Rozdział 2 - Pierwsza spowiedź

20 2 0
                                    

            Siedziała na przywłaszczonej sobie, twardej kanapie z założonymi rękami i wpatrywała się w interesującą rzecz na ścianie po przeciwnej stronie, którą widziała tylko i wyłącznie ona sama.

            Spędziła w tym jednym miejscu już dłuższy czas, kiedy w końcu zaczęło się jej nudzić. Podwinęła zbyt długie nogawki jeansów. Poprawiła trochę za duży, koronkowy stanik, który uwierał ją tu i ówdzie. Wygładziła każdy cal niezbyt dokładnie wyprasowanej koszuli. Jakieś dziesięć razy rozwiązywała i zawiązywała od nowa sznurówki aż do momentu, w którym zdała sobie sprawę jak bardzo nie ma to sensu. Znalazła sobie więc nowy interesujący punkt na ścianie i wszystko zaczęło się od nowa.

            Darren poukładał wszystkie pliki, które porozrzucał wcześniej na biurku, kompletując informacje o Rose. Dokończył raport dla Graumera i wysłał mu go z notką, żeby na razie nie dzwonił. Nie chciał póki co wzbudzać podejrzeń dziewczyny. W dodatku nie powiadomił jeszcze swojego szefa o tym, że ją oszukał, żeby zatrzymać ją przy sobie. Uporządkował rzeczy na swoim komputerze. Dziwnie czuł się z tym, że nie mieszka już sam. Niezbyt wiedział, co ma ze sobą dalej zrobić, bo ileż można było przeglądać papiery, więc uznał, że to pora na jedzenie.

            Podsunął dziewczynie kanapki z ostatnimi plasterkami szynki, które zdołał znaleźć w lodówce. Ta popatrzyła na niego lekceważąco i wymamrotała pod nosem podziękowanie. Powoli zabrała się do jedzenia. Gdy Darren zjadł już swoją porcję, okazało się, że Rose dalej męczy się z pierwszą kanapką. Oczywiście, nadal wpatrując się w ścianę. Mężczyzna nie wytrzymał.

- Rozumiem, że jesteś wściekła na cały świat, też bym był, gdybym się znalazł w takiej sytuacji jak twoja, ale nie możesz wiecznie siedzieć obrażona i gapić się w nieistniejący punkt. Tyłek ci się odparzy.

Obdarzyła go jeszcze brzydszym spojrzeniem, niż wcześniej. Nie odpowiedziała nic, jedynie zaczęła jeść trochę szybciej, jakby jedzenie było dobrą wymówką do uniknięcia rozmowy.

- Okej. Nie, to nie. Ale nie będziesz mogła mnie ignorować przez całą wieczność.

Już się miał udać do sypialni, kiedy dziewczynie nagle rozwiązał się język po kilku długich i nużących godzinach.

- Kim ty właściwie jesteś? Zauważ, że ty wiesz o mnie więcej, niż ja sama, a ja o tobie nadal nie wiem nic.

Wiedział, że w końcu zada to pytanie. Nie lubił mówić o sobie. W końcu nie miał się czym zbytnio chwalić.

- A co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytał od niechcenia.

- Ile masz lat chociażby.

- Trzydzieści dwa.

- Serio? Nie wyglądasz.

- To chyba dobrze - uśmiechnął się do niej. Nie odpowiedziała tym samym.

- Pracujesz gdzieś?

- Mhm. Powiedzmy, że pracuję. Chociaż nie jestem pewien, czy mogę to tak nazwać. Chodzę na zwiady, przesyłam informacje mojemu szefowi, wykonuje dla niego zadania, czasem muszę coś ukraść, czasem kogoś wyeliminować...

- Jak ładnie to nazwałeś, wyeliminować - prychnęła. Zignorował jej uwagę. - Czyli jesteś po prostu najemnikiem, tak?

- Jak zwał, tak zwał - odparł beznamiętnie. - Ważne, że mogę dzięki temu przeżyć.

- Nie masz wyrzutów sumienia?

Spojrzał na nią swoim typowym, zimnym wzrokiem.

- Od pewnego czasu nie mam sumienia. Sam sobie tego zażyczyłem.

Siedem [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now