Prolog!

2.4K 63 1
                                    

        Nie byłam tu tak dawno, że nawet nie pamiętam jaki zapach ma tu powietrze. Podróżowałam po świecie, szukaliśmy z rodzicami swojego miejsca na ziemi, zostawiając mojego brata z dziadkami w argentyńskiej puszczy. Nie mogłam doczekać się kiedy w końcu zobaczę go na żywo. W sumie nie rozmawialiśmy ze sobą jakieś 5 lat, ale miesiąc temu odezwał się do mnie, chciał mnie zobaczyć chciał porozmawiać, mój młodszy braciszek. Tak jestem o rok starsza! Zawsze mu to wypominałam kiedy byliśmy dziećmi. Nigdy nie wybaczę rodzicom, że zabrali mi brata, że tak skutecznie zniszczyli naszą więź która towarzyszyła nam przez całe dzieciństwo. Chcę znów go poznać, chcę zobaczyć czy dalej jest tym samym chłopakiem co kiedyś. Mimo wszystko kocham go bezgranicznie. 

     Wysiadając na lotnisku czułam jak trzęsły mi się nogi, to już za chwilę, to już za parę sekund znów go zobaczę. Mimo, że wiem jak wygląda bo widuje go w tv, mój brat to Nicolás Uriarte, gra w reprezentacji Argentyny w siatkówkę. Jestem z niego dumna ale jakoś nigdy nie pałałam miłością do tego sportu. Zdecydowanie wolę piłkę nożną. Wyszłam z lotniska rozglądając się za znajomą twarzą. I w końcu wypatrzyłam, stał i rozglądał się, jego wzrok padł na mnie uśmiechnął się lekko ale poszukiwał dalej. Czyli mnie nie poznał. Brawo mój własny brat mnie nie poznaje. Ruszyłam wolnym krokiem w jego stronę. Chłopak nawet nie zorientował się, że do niego podeszłam. Był chyba bardziej zestresowany niż ja. 

Ja: Hej.- Chłopak spojrzał na mnie, ale dalej chyba kompletnie nie miał pojęcia kim jestem. Uśmiechnęłam się lekko, a ten tylko zmrużył oczy, wypatrując znajomej mu osoby.- Nie poznajesz swojej własnej rodzonej siostry.- Nico przez chwilę mi się przyglądał, ale parę sekund później już trzymał mnie w swoich ramionach, zaśmiałam się na jego gest. Brakowało mi takich bezinteresownych gestów. Chłopak odsunął mnie od siebie na długość ramion i zmierzył mnie wzrokiem. 

Nico: Zmieniłaś się. Ile to już minęło 15 lat?- Pokiwałam tylko twierdząco głową.- Jesteś modelką? Nie, wiem jesteś aktorką.- Zaśmiałam się tylko na jego porównania, oczywiście nie byłam ani jednym ani drugim.

Ja: Nie zgadłeś braciszku. Jestem zwykłą dziewczyną. Skończyłam studia i teraz szukam miejsca dla siebie na tym świecie. 

Nico: Boże moja mała siostrzyczka.

          Rozpłakałam się, tak po prostu bez większego powodu. Nikt już dawno mnie tak nie nazywał. Moje i Nico drogi rozeszły się całkowicie jak już wspominałam 5 lat temu. Kiedy zmarli rodzice i chociaż minęło tyle lat to mnie dalej boli. Nie mogę dalej przestać obwiniać ich za stratę brata i dlatego nienawidzę siebie za to najbardziej. Mama z tatą zginęli w wypadku samochodowym. Strasznie to przeżyłam. Miałam coś powiedzieć na pogrzebie ale nie byłam w stanie. Napisałam nawet sobie parę słów. Ale wiedziałam, że nie będą one wystarczająco dobre. Nic nie było wystarczająco dobre aby ich pożegnać.  Otrząsnęłam się po chwili w fali wspomnień. Brat mi się przyglądał a ja byłam strasznie ciekawa o czym myśli. 

Ja: O czym myślisz?

Nico: Jesteś piękna wiesz?- Zaczerwieniłam się lekko na ten komplement i skinęłam tylko głową dziękując cicho.- Jak byłaś mała byłaś jak brzydkie kaczątko teraz rozkwitłaś.- Zaśmiałam się na jego porównanie, miał rację byłam brzydkim dzieckiem.- Będę musiał cię pilnować i trzymać z daleka od moich kumpli.

Ja: Najlepiej zamknij mnie w szafie.- Nico tylko dziwnie się zaśmiał, mam nadzieję, że tego nie zrobi. 

        Pojechaliśmy do jego mieszkania, było przepiękne i ogromne. W porównaniu z moim poprzednim wygląda jak pałac. Po śmierci rodziców wylądowałam najpierw na ulicy a później wynajęłam małą kawalerkę za grosze. Niestety jej wygląd był współmierny do czynszy ale nie było mnie stać na nic lepszego. Powoli zwiedzałam dom, na koniec zostawiliśmy pokój w którym będę mieszkać przez jakiś czas. Weszłam do niego i prawie zemdlałam. Był piękny. Nigdy mu tego nie zapomną, może faktycznie jestem jak brzydkie kaczątko. Z ulicy trafiłam do pałacu. Poszłam się wykąpać założyłam świeże ciuchy i zeszłam na dół chciałam poznać Nico, chciałam wiedzieć jak układa mu się życie, jaki jest teraz. Na dworze robiło się już ciemno ale pogoda była cudowna, powiewał lekki wietrzyk który dawał wytchnienie w te gorące dni. Usiadłam na tarasie obok brata, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. 

Nico: Jacy byli?- Spojrzałam na niego i wypuściłam powietrze. 

Ja: Dużo się kłóciliśmy. Mieliśmy inne charaktery, ja chciałam się osiedlić w jednym miejscu, chciałam wrócić do ciebie, ale oni nigdy nie mieli takich planów. Chcieli przeć do przodu nie odwracając się za siebie. Chcieli zaznać życia. Mama była strasznie upierdliwa, nigdy nie odpuszczała a ja nie miałam nic do powiedzenia. Zawsze mnie gasiła. A tata, tata mnie chyba nienawidził, nigdy nie zrozumiem jego uczuć do mojej osoby.- Płakałam, czułam jak bym cofnęła się w czasie.- A później odeszli, tak po prostu odeszli, a ja zostałam sama. Wtedy zrozumiałam jak bardzo byli dla mnie ważni, zrozumiałam jak bardzo ich kochałam mimo tego, że oni nie kochali mnie. 

Nico: Kochali cie, gdyby było inaczej to by cię zostawili, tak jak mnie. 

Ja: Wiesz zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że oni potrzebowali kogoś kto będzie im przypominał dom, wypadło na mnie. 

Nico: Jak sobie poradziłaś po ich śmierci?- Zapadła chwila ciszy , przecież wiedziałam, że o to zapyta.

Ja: Wiedziałam, że o to zapytasz i nawet układałam sobie w głowie swoją odpowiedź, ale jakoś wszystko wydawało mi się bezsensu. Pierwsze dni były najgorsze, byłam zagubiona i samotna. Trafiłam na ulicę, spałam pod mostami i na śmietnikach. Bałam się i prawie umarłam z głodu. Później już było łatwiej, przyzwyczaiłam się, nauczyłam się takiego życia. Chodziłam na studia chociaż, nikt mnie nie tolerował. Wszyscy mnie obrażali, wiesz elita i dziewczyna ze śmietnika, trochę inne standardy. Później znalazłam dorywczą pracę i wynajęłam kawalerkę. Jak to można było nazwać kawalerka. Taka bardziej speluna, ale było gdzie się wykąpać i przespać. Tak mi minęły te lata. Teraz jestem tu. 

Nico: Przepraszam.- Spojrzałam na chłopaka, płakał, pokiwałam przecząco głową.- Przepraszam, że ci wcześniej nie pomogłem, ja żyłem w luksusach, kiedy ty umierałaś z głodu. Nigdy sobie tego nie wybaczę. 

Ja: To nie twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć.

        Rozmawialiśmy prawie całą noc, Nico opowiadał mi o grze, drużynie i swoich kolegach. Jutro zabiera mnie na trening, cieszę się, że mu się tak ułożyła. Ma piękne życie, może nie powinnam mu się w nie ładować z butami?! 


          I mamy pierwszy rozdział! Musiałam wrócić do Siatkarskich opowiadań, bo nie mogłam bez nich żyć!

Przyjaciel Mojego Brata! /ZakończonaWhere stories live. Discover now