie i pozostawienie samej z niezapłaconym rachunkiem w kawiarni jest w porządku ?
-Nie wiedziałem..
-Nie wiesz wielu rzeczy. On też nie wiedział ale nie był gorszy od mojej rodziny. Dowiedział się co miał jak to stracił oni też...
-Spokojnie.Victoria ...
Victoria...
Victoria...
Victoria...
Harry
-Kurwa! Dziewczyno wstawaj!-trzęsę małym ciałkiem dziewczyny.
-Kręci mi się w głowie..-wymamrotała z zamkniętymi oczyma.
-Zadzwonić po pogotowie?
-Nie. Na.. Na stoliku w sypialni mam leki. Przynieś je..
-Już tylko się nie ruszaj...
-Jak mam się niby ruszyć? Jeszcze stolik złamie.
Leki? Dziewczyna w tym wieku bierze leki?
Wchodzę do jej sypialni, jak sądzę, do sypialni i szukam tych leków. Na stoliku.. Ona ma tu z 15 stolików. Boże...-Jaki stolik? -krzyczę z sypialni .
-Normalny Harry.
-Tu jest z 15 normalnych stolików.
-Na białym.-nie można było tak odrazu...?
Żeby dojść do tego stolika to ja najpierw muszę włączyć światło. A najpierw znaleźć włącznik...
-A gdzie jest włącznik?-znowu krzyczę.
-Matko Boska Harry zaraz wstane i sama znajdę sobie te leki.
-Nie! Ty leżysz!
-Ja siedzę głąbie.
-To siedź i sie nie ruszaj.
-Czekam jak na wygraną w totka...
-Okres masz czy co?
-Skończył mi się.
Podczas jakże ciekawej rozmowy o morzu czerwonym przedarłem sie przez pole minowe w jej pokoju (czyt. Pudełka z książkami itd.)
-O wiedzę je!
-Ale co? Włącznik czy leki?
-Haha. Leki. Włącznik znalazłem 3 minuty temu...
-Gratulacje a teraz mi je przynieś Sherlocku.
Miałem je na wyciągnięcie ręki ale nie sięgałem tak żeby je wziąć a jak chciałem zrobić krok do przodu to...
-Cholera!
-Co Harry?!
-Szekspir chciał mnie zabić.
-Jak?
-W kartonowym pudełku i twardej okładce.
-Uu..
-No boli mnie..
-Nie. Nie masz szans z twardą okładką.
Biorę leki dziewczyny do ręki...
-Victoria?!
-Tak?
-To są leki na uspokojenie...
***
Pozdrowienia dla Szekspira i pani od polskiego XD
Macie ochotę na Q&I ?
Zadawajcie pytania w komentarzach czy w konwersacjach a po odpowiadam ❤
Miłego weekendy wszystkim! ❤Panna_w_kapturze W.Xx
YOU ARE READING
My się chyba znamy?
FanfictionCzy nasz świat jest tak mały żeby zapomnieć takie wielkie rzeczy? Czy nasz świat może puścić w zapomnienie tak szybko? A co jeśli wcale nie chcemy być zapamiętani? Prawdopodobnie ostatnia już część historii innej niż wszystkie. Pełnej niepowodzeń i...