- To za szybko.
- Wcale nie, synku - znów ten uśmiech. - Wszystko dzieje się w swoim czasie. Spokojnie, razem z tatą o wszystko zadbamy.
- Nie - oczy Baekhyuna zaszkliły się.
- Nie? - powtórzyła matka.
Chłopak wstał i drżąc na całym ciele chwycił płaszcz z wieszaka, stojącego nieopodal.
- Nie - powtórzył. - Nie chcę.
Nie czekając na dalsze słowa matki wybiegł z pokoju. Widział co sobie o nim pomyślą.
Rozkapryszony bachor.
Niewdzięczna sierota.
Nie przejmował się tym. Pragnął tylko ukryć się w małym, drewnianym domku Park Chanyeola i zostać w nim na zawsze.
Niebo było w smutnym odcieniu przygaszonego granatu. Mżawka lekko sączyła się zza chmur. Zdawało się, że świat płacze razem z Baekhyunem.
Zatrzymał się pod drzwiami małego domku, pośpiesznie ocierając łzy. Zapukał, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ciepłym schronieniu. I ciepłych, pociesznych ramionach.
- Baekhyun? - wyszeptał bezgłośnie Chanyeol, zastając przemokniętego, zapłakanego chłopaka w progu. - Co ty tu robisz?
- Chan...
Nie dokończył. Płacz znów ścisnął mu gardło, a Chanyeol widząc w jak żałosnym stanie znajduje się Baekhyun wciągnął go do środka za chudy nadgarstek.
Ogień płonął w kominku. Wokół znów ten sam zapach piżma i ziół. Małe, wąskie łóżko nakryte kocem. Stolik. Grzane mleko. Wszystko dokładnie tak, jak zostawił kilka dni temu.
- Co się stało? - spytał Park, nakrywając wątłe ramiona zmokniętego Baekhyuna kocem. - Jesteś cały przemarznięty.
Koc pachniał piżmem i ziołami, tak jak znoszona koszula Chanyeola. Był też ciepły i miękki. Dawał poczucie bezpieczeństwa.
Tak jak ramiona Chanyeola.
Baekhyun poczekał, aż przyjaciel przyniesie dwa kubki ciepłego mleka i usiadł obok. Biło od niego ciepło i delikatność, a panicz nie mógł się powstrzymać i przysunął się bliżej, opierają głowę na silnym ramieniu.
Przytul mnie, proszę - chciał powiedzieć Baekhyun.
Nie powiedział.
Nie powiedział, choć jedynym, co mogło uratować jego zranione serce była czułość.
- Płaczesz? - Chanyeol spojrzał na bladą twarz przyjaciela ze smutnym uśmiechem. - Baekhyunnie...
Sprawiał wrażenie, jakby lada chwila również miał się rozpłakać. Ostrożnie, z nadzwyczajną delikatnością starł łzy z policzków Baekhyuna twardymi, zniszczonymi palcami i spojrzał w jego smutne, zapłakane oczy.
- Boję się, Chanyeol - wyszeptał po dłuższej chwili milczenia.
- Czego?
Baekhyun przełknął ślinę. Nie wiedział jak ubrać swoje obawy w słowa. Był zupełnie bezradny wobec swoich problemów, ale choć były one niepokojąco duże, nie mogły równać się z problemami ogrodnika.
On stracił matkę, Baekhyun - mówił głos w jego głowie. - Nie ma ojca i siostry. Pracuje od rana do wieczora. Nie miał dzieciństwa. Twoje dylematy są w porównaniu do jego dylematów są
YOU ARE READING
Al cuor non si comanda ♫ ChanBaek
FanfictionHistoria Byun Baekhyuna - młodzieńca, adoptowanego przez bogate, arystokratyczne małżeństwo w 1860 roku i Park Chanyeola - ogrodnika z duszą artysty, który w wolnych chwilach zajmuje się końmi. Podczas, gdy różnice pomiędzy przedstawicielami dwóc...