I. Czas na wyjaśnienia

4.1K 266 9
                                    



Z Camilą byłyśmy blisko, choć nigdy nie stałyśmy się tak naprawdę nierozłączne. Mimo to ludzie świetnie zdawali sobie sprawę z naszej przyjaźni i nie rozumieli jej. W szkole prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiałyśmy. Ktoś, kto poznałby Camile właśnie tam, pomyślałby, że to jedna z tych szkolnych div, których każdy nienawidzi. Naprawdę się tak zachowywała, choć mnie nigdy nie sprawiła najmniejszej przykrości.
Starała się również być miła dla moich znajomych. Nie lubiła ich i nie musiała nawet tego mówić, zrozumiałam to szybko. Zresztą działało to w obie strony. Również nienawidziłam jej przyjaciół, choć to za dużo powiedziane. Nie mogłyśmy jednak ciągle spędzać czasu same, więc czasem zdarzało się, że któraś była skazana na to nieszczęsne towarzystwo.

Następnego dnia w szkole, właściwie przypadkiem, dowiedziałam się, kto wpadł na pomysł naszego pocałunku. Austin założył się wcześniej z jakimś chłopakiem, że zmusi swoją dziewczynę do pocałowania mnie. To nie było trudne. Camila nie odpuszczała i zawsze przyjmowała wyzwania, więc rzucając jej rękawice doskonale wiedział, czego się spodziewać.
Matt, który zakład przegrał, w połowie pierwszej lekcji wyszedł na środek klasy i oblał się brudną wodą, wziętą z kantorka woźnego. Śmierdział, a nie wolno mu było się nawet przebrać. Camila obserwowała tę scenkę z chłodnym uśmiechem.

Niedaleko naszej szkoły była biblioteka, do której mało kto przychodził. Nie była duża i może to właśnie było powodem tak małej obecności innych osób. Często chodziłam tam z kimś po szkole. Nigdy z Camilą, ona nie chciała się tak pokazać.
Siedziałam na schodach i czytałam książkę. Obok mnie, na szczycie leżał James. Splótł palce na klatce piersiowej i patrzył w sufit.
- Dlaczego się zgodziłaś?
- Byłam pijana – odpowiedziałam obojętnie, nie zaszczycając go spojrzeniem. Lubiłam go i nigdy nie pomyślałam o nim inaczej niż o przyjacielu, dlatego potrzebowałam lat, aby stwierdzić, że był przystojny. Białe włosy opadały mu na czoło, był szczupły i miał jasnoniebieskie oczy.
- Nie aż tak.
- Nie wiesz jak.
- Nie uwierzę ci. Ani trochę ci się nie podobało? Nic, kompletnie nic nie poczułaś?
Zastanowiłam się, nadal patrząc w książkę.
- Czułam przede wszystkim alkohol. Również zaskoczenie, zdezorientowanie i irytacje. Nie wiem czy poczułam coś innego, te uczucia były dominujące.
Po raz pierwszy odwrócił głowę, aby na mnie spojrzeć.
- Naprawdę uważasz, że to nic? Nic się między wami nie zmieni?
- Posłuchaj mnie, nie wiem. Nie gadałam jeszcze o tym z Camilą, na razie w ogóle z nią nie gadałam, ale w szkole zachowywała się normalnie. Nie jestem nawet pewna czy ona to pamięta – skłamałam. – Była o wiele bardziej pijana ode mnie. I tak szczerze nie wydaje mi się. Camila lubi wygrywać, a ja po prostu jej to umożliwiłam.
- Unosisz się.
- Wcale nie – zaprotestowałam, odwracając się ku niemu. Uśmiechał się.
Minęła chwila, podczas której ja wróciłam do czytania, a James do wpatrywania się w sufit. Odezwał się po kilku minutach.
- Szuja z tego Austina – powiedział tylko. Nie odezwałam się, ale wiedziałam, o czym myśli i w duchu przyznałam mu rację. Czegoś takiego nie robi się nikomu, a zwłaszcza swojej dziewczynie. Wiedziałam już wtedy, że coś z tego miał. Nie wiedziałam jeszcze tylko co. Jedno było pewne, to egoista.


Jeszcze tego samego dnia umówiłam się z Camilą, więc po powrocie do domu zrzuciłam plecak, poszłam do łazienki i wybiegłam z domu. Czekała na mnie pod domem. Nigdy nie wchodziła do środka. Spotykałyśmy się u niej albo w miejscu publicznym.
- Cześć – pocałowałam jej policzek. Ruszyłyśmy w kierunku jednej z pobliskich kawiarenek.
- Lauren, przepraszam cię – szepnęła. Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami.
- Nie ma sprawy.
- Nie, naprawdę. Nie powinnam była, nawet nie spytałam cię o zgodę, a na pewno byłaś przeciwna. To wszystko było dziwne. Byłam pijana, owszem, jednak mogłam odmówić. Wiesz, że nie chciałabym cię stracić, nie gniewasz się? – spytała niepewnie. Jedna ze stron, które pokazywała jedynie mnie.
- Dlaczego? Dlaczego nie chciałabyś mnie stracić? – to była jedna z kwestii, która zastanawiała mnie nieustannie. Byli lepsi ode mnie, a to jednak ze mną zżyła się Camila i wierzyłam w jej słowa. Wierzyłam, że nie chciałaby mnie stracić, ale nie byłam pewna czy naprawdę żałuje tamtego pocałunku. Jak dla mnie to wyglądało tak jakby nagle zrozumiała, że w tym biorą udział dwie osoby.
- No wiesz, tak dziwnie byłoby bez ciebie – wzruszyła ramionami. Uśmiechnęłam się. Nie była mistrzynią w okazywaniu ludziom, że jej zależy. Być może, dlatego, że na większości jej nie zależało.
- Mnie też byłoby dziwnie bez ciebie – przyznałam.


To było pierwsze z naszych wyznań i o dziwo to właśnie je wspominam najczęściej. Miała rację, naprawdę dziwnie jest bez niej.

Bittersweet memories // camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz