Rozdział siódmy. Część pierwsza.

139 13 1
                                    

Piątek, kolejny dzień nudnej szkoły; Powrót do domu i... no właśnie, nuda. I jak zwykle standardowe pytanie:

HugMeNow: Jakieś plany na dziaiaj?

TwójMuffinkowyTort: Będę za 10 min

Wow, czyżby intuicja? Czy może przyzwyczajenie? Tak, Caroline - piękna blond włosa przyjaciółka, która uwielbia imprezować, co piątek poświęca się i siedzi u mnie.

Nie lubię chodzić na imprezy, zabawy, po prostu nie lubię ich. Głośna muzyka, spoceni ludzie, i do tego ten okropny zapach alkoholu jest wszędzie... Nie mówiąc już nawet o tym, co powie mój ojciec na to, że jego najmłodsza szesnastoletnia córeczka jest narażona na tysiące napalonych gości... Nie, to nie dla mnie.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Więc w pośpiechu pobiegłam ku nim. Gdy je otworzyłam, ujrzałam Caroline z torbami i wielkim uśmiechem.

- Po co to wszystko? - wskazałam palcem na jej ładunek.

-Ciebie też miło widzieć, Emily, może najpierw mnie wpuścisz? - kiwnęłam głową i wykonałam jej prośbę.

Gdy mijałyśmy kuchnię Caroline grzecznie przywitała moją mamę. W moim pokoju dziewczyna położyła torby i usiadła na łóżku. Zawtórowałam jej i w spokoju znów zapytałam:

-Po co ci te wszystkie torby?

-Wpadłam na pomysł, bo wiesz co tydzień marnujemy piątek na oglądanie durnych seriali i filmów, gdy całe miasto świetnie się bawi. Postanowiłam, że zrobimy się na bóstwo, a za dwie godziny przyjdzie Calum z swoim znajomym i będziemy bawić się świetnie!

-Caroline, ja nie sądzę...

-Nie martw się - uciszyła mnie palcem wskazującym- jego znajomy jest słodki i zabawny, więc się dogadacie, a co do twojego ojca, o niczym się nie dowie, a ja jestem nawet pewna, że twoja matka będzie nas kryć. Więc problemy z głowy, a ty idź pod prysznic a ja dobiorę ci stylizację na ten wieczór! - jej entuzjazm mówił jedno, że tak łatwo jej nie przekonam.

-Ale ja nigdzie nie idę.

-Och, Emily, idziesz i nie ma dyskusji.- uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy. Nie poruszona moimi słowami zawzięcie szukała czegoś w swoich rzeczach.

-Mam dużo zadane... A wiesz że...

-Przestań, masz jeszcze cały weekend.

-Ale to jest bardzo ważne...

-I tak się nie wykręcisz, już, pod prysznic!- po jej wyrazie twarzy można było poznać, że zaczynam ją irytować.

-Nie, Caroline, ja tu zostaję- powiedziałam nieco pewniej.

-Proszę cię, pozwól by w twoim życiu coś się stało, bo jeśli nie będziesz się starać, kiedyś będziesz żałować że tyle lat nic się nie stało...

-Rób co chcesz, ja nie idę.

-Kurwa! Emily! Czemu ty zawsze jesteś taka uparta, co?!- podniosła głos- mówisz, że twoje życie jest bez barw, nudne, ale jak nadarza się okazja,  żeby to zmienić, ty zawsze omijasz ją wielkim łukiem! Powiedz mi, czy ty kiedykolwiek byłaś na imprezie?! Wagarach?! Nocnym spacerze?! działałaś kiedyś zdana tylko na impuls?! Boże, ty nawet gdy idziesz do mnie po zeszyt, musisz najpierw zadzwonić do mamusi i się zapytać!!! Jesteś żałosna! Nie dziwię się, że nikt cię nie lubi poza mną.- Krzyknęła tak, że dotarło to do mnie z podwójną siłą. Ale to nie był koniec- wiesz co? Nienawidzę cię. Jesteś taka głupia. Normalna osoba od razu z uśmiechem podziękowała, że ma taką szansę, ale nie.

Nie wiedziałam co powiedzieć, zabrakło mi słów. Bo przecież nie codziennie twoja najlepsza przyjaciółka mówi ci takie rzeczy.

-Jak się już ogarniesz to zadzwoń- powiedziała już ciszej i po prostu wyszła.

Ze łzami w oczach stałam w miejscu i po chwili dałam upust emocjom w postaci szlochu i płaczu. Nie potrafiłam być twarda, nie teraz, nie w tej sytuacji...

_______________________________________

DRAMA TAJM!!!

Przepraszam, musiałam :P

Co o tym myślicie? Kto powinien przeprosić? Czy Emily powinna się zmienić i zaryzykować, czy może Caroline powinna ją zrozumieć?

Piszcie w komentarzach, czekam na wrażenia<3

-Emily.







Hug me, now. || L.H.Where stories live. Discover now