#2

167 12 6
                                    

Dziś obudziłam się o 6:30 całkiem wyspana i postanowiłam, że zacznę się szykować żeby dziś w szkole wyglądać lepiej niż zwykle. Założyłam na siebie rurki z wysokim stanem, crop top z białym napisem BAD LUCK i do tego narzuciłam na siebie fioletową jeansówkę. Nałożyłam lekki make-up jak zwykle i rozczesałam włosy. Szybkim krokiem zeszłam na dół i zrobiłam sobie naleśniki. Po zjedzeniu posiłku ruszyłam do przedpokoju. Założyłam moje ulubione białe vansy, wzięłam kluczyki od auta i okulary przeciwsłoneczne, bo na dworze było straszne słońce. Wsiadłam do auta i chciałam ruszyć, ale w pewnej chwili ktoś zapukał mi w szybę. Nie był to nikt inny jak Brandon.

- Podwieziesz mnie Jess? - mówił przyjaźnie, czyli jak zawsze gdy o coś prosił.

- Jeśli muszę.. Wsiadaj! - powiedziałam otwierając mu drzwi i kładąc moją torebkę na jego kolanach.

Oboje po chwili dojeżdżaliśmy już do szkoły nie mówiąc do siebie ani słowa przez cała drogę. W pewniej chwili Brandon nie wytrzymał..

- Gadałaś z Liamem od czasu waszego zerwania?

- Niee. A dlaczego pytasz? - mówiłam ciekawa jego odpowiedzi.

- Wczoraj na lunchu słyszałem jak gadał o Tobie z kumplami. Mówił, że mu się podobasz ale nie wie do końca jak ma do ciebie zagadać czy coś. Podobno na angolu zbierał się, żeby coś ci powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i już nie zdążył.

Wysiadłam energicznie z auta, bo nie chciałam kontynuować rozmowy z moim braciszkiem. Myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej mnie zostawił, ale o dziwo on sam odpuścił. Później zajrzałam do mojego planu lekcji. Miałam dziś znowu pierwszy hiszpański i jakoś pierwszy raz nie mogłam się go doczekać. Szybko i grzecznie pomaszerowałam do sali. Na korytarzu spotkałam Alishe, która przywitała się ze mną i wręczyła mi kawę ze starbucka.

Tego było mi trzeba.

Gadałyśmy tak razem cała przerwę i okazało się, że obie miałyśmy taką samą pierwszą lekcje - hiszpański. Liczyłam tylko, że pierwszy raz nie będzie chciała ze mną na nim usiąść. Nauczyciel otworzył nam klasę i radośnie uśmiechnąłsię do mnie , odwzajemniłam ten gest chociaż nie było mi do śmiechu. Zajęłam moją ławkę i czekałam, które z nich pierwsze się do mnie przysiądzie. Oboje doszli prawie równocześnie.

- Siemka Jessica! To co siedzimy razem na tym hiszpańskim? - spytał Ashton uśmiechając się do mnie promienie.

- Hej Ash! Tak - powiedziałam patrząc cały czas na Alishe, która pokazywała mi że usiądzie sama na drugim końcu sali. To była dopiero przyjaciółka.

Lekcja zaczęła się i nauczyciel zaczął zadawać każdemu z nas masę pytań. Gdy wskazał na mnie poczułam się bardzo dziwnie. Spojrzałam tylko błagalnie na Ash, który od razu po usłyszeniu pytania od nauczyciela wyszeptał mi odpowiedź. Nie udolnie powtórzyłam nauczycielowi słowa chłopaka. Mężczyzna wstał z miejsca i z uznaniem spojrzał na mnie.

- Czyżby panna Wilson nauczyła się czegoś na moich lekcjach? Jak powiem to dyrektorowi to chyba mi od razu podwyższy pensje. - zaśmiał się porozumiewawczo i usiadł na krześle pytając kolejną osobę.

- Dzięki Ash. - powiedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy - Jak mogę ci się odwdzięczyć?

- Siedź ze mną na jeszcze jakiejś lekcji. Będzie fajnie! - uśmiechnął się i poprawił mi kosmyk włosów, który opadł mi na czoło.

*

Po 4 pierwszych lekcjach przyszedł czas na lunch. Szybko ruszyłam na stołówkę i zajęłam moje stare miejsce. Na szczęście długo nie siedziałam sama, bo przyjaciółka dosiadła się do mnie.

- Kiedy chciałaś mi o tym powiedzieć? - powiedziała prawie, że szepcząc Alisha.

- Ale o czym?

- O tym, że ty i ten nowy jak mu tam.. nie ważne to jednak coś na poważnie.

- Po prostu nie miał gdzie siedzieć i się do mnie dosiadł. Nic więcej.

- Jess jesteśmy przyjaciółkami już tyle lat i wiem kiedy jakiś chłopak ci się podoba. Zawsze będę cię wspierać obojętne, którego byś sobie nie wybrała. - mówiła przyjaciółka przytulając mnie.

Cieszyłam się, że mam kogoś na kim mogę polegać i zaprosiłam ją do siebie na nockę. Będziemy miały wtedy dużo czasu na obgadanie wszystkich spraw. Po zjedzeniu lunchu musiałam iść jeszcze na dwie ostatnie lekcje, wf. Wbiegłam szybko do szatni i przebrałam się w strój. Później razem z pozostałymi wbiegliśmy na salę gimnastyczną i zaczął się wf, którego przez całe lato mi brakowało. Ale najgorsze nie było to, że musiałam być w tym całym obcisłym stroju albo że musiałam słuchać nauczyciela. ale to, że razem ze mną tą lekcje miał jeszcze Brandon, Liam i Ashton!! Nauczyciel kazał zrobić nam 7 kółek dookoła sali, a obok mnie nagle pojawił się Brandon.

- Co ty tu robisz siostra?

- Mam wf braciszku.

- A czy Liam też nie ma teraz wf? - mówił z przekąsem.

- Spadaj!

Chciałam jak najszybciej uciec od mojego durnego braciszka, który na każdym kroku chciał mi przypomnieć że cały czas czuje coś do Liama. Ale ja już tego nie chciałam. Biegłam już chyba 5 kółku i zaczęło brakować mi tchu. Nagle jakby z nikąt pojawił się Liama, wpadłam na niego. Oboje przewróciliśmy się na ziemię. Chłopak od razu wstał i spojrzał na mnie.

- Nic ci nie jest Jessica?

- Nie a tobie? Przepraszam, że na ciebie wpadłam ale dawno już nie biegałam.

- Spoko. - mówił śmiejąc się do mnie.

Oboje kontynuowaliśmy nasz bieg co chwilę śmiejąc się z czegoś. Chyba zapomnieliśmy o tym, że już od 4 miesięcy się do siebie nie odzywamy. Przez cały czas nie wiedzieliśmy chyba jak zacząć temat, a to było tak banalnie proste.

*

Idąc do auta usłyszałam, że ktoś woła mnie całym moim imieniem (Jessica). Nie mógł to być nikt inny tylko Liam, zawsze tak do mnie mówił bo według niego tak moje imie brzmi najlepiej.

- Jessica wyskoczymy gdzieś dzisiaj? - mówił Liam odwracając mnie w swoim kierunku.

- Nie mogę dzisiaj.

- To może jutro? Albo najlepiej w weekend, wpadniesz do mnie?

- Z chęcią !

Wsiadłam do auta i po kilkunastu minutach byłam już w domu. Szybko zrobiłam wszystkie zadania do szkoły i przyszykowałam wszystko na naszą dzisiejszą nockę z przyjaciółką. Około 20:00 przyjaciółka zjawiła się i jak zawsze miała dla nas ciasto i kawę z naszej ulubionej kawiarni. Obje szybko się pożywiłyśmy i zaczęłyśmy opowiadać sobie na wzajem nasze historie miłosne. Gdy doszło do dzisiejszego momentu po wf myślała, że Alisha umrze na zawał czy coś, bo tak przeżywała każde moje słowo. A ja dowiedziałam się, że moja koleżanka potajemnie podkochuje się w jednym z chłopaków z drużyny basketballu. Po 3 godzinnych pogaduchach postanowiłyśmy po kolei iść się kąpać i wskakiwać do łóżek. W końcu czekał nas jutro pracowity dzień.

Dziękuje za przeczytanie i proszę o opinię!

XX

FOOL |A.I|Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang