*

3.1K 403 135
                                    

Narrator

Luke nie pojawił się na pogrzebie Michaela.

Nie potrafił.

Od momentu, gdy podano już pewną informację o jego śmierci, z trudem wyprowadzono blondyna ze szpitala.

Przez od tego czasu zajmował się nim Calum. Mu także nie było łatwo, w końcu sam stracił najlepszego przyjaciela, ale nie reagował tak histerycznie jak Luke. Może to nam się wydawać absurdalne, bo jak może go nie obchodzić smierć najlepszego przyjaciela. Odpowiedz jest banalnie prosta - ta wiadomość do niego najzwyczajniej nie dochodziła. Jego mózg odbierał to jako tydzień, góra dwa i Mike wróci, ale tak się nie stało.

Luke płakał dniami i nocami, a najmniejsza drobnostka przypominała mu o Michaelu.

Miał na sobie siwy T-shirt Clifforda z wizerunkiem zespołu Kiss. Od czasu do czasu odwiedzał (pod nieobecność rodziców Michaela) jego pokój, za każdym razem łudząc się, że go tam zobaczy. Nie zobaczył.

Rodzice Michaela także nie mieli łatwo. Po około miesiącu zdecydowali, że powinni przeprosić Luke'a za to, w jaki sposób odbierali chłopaka ich syna. Wcześniej umówili się z mamą Luke'a na uroczystą wieczorną kolację.

Daryl i Karen znaleźli się przed domem Hemmingsów kilka minut przed osiemnastą. Liz wpuściła ich do środka.

- Gdzie jest Luke? - zapytała Karen, ściągając płaszcz.

- Jest u siebie w pokoju, mogę go zawołać, jeśli chcesz.

- Nie, nie. Sama do niego pójdę.

Kobieta ruszyła schodami na górę i zapukała dwa razy do drzwi. Jednak nikt jej nie odpowiedział. Po jakimś czasie zdecydowała się wejść, otworzyła powoli drzwi i zamarła.

Ciało Luke'a znajdowało się na dywanie w kałuży krwi.

- Liz! - krzyknęła natychmiast kobieta, podchodząc do ciała nastolatka.

Nie oddychał.

***

skymichael

 »dispirited | muke ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz