"For The First Time In Forever..."

5.8K 451 92
                                    

Marinette

Siedziałam na dachu, tym samym co zawsze. Byłam w kostiumie, skrywanie twarzy pod tą maską dodawało mi odwagi. Poza tym stwierdziłam, że nastolatka na dachu wyglądałaby nie tylko dziwacznie, ale też podejrzanie. Gdy tylko zrobiłam wszystkie zadania, przemieniłam się i przyszłam tutaj, przed czasem. Zastanawiałam się co mu powiedzieć, jak zacząć rozmowę.

- Witaj, Księżniczko - uśmiechnęłam się na dźwięk tego głosu. Odwróciłam się. Adrien też miał na sobie kostium. Uśmiechnął się do mnie.- Co tak późno? - spytał i podał mi rękę. Niepewnie złapałam go za nią. Moje serce przyspieszyło.

- A pamiętasz ile zadali nam zadania? - odwzajemniłam uśmiech. Chłopak pomógł mi wstać. - Musimy porozmawiać. No wiesz o czym... - nie dokończyłam. Spoważniał.

- Posłuchaj, wiem, że nigdy nie chciałaś, żebyśmy znali nasze prawdziwe tożsamości, ale nie mogłem tak dłużej. Jeśli jesteś na mnie zła... - przerwał mu mój śmiech.

- Zła? To ostatnie słowo, jakim opisałabym swój nastrój. Przez pół godziny robiłam sobie wyrzuty, bo nie pozwoliłam ci otworzyć tych głupich drzwi zaraz po pokonaniu Lady WiFi. Czemu więc miałabym być na ciebie zła? - spytałam retorycznie. Wzięłam głębszy wdech i uspokoiłam się. Zanim zacznie się cokolwiek innego, muszę zadać mu jedno pytanie. - Wiedziałeś, że jestem Biedronką już wcześniej, zanim mnie zobaczyłeś. Skąd? Od jak dawna? - on też przestał się uśmiechać.

- Bransoletka. Zorientowałem się kiedy do szkoły przyszłaś z taką samą - wyjaśnił.

- Ukrywałeś to przez dwa tygodnie? Dlaczego? - musiałam to zrozumieć. Szczerze, spodziewałam się, że domyślił się trochę wcześniej.

- Trochę dlatego, że bałem się twojej reakcji, nie wiedziałem jak ci to powiedzieć... A trochę dlatego, że zawsze unikałaś takich sytuacji - wyjaśnił zakłopotany. Dowiedział się w moje urodziny. Nic nie powiedział, bo tego chciałam. Uśmiechnęłam się lekko.

- Tikki miała rację - zaśmiałam się.

- Tikki? - Adrien mnie chyba nie zrozumiał.

- Moja kwami. Twierdziła, że jeśli ubiorę bransoletkę do szkoły, to Czarny Kot mnie rozpozna - wyjaśniłam. - Cieszę się, że jej nie posłuchałam - dodałam. - Choć częściej ma dobre pomysły.

- Na przykład? - spytał.

- Żebym była pewna siebie i zapomniała o strachu - wyjaśniłam z uśmiechem.

- I jak ci idzie?

- Zobaczysz - następnie zrobiłam coś, na co nigdy bym się nie odważyła, gdyby któreś z nas nie miało kostiumu. Przysunęłam się do Kota, stanęłam na palcach, byśmy byli na tym samym poziomie i trochę niepewnie... pocałowałam go.

Adrien

Nie byłem pewny czego się spodziewać kiedy tu przeszedłem. Przez myśl przechodziły mi długie wyjaśnienia z mojej strony, awantury o wyjawienie tożsamości, że Marinette będzie się jąkać, a nawet że drugi złoczyńca dzisiaj przerwie nam w połowie zdania. Jednak nie spodziewałem się tego.

Kiedy Marinette mnie pocałowała... nie wiedziałem co myśleć. Zawsze była cicha i nieśmiała, zwłaszcza przy mnie. Może kostium pomógł jej nabrać pewności siebie, nie wiem. Na pewno to mnie zaskoczyło. Byłem bardzo zdziwiony, a jednocześnie myślałem, że umrę ze szczęścia.

Po krótkiej chwili stania jak słup przyciągnąłem ją bliżej siebie i odwzajemniłem pocałunek. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. To co dobre jednak zawsze się kończy. Marinette odsunęła się ode mnie z takimi rumieńcami na twarzy, że nie dało jej się odróżnić od maski. Po chwili zrozumiałem czemu przerwała. Na jej kolczyku migotała kropka. Ile już tu byliśmy?

- Nie martw się. Przecież wiem kim jesteś - przypomniałem. Zaśmiała się.

- Ty wiesz, ale jesteśmy dwójką sławnych super bohaterów całujących się na dachu. Ktoś chyba by zauważył gdyby jedno z nas zmieniło się nagle w zwykłego nastolatka - zauważyła. Jak mogłem o tym zapomnieć. Sam zacząłem się śmiać z mojej głupoty.

- Mogę cię chociaż odprowadzić? - spytałem.

- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się. Wróciłem z nią do domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Ostatnia kropka z jej kolczyków zniknęła dokładnie w chwili, w której stanęliśmy na dachu jej domu.

- Dzięki - uśmiechnęła się do mnie.

- Ale... za co?- nie rozumiałem jej.

- Za super wieczór - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.

-Mi też się podobał. To... do zobaczenia jutro - pożegnałem ją i wróciłem do domu. Byłem po prostu szczęśliwy, zwłaszcza, że wiedziałem, że jutro Marinette nie będzie już spuszczać wzroku przechodząc obok mnie. Wszystko wróci do normy, a może nawet będzie lepiej?

Marinette

- Do jutra - wyszeptałam patrząc jak Adrien odchodzi. Szybko weszłam do pokoju, żeby nikt mnie nie zauważył. Dopiero kiedy go zabrakło uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Ja go pocałowałam. I to nie w policzek, tylko w usta. Mój pierwszy pocałunek.

- Gratulacje Marinette! Zrobiłaś to! - krzyknęła uradowana Tikki. - Nie jąkałaś się nawet jak zniknął twój kostium! - dodała. Faktycznie. Pod koniec Czarny Kot rozmawiał z Marinette, nie z Biedronką, a ja ani razu się nie zająknęłam.

- Chyba łatwiej mi być pewną siebie, gdy to on jest w kostiumie - zauważyłam.

- Jutro się przekonasz. Zobaczysz go przecież w szkole - powiedziała. No tak, jutro szkoła. Powinnam iść już spać. Jest dość późno.

- Tikki, masz rację. A po dzisiejszym nie ma się już chyba czym denerwować, prawda?

- Naturalnie. A teraz do spania kochana, bo znowu się spóźnisz! - rozkazała kwami. Zaśmiałam się, ale jej posłuchałam. Przebrałam się w piżamę, weszłam pod kołdrę i zasnęłam.

Urodziny|| MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz