Rozdział 6.Tłumaczenie,wiadomości i atak duszności

Start from the beginning
                                    

-Jak to się nie wybudził?-pyta cicho rudowłosa dziewczyna.

-Nie wiedzą właśnie.Wszyscy się obudzili prócz Scott'a-odpowiada załamany chłopak.Chcę wstać i przytulić Stiles'a gdy widzę w jakim jest teraz stanie,ale ręka Hayden mnie zatrzymuje.

-Leż-mówi cicho.Wstaje z krzesła podchodzi do Stiles'a. Chwyta go za dłoń,ciągnie w moją stronę i pokazuje mu dłonią by sobie usiadł na krześle.Siada koło mnie,a ja lekko kręcąc głową podnoszę się z łóżka i przyciągam do siebie chłopaka.

-Scott się wybudzi-odpowiadam kiwając się lekko ze Stiles'em.-Jest silny i ma dla kogo się wybudzić.

Po kilku minutach chłopak odsuwa się ode mnie i wstaje z krzesła. Lydia podchodzi do niego i się w niego wtula,oplatając go swoimi ramionami.

-My będziemy się zbierać-zaczyna rudowłosa i kiwa głową w stronę Stiles'a.

-Rozumiem i wracajcie bezpiecznie do domu-odpowiadam,a dziewczyna uśmiecha się do mnie smutno.

-A ty tutaj się kuruj-odpowiada,a ja kiwam głową przewracając oczami.

-Mam taką śliczną i opiekuńczą opiekunkę,że na pewno szybko wrócę do siebie-odpowiadam z uśmiechem,a Lydia cicho chichocze.

-nie wątpię-odpowiada i żegnając się krótkim "pa",wychodzą wraz z Stiles'em z sali.

Moja dziewczyna się do mnie przysuwa i kładzie się koło mnie.Kładzie swoją głowę na mojej klatce piersiowej i przymyka oczy.Po chwili słyszę ciche chrapanie i spoglądam na dziewczynę.Kładę swoją dłoń na jej policzku,a dziewczyna marszczy brwi i mówi coś niezrozumiałego pod nosem.Ściągam wolno i lekko dłoń z policzka dziewczyny i przymykam lekko oczy.Po chwili poczułem się senny i zasnąłem.

~Oczami Lydii~

Gdy Stiles oznajmił nam,że wszyscy się obudzili-byłam szczęśliwa,ale gdy usłyszałam,że wszyscy oprócz Scott'a się wybudzili-załamałam się.Próbowałam być silna dla Stiles'a ponieważ chciałam dodać mu otuchy bo chłopak zalewa się przez cały czas łzami,ale sama sobie nie lepiej radziłam niż on.Posadziłam go na krześle w recepcji i kucnęłam na przeciwko jego twarzy.

-Stiles-powiedziałam zatroskana i starłam z jego policzka łzę.-Scott się obudzi,obiecuję Ci to.-Dopowiadam,a chłopak spogląda na mnie z łzami w oczach.Przybliżyłam się do niego i wbiłam się w jego usta.Całowaliśmy się aż nie zabrakło nam powietrza.Myślałam,że pocałunek chociaż w minimalny sposób polepszy mu humor,ale się przeliczyłam. Stiles dalej płakał i nie mógł się uspokoić.Zaczął głęboko oddychać i w jego oczach pojawiły się nowe łzy,które zaczęły wypływać mu z kącików oczów.Spojrzałam na niego zaniepokojona.

-Mam zawołać mamę Scott'a?-zapytałam lekko zaniepokojona zachowaniem chłopaka i miałam już wstawać,ale Stiles złapał mnie za dłoń,powstrzymując mnie od dalszego wstawania.Kucnęłam ponownie przed jego twarzą i spojrzałam w jego oczy z których dalej leciały łzy.Po kilku minutach zamiast być lepiej było coraz gorzej. Stiles'owi coraz gorzej było oddychać,aż w końcu gdy po woli tracił świadomość.Wstałam na równe nogi i podbiegłam do recepcji.W recepcji nie zauważyłam Melissy,ale podeszłam do recepcjonistki.

-Przepraszam wie pani gdzie mogę znaleźć Melissę McCall?-zapytałam nerwowo spoglądając na Stiles'a.

-Powinna gdzieś chodzić na górze-odpowiada,a ja kiwam głową i dziękują recepcjonistce biegnę po Stiles'a a następnie przerzucając jego dłoń na moje ramię-wchodzimy do windy.Nie dałabym rady "wnieść" Stiles'a na górę.Gdy winda się rozsunęła od razu zobaczyłam Melissę,która wychodziła z zakrętu.Gdy nas zobaczyła podbiegła do nas i stanęła naprzeciwko nas.

-Stiles od godziny nie może się uspokoić i zaczyna się dusić i boje się,że zaraz mi zemdleje.-odpowiadam pośpiesznie,a Melissa kiwa mi głową.

-Wchodźcie do tej sali-odpowiada,a ja wślizguje się do niej wraz z ledwo przytomnym chłopakiem.Kładę go na łóżku i spoglądam na jego przymknięte oczy. Melissa podchodzi do jakiejś szafki i wyjmuje z niej strzykawkę i jakąś buteleczkę z białym płynem.Pewnie na uspokojenie.Podchodzi do nas,a ja chwytam Stiles'a za rękę. Stiles nie odwzajemnia.Spoglądam na niego zaniepokojona,a następnie spoglądam na Melissę.

-Stiles stracił przytomność-mówię,a ona odkłada strzykawkę i podchodzi do Stiles'a. Zaczyna mu świecić po oczach i sprawdzać puls.Przez cały czas spoglądam na spokojną twarz Stiles'a. Jestem spokojna do momentu gdy Stiles zaczyna się lekko podduszać.

-Spokojnie tak jest zawsze-odpowiada Melissa i podchodzi do maski z tlenem.Zakłada mu na twarz i głaszcze go po głowie.Spogląda na mnie,a ja na nią.

-Gdyby coś się zmieniło to daj znać-odpowiada,a ja przytakuje.Po chwili w sali byłam tylko ja i nieprzytomny chłopak.Mija 3 godziny a Stiles dalej jest nieprzytomny.W dalszym ciągu ma założoną maskę na twarz żeby mu się lepiej oddychało.Mija następne 2 godziny podczas których raz zjawiła się Melissa. Słyszę otwieranie drzwi i widzę w drzwiach Hayden.

-O przepraszam chyba pomyliłam salę-odpowiada pośpiesznie i miała już wychodzić gdy zauważyła moją twarz.-Lydia?-zapytała niepewnie.Kiwnęłam głową i spoglądam na nią smutnymi oczami.-Co tutaj robisz nie powinnaś być ze Stiles'em?-zadaje pytanie,a ja czuje ukłucie w sercu.Spoglądam na chłopaka,a następnie na dziewczynę.

-Jestem-odpowiadam i odsuwam się jej z widoku na Stiles'a. Ona kładzie dłoń na ustach i podchodzi do niego.

-Co się stało?-zadaje pytanie lekko wstrząśnięta.

-Nie zdążyliśmy wyjść ze szpitala,bo Stiles dostał ataku i zaczął się dusić-odpowiadam,a dziewczyna kiwa głową.-Gdzie w ogóle się wybierałaś?

-Miałam iść do Scott'a-odpowiada a ja wzdycham.

-Też chciałam do niego wstąpić lecz nie chcę zostawiać Stiles'a samego.

-Mogę posiedzieć z nim,nie ma sprawy-odpowiada a ja patrzę na nią z wdzięcznością.

-Za 30 minut powinnam wrócić już-odpowiadam i całuje Stiles'a w czoło,a następnie kieruje się do drzwi.Staje koło futryny i spoglądam na dziewczynę.-Gdzie właściwie leży Scott?

-Przed przedostatnie drzwi przed zakrętem-odpowiada,a ja kiwam głową.

-My jesteśmy w przed ostatniej sali,ale przypuszczam,że Scott jest na przeciwko-odpowiadam,a dziewczyna kiwa głową.Obracam się na pięcie i otwierając drzwi,wychodzę z sali.Zamknęłam drzwi i rozglądając się czy na nikogo nie wpadnę.Przeszłam na drugą stronę i otwarłam drzwi.Na łóżku jak się nie myliłam leżał Scott,a koło łóżka siedziała Kira.Spojrzeliśmy na siebie z Kirą.


Myślałam,że nie uda mi się dzisiaj napisać tego rozdziału.Już mi się tak kleją oczy.

Przepraszam za jakiekolwiek błędy,ale ja już po prostu nie myślę,przepraszam :/

Ps.Gwiazdki i komentarze mile widziane :*




Help me Stiles ! (Stydia) ✔Where stories live. Discover now