Rozdział XII

1.7K 293 50
                                    

Ból niepewności trawił serce młodego ogrodnika, kiedy ten wracał wspomnieniami do ubiegłego wieczora. Słodki smak delikatnych warg panicza nawiedzał go jak widmo, za każdym razem, kiedy pozwolił sobie na chwilę zamyślenia.

 Czy dobrze postąpił łamiąc tyle zasad naraz?

 Czy był właściwą osobą, która powinna skraść pierwszy pocałunek z ust pięknego panicza?

Gdyby mógł cofnąć czas, niechybnie zmieniłby wszystko. Trzymałby się z dala od czarującego bruneta o szczenięcych oczach, skupiłby się na pracy i nie wytykał nosa poza ogród. Był tylko ogrodnikiem. Osoba panicza od samego początku była dla niego dalece nieosiągalna. 

Ale czy poznałby wtedy tyle uczuć, których doznał, mając przy sobie Baekhyuna?

Czy słońce świeciłoby jaśniej, mleko z miodem byłoby słodsze, a uśmiech na twarzy Chanyeola pojawiałby się częściej?

Nie. Gdyby nie panicz, ogrodnik nawet w najśmielszym śnie nie wyśniłby jak cudowna może być miłość i jak słodkie mogą być pocałunki na dobranoc składane w tajemnicy. To właśnie delikatny brunet uraczył serce ogrodnika uczuciem pierwszej miłości i rozpoczął w jego życiu burzliwy okres słodko-gorzkich przeżyć.

***

Przez cały dzień Baekhyun nie pojawiał się w ogrodzie. Chanyeol łatwo domyślił się, że po wczorajszym przemarznięciu zwyczajnie dopadła go gorączka i starał się nie martwić aż tak bardzo jak zwykle. Organizm panicza był bardzo delikatny i ogrodnik odczuwał potrzebę chronienia go nawet przed mocniejszym podmuchem wiatru, który mógłby złamać kruche kości bruneta.

Mimo wszystko tęsknota była silna. Silniejsza od Park Chanyeola.

Nieważne jak bardzo usiłował zapomnieć o delikatnym paniczu i jego domniemanej gorączce, oddając się w wir wyczerpującej pracy, jego umysł ciągle przypominał mu o pocałunku, o kruchym ciele zamkniętym w jego ramionach i o cichym głosie jego najpiękniejszego anioła. Praca zajmowała tylko ręce. Serce i myśli nadal biegły w swoją stronę.

Wieczorem, siedząc przy kubku gorącego mleka, które bez obecności Baekhyuna smakowało nadzwyczaj gorzko nie mógł wytrzymać potrzeby zobaczenia swojego ukochanego panicza. Pragnął chociażby zapewnienia, że nic mu nie jest. Chciał wiedzieć, czy z jego winy nie dopadła go choroba. Po prostu musiał jakoś uciszyć wyrzuty sumienia i męczące uczucie podpowiadające, że być może Baekhyun czuje się naprawdę źle. 

Co jeżeli cierpi teraz samotnie?

Co jeżeli temperatura jest tak wysoka, że państwo Oh wezwali doktora?

Co jeżeli Baekhyun się boi, a Chanyeola nie ma przy nim?

Duże, spracowane dłonie ogrodnika pragnęły tylko móc dotknąć gładkiego, ciepłego policzka panicza i upewnić się, że nie jest on rozpalony gorączką. Jego szorstkie, poprzegryzane usta znów chciały poczuć smak jego warg i wiedzieć, że Baekhyun nie żałuje swojej decyzji. Przez chwilę Chanyeol zastanawiał się czy nie wymaga zbyt wiele. Serce kazało mu jak najszybciej pędzić pod okno ukochanego, lecz rozum przypominał jakie są konsekwencje utrzymywania bliższej znajomości z paniczem. Czy ich miłość z początku była skazana na niepowodzenie?

Ciało Chanyeola drżało, kiedy powoli uświadamiał sobie jak pusty byłby jego świat bez obecności delikatnego panicza, którego uśmiech rozjaśniał każdy jego dzień. Przy nim czas tak szybko biegł. Przy nim ogrodnik czuł się taki szczęśliwy i tak cudownie wolny.

Wpatrując się w śnieg wirujący za oknem prosił los, by dane było mu kiedykolwiek po raz kolejny spróbować słodyczy ust panicza.

***

Al cuor non si comanda ♫ ChanBaekTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang