Rozdział III

301 14 2
                                    

Percy złapał mnie i trenera za ręce i wezwał jeszcze więcej wody. Nie wiem jak on to robił, ale był synem Posejdona, więc w sumie nie powinnam być zdziwiona.
Gdy uniosłam się na wodzie poczułam chlupot w butach, myśle że Hedge czuł to samo, bo zrobił dziwną minę, ale Percy... No cóż, ani jedna kropelka wody nie spadła na jego ubranie.

Na początku czułam się niepewnie, ale to uczucie powoli ustępowało.
Zaczełam przyglądać miastu z góry. Muszę przyznać że widok był olśniewający. Była noc, wszystkie banery i napisy na budynkach świeciły, co tworzyło naprawde cudowny krajobraz.
Było tak pięknie, ale jedna rzecz mnie nie pokoiła.
W jednej z ciemniejszych dzielnic, na ścianie ceglanego budynku było widać cień człowieka z zadem konia i liście latające w okół niego. Tych liści było coraz więcej i więcej, aż w końcu pochłoneły tego faceta z końskim tyłkiem. Potem liście opadły, a cenatura( jak sie domyśliłam) już nie było. Postanowiłam zachować to dla siebie, ale nie wytrzymałam.
Gdy byliśmy już za miastem opowiedziałam Percy'emu o tym co widziałam.
Strasznie sie zaniepokoił, gwałtownie przyspieszył naszą podróż i dosłownie po paru sekundach wylądowaliśmy w obozie.

Jak sie okazało miejscem lądawnia była jadalnia, gdzie wtedy cały obóz jadł kolacje.
Odrazu gdy zorientowałam się że stoję już na ziemi Percy zaczął krzyczeć:
- Gdzie jest Chejron?! Gdzie jest Chejron?!
Wszyscy obozowicze zamilkli i zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu nauczyciela, ale go nie było.
Percy zrobił pare głębokich wdechów.
- Rose... - powiedział - ten centaur którego widziałaś to był Chejron.

Podeszła do nas jakaś dziewczyna. Miała blond włosy i szare oczy. Złapała Percy'ego za rękę, pocałowała go i powiedziała.
- Spokojnie Percy. Odnajdziemy go, ale zanim cokolwiek zrobimy muszę ci wyjaśnić pare spraw. Myślę, że powinniśmy wszystkie nasze działania związane z tą misją obgadać z grupowymi wszystkich domków.

Po jakiś pięciu minutach, w gronie ok. 20 osób zebraliśmy się w pokoju ze stołem pingpongowym pośrodku.
Percy opowiedział moją historie. A potem mówić zaczęła Annabeth
- Kiedy ostatni raz rozmawiałam z Chejronem mówił, że tą dziewczynę - wskazała na mnie - trzeba wysłać na Olimp żeby pogadała z Bogami. Wspominał także, że musimy odnaleźć czwórkę herosów, dzieś w Europie, jeśli dobrze pamiętam to chyba w Polsce...
- W Polsce? - zapytał jakiś chłopak. Miał na sobie brudny podkoszulek i pas z narzędziami. - Przecież, jeśli się nie myle ( a ja niegdy sie nie myle) to Polska jest na drugim końcu świata!
- Owszem Leo. To daleko. Ale od czego mamy ciebie i twojego smoka!- powiedziała Ann.

- No. I nareszcie wujek Leo jest do czegoś potrzebny! - ucieszył sie chłopak.

- A kto pójdzie z tą dziewczyną na Olimp? -zapytała jakaś dziewczyna.

- Hmmm - zamyślił się Percy. - Może ty znią pójdziesz - powiedział do dziewczyny, a potem nieco głośniej - Kto jest za tym żeby Clarisse poszła z Rose?

Prawie wszyscy podnieśli ręce. A więc z tą dziewczyną mam iść do bogów na Olimp. Extra.

- i jeszcze dwie rzeczy - powiedziała Ann. - Rose jest inna od nas, jej boski rodzic jest znacznie potężniejszy od bogów, więc jeśli nie wróciłaby z Olimpu to się nie ździwcie.

No i super. Mam iść na Olimp na pogadanke z Bogami i mogę z niej nie wrócić...

- a po drugie - kontynuowała - trzeba odnaleźć Chejrona. Mówił że obojętnie co by się działo w pierwszej kolejności trzeba pojechać do Polski, ponieważ w tedy wszystkie sprawy zostaną wyjaśnione, jakby on to wszystko przewidział....-zamyśliła.

Po chwili ciszy i rozmyślań ktoś się odezwał:

- No dobra, a teraz pytanie za 1000000 drachm od waszego Leona. Kto jedzie po herosów do Polski? - chwila ciszy. - Oczywiście wiem, że beze mnie wyprawa by sie nie powiodła, ale chciałbym mieć paru towarzyszy, nie dlatego, że bym sobie sam nie poradził.... No ale wiecie.... Lubie mieć przy sobie kogoś komu mogę. podogadywać.

Nagle z cienia wyszedł jakiś chłopak który wyglądał dokładnie jak śmierć....chociaż może troche żywiej.

-Ja pójdę - powiedział.

-Super! Ktoś jeszcze chętny?

Ann spojrzała na Percy'ego

- Ja z Percym też pójdziemy.

Wszyscy zaczeli potakiwać na znak zgody.

- No to już wiemy w jakim składzie lecimy. Myślę że po jutrze będziemy już w drodze.- oświadczyła Annabeth.
Potem jeszcze wszyscy chwile porozmawiali, a następnie rozeszli się do swoich domków.
Tylko był taki mały problem... Ja Nie Mam Domku!
Podeszłam do jedynej osoby z którą wcześniej rozmawiałam.

- Percy. A co ja mam ze sobą zrobić?

- Hmmm. Chyba najlepiej będzie jak prześpisz sie w domku Hermesa. Tam lądują wszyscy nie uznani półbogowie.

Potem zaprowadził mnie do owego domku.
Było tam pełno ludzi.... ( Ile ten Hermes miał dzieci!? )
Jeden z nich podszedł do mnie i powiedział, że na razie mam do dyspozycji łóżko które jest przeznaczone dla nowicjuszy.
Nie zwróciłam na to większej uwagi. Rzuciłam sie na nie i zasnęłam.

Wielka PróbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz