15 marca

2.7K 243 42
                                    

Dziś nie jest dobry dzień. Bo to kurwa wtorek. Nie do końca rozumiem po chuj one w ogóle są, bo tylko chce mi się klnąć, palić mocne fajki i jak zepsute radio powtarzać: jaki jest sens życia?
Bo jakoś go nie widzę.
Dziś też przestraszyłam się własnego cienia. Sama sobie krzywdę prawie zrobiłam. I komuś, ale to raczej specjalnie.
Pierwsze zajęcia dzisiejszego dnia, piszę do kumpla od papierosów "będziesz?". Szybka odpowiedź- "Nie, znajoma ma zjazd. Rzyga i muszę jej pilnować. Obiecałem.", no kurwa. Dziś palę sama.
Minuta po dwunastej w południe, po dwóch kawach, po trzech papierosach, po pierwszej tęsknocie i po spędzeniu o minutę za długo na zewnątrz bez kurtki- już wiem, że będzie źle. Przecież to widać, słychać, czuć.
W akcie desperacji zaczynam śpiewać!
Luuubiła tańczyć, pełna radości tak!
Ciągle goniła wiatr!
...nie pomogło. Gorzko się śmieję.
Ciągle wpadam na najpiękniejszego chłopca na świecie, jest w klasie wyżej. No cóż, zawsze miałam słabość do blondynek w okularach. Zaczyna mnie to powoli drażnić, bo mnie zauważa równie często jak ja jego, ALE nigdy nie zamienilismy słowa. Nie mogę do niego mówić, bo jestem zajęta, ale też słaba- piękną szczęką kupuje mnie za pierwszy razem. A zdrada to chuj. Dlatego nie mogę. Rozumiesz mnie?
Biorę oficjalnie przerwę od życia, mam dość, I'm out, game over. Na chuj mi to wszystko.
Marzec od zawsze był miesiącem śmierci (innym razem o tym opowiem), największych błędów (jak druga i trzecia Ola), stanów depresyjnych, alienacji. I chci-, przepraszam, seksualnego niewyżycia. Zawsze był chujowy. Ale w tym roku, naprawdę, przebił sam siebie.
Chuj ci w dupe, marzec.
Albo mi, bo mam, kurwa, ochotę.
(tak tu prostacko i banalnie, że chyba brakuje tylko goździków w butelce po piwie i blondynki w okularach, żeby ująć kwintesencję mojego życia)
300 słów, streszczenie ma tylko 3- kurwa ja pierdole.
S.

NibydziennikWhere stories live. Discover now