Rozdział dwunasty.

131 12 0
                                    

Dedykuję ten rozdział osobie, która tak samo jak ja ma w nocy schizy i napisała do mnie o czwartej rano<333

W tym rozdziale skupimy się wyłącznie na Michaelu.

Wprowadzenie: Po całym dniu w szkole Emily była bardzo zmęczona. Gdy Luke do niej napisał, napisała mu, zgodnie z prawdą - że chce odpocząć po całym dniu męczącej pracy. Już wczesnym wieczorem położyła się spać.

____________________________

Obudziłam się. Włączyłam małe ustrojstwo zwane również moim telefonem, by dostrzec, że jest w pół do czwartej rano. Pośpiesznie włożyłam swoje dresy i wręcz wyskoczyłam przez okno ruszając w stronę parku.

Już z oddali mogłam dostrzec zieloną czuprynę.

-Cześć - powiedziałam, siadając obok niego.

Spojrzałam na niego, siedział delikatnie skulony, patrzył prosto w ziemię, jakby była niezwykle interesująca. A jego twarz? Była nie wzruszona i obojętna.

Po kolejnej chwili ignorowania mnie przez Michael'a po prostu spuściłam wzrok i usiadłam wygodnie. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy, nie wiem ile. Pogrążeni we własnych, odmiennych myślach. Minęło naprawdę dużo czasu, a ja już pogodziłam się z faktem, iż będzie milczał.

-Przepraszam - usłyszała cichy, łamiący się szept Michael'a.

Co? On za każdym razem jest uśmiechnięty od ucha, do ucha, a teraz? Dlaczego jest smutny?

-Nic się nie stało - powiedziałam patrząc na niego. Wiem, że widzi mnie kątem oka. Nawet nie drgnął.

-Co się stało?

-Jesteś moją przyjaciółką?- wreszcie na mnie spojrzał smutnymi, wręcz płaczącymi zielonymi oczami.

-Co to za pytanie? Oczywiście, że tak. - posłałam mu delikatny śmiech.

-A po co tu przychodzisz? - zachowywał kamienny wyraz twarzy.

-Tak naprawdę? - tak, powiedz to wreszcie Emily - by cię spotkać...

Jego oczy rozbłysły soczystą zielenią.

-A opowiesz mi coś o sobie? Wiesz, jak mamy być przyjaciółmi, musimy coś o sobie wiedzieć... - powiedziałam zauważając na jego twarzy mały uśmieszek, lecz jakby zła moc przypomniała mu o czymś, co natychmiast zniszczyło go.

-Nie jestem ciekawą osobą...

-Och, na pewno musisz być ciekawszy niż ja...- wypaliłam, uśmiechając się.

-Powiem ci coś o sobie, ale najpierw ty! - delikatnie się uniósł, udając obrażonego.

-Dobrze, co chcesz wiedzieć, hm?- zabawnie uniosłam brew, by dodać mojemu spojrzeniu TEN urok.

-Wszystko. - nie wiem dlaczego, ale świadomość, że polepszyłam mu humor bardzo mnie zadowoliła.

-A więc jestem Emily, Gemma... - zaczęłam swój monolog, lecz mi przerwał.

-Nie, nie chcę poznać cię tak jak wszyscy. Powiedz mi o sobie coś, czego nikt nie wie, pokarz mi stronę, którą znasz tylko ty. - nie wiem jakim cudem, ale zrozumiałam, co chciał przez to powiedzieć.

-Dobrze, więc jestem Emily, samotna szesnastolatka, która jest taka dziwna, że na pewno nigdy mnie nie pojmiesz. Mam dwie strony, jedną spokojną i rozważną, a drugą, niestety, ale dopiero odkrywam. Nigdy nie sprzeciwiam się rodzicom, tylko i wyłącznie w nocy, gdy idę szukać nowych niebezpieczeństw.- na chwilę przerwałam, by spojrzeć na wyraźnie szczęśliwego Michael'a- Wymagam od ludzi wiele, ale sama nie potrafię się trzymać tych zasad. Mam wodę zamiast mózgu i na pewno nie myślę logicznie. Nie mam znajomych, przyjaciół, jestem aspołeczna. Hmmm... To chyba tyle, jeśli chodzi o mnie. - wyczekująco patrzyłam na jego twarz.

Ale wiecie czemu byłam zaskoczona? Bo złamałam blokadę, i wypowiedziałam to na głos.

-Dziękuję za szczerość. I za zaufanie.

-Oczekuję od ciebie tego samego.- znacząco spojrzałam na jego twarz.

-O to się nie martw, dałem ci to już wtedy, gdy po raz pierwszy się do ciebie odezwałem. - powiedział, a moje serce zabiło dwa, albo nawet dziesięć razy szybciej.

-Ale teraz, mów dalej, to nie może być wszystko. - dopowiedział.

-Bardzo często się gubię, moje rzeczy również często znikają. - Chwilę się zawahałam, poczekałam, aż Michael spoważnieje, by powiedzieć coś, czego jeszcze nikomu nie mówiłam, i chyba nigdy nie powiem - Tej nocy, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, chciałam... zrobić coś strasznego, Michael, ja chciałam się zabić - ostatnią część wypowiedziałam szybko i zamknęłam oczy, czekając na jego reakcję.Po moim policzku spływała pojedyncza łza.

Po chwili czekania na jego reakcję, pogodzona z faktem, iż mnie opuści, zostawi, wyśmieje... poczułam jak on sam bierze mnie w ramiona i z niebywałym zawzięciem, mnie przytula.

Chyba pierwszy raz w życiu, ktoś TAK mnie przytulił, że chciałam zostać w tym miejscu do końca świata. Nic więcej, tylko to.

Odwzajemniłam uścisk i mocno się w niego wtuliłam. Czułam delikatny zapach jego perfum. To było coś niesamowitego.

|| Około piątej nad ranem... ||

Odkąd Michael mnie przytulił, nie działo się nic ważnego. Opowiedziałam mu praktycznie o wszystkim. Zaczynając od moich nieudanych przyjaźni, a kończąc na moim ojcu, który z jest z nami bardzo rzadko. Powiedziałam chyba jeszcze kilka zdań na temat tajemniczego pingwina, ale nie zgłębiałam się w ten temat. Mówiłam, mówiłam i jeszcze raz mówiłam. Michael odwrócony w moją stronę słuchał uważnie każdego słowa by zapamiętać jak najwięcej. W pewnej chwili, zabrakło mi słów. Opowiedziałam mu już chyba o wszystkim. Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji, że zabrakło mi historii z mojego życia. On wiedział już o wszystkim.

Wtedy to poczułam. Tak bardzo byłam pochłonięta gadaniem, a Michael słuchaniem, że dopiero teraz spostrzegłam, że jego ręka delikatnie styka się z moją. Poczułam ciepło przeszywające moje ciało. Zza horyzontu wschodziło poranne słońce.

Ja, razem z Michael'em trzymamy się za ręce w blasku wschodzącego słońca. Pięknie i zbyt idealnie.

-O boże, która godzina?!- chyba teraz zauważył nasze złączone ręce, więc odskoczył. Wzrokiem błądził to na mnie, to na moją rękę i speszony, odwrócił się i wstał- chyba musimy już iść.

Powtórzyłam jego ruchy i w ciszy odprowadził mnie do domu.

_______________________

Musiałam wreszcie trochę przesłodzić tę książkę, musiałam, cri

hihi Zastanawiam się, ludzie naprawdę uwielbiają mnie ignorować, czy ja serio jestem powietrzem? Nie ważne.

-Emily.

Hug me, now. || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz