Zakochana?

6.3K 479 68
                                    

Marinette

Po lekcjach miałam zamiar iść do domu, ale zatrzymała mnie Alya, której iść pomagał Nino.

- Poczekaj. Wiesz... - chyba nie wiedziała co ma powiedzieć. - Pamiętam! Adrien ma dzisiaj zawody, wiesz szermierki. Dlatego wczoraj miał dodatkowy trening. Jak już załatwiliśmy tą naszą sprawę, to on nas zaprosił. Chciał, żebyś przyszła - dziewczyna się do mnie uśmiechnęła.

- Super! Chętnie przyjdę - odpowiedziałam bez namysłu.

- To świetnie. Bądź punktualnie o piątej! - powiedziała moja przyjaciółka i już miała odchodzić, ale ją zatrzymałam.

- Zaczekaj... o piątej? - powtórzyłam. O wpół do szóstej umówiłam się z Czarnym Kotem. Nie to, żeby to była jakaś randka, ale z nim miałam zaplanowane spotkanie wcześniej. Nie mogłam go wystawić.

- Tak, a co? Masz jakieś plany? - zdziwiła się Alya.

- W sumie, to tak jakby... Miałam się spotkać z tym przyjacielem, który dał mi bransoletkę - wyjaśniłam.

- Uuu, musiał ci zawrócić w głowie, bo idziesz do niego, a nie do Adriena - moja przyjaciółka zaczęła się śmiać, a ja czułam, że się czerwienię.

- Przestań. To... tylko przyjaciel - nie rozumiałam skąd wzięła się niepewność w moim głosie. Zawsze tak traktowałam Kota i nic się nie zmieniło... prawda? - Może uda mi się zdążyć.

- Zależy, Adrien jest pierwszy. I powodzenia - Alya puściła do mnie oko i z pomocą Nina odeszła. Ja wróciłam do domu. Muszę to przemyśleć.

Adrien

Stałem niedaleko Alyi i Marinette. Przez przypadek usłyszałem część ich rozmowy. Gdy brązowowłosa wspominała o przyjacielu od którego Marinette dostała bransoletkę, czarnowłosa się zarumieniła. Czy to możliwe, żeby pomiędzy nią i Czarnym Kotem coś było? Na samą myśl o tym mimowolnie się uśmiechnąłem. Po skończeniu rozmowy Alya i Nino podeszli do mnie.

- Przyjdzie? - spytałem.

- Nie była pewna, ale założę się, że tak. Przynajmniej zawsze kiedy chodziło o ciebie, przychodziła - przyznała. Czyli nie była pewna. Nie chcę, żeby impreza Alyi legła przeze mnie w gruzach. - A ty? Możesz przyjść?

- Tak, jasne. Mam dzisiaj czysty grafik - a ojciec mnie nie słuchał i tak bardzo chciał się mnie pozbyć z gabinetu, że zgodziłby się na różowego słonia w salonie - dodałem w myślach. Przyjechała po mnie limuzyna. - Muszę już iść. To o piątej?

- Przyjdź tak pięć, dziesięć minut wcześniej - powiedziała Alya na pożegnanie. Razem z Nino poszli do reszty klasy, żeby zająć się organizacją imprezy. Wsiadłem do limuzyny i wróciłem do domu.

Marinette

Padłam na łóżko. Tikki wyleciała z mojej torebki.

- Masz zamiar iść? - spytała.

- Nie wiem. Nie chcę wystawić Czarnego Kota. Jeszcze trzy dni temu pewnie już szukałabym ubrania i piszczała z radości, ale teraz nie wiem nawet czy tam iść... - przyznałam. Miło, że mogłam z kimś o tym porozmawiać. O problemach podwójnego życia mogłam powiedzieć tylko mojej kwami. - Myślisz, że mogłam się... no wiesz... - nie wiedziałam jak to powiedzieć. To nawet nie mieściło mi się w głowie.

- Zakochać w Czarnym Kocie? - dokończyła za mnie Tikki. Przytaknęłam. - Był dla ciebie bardzo miły. To nic złego, że nie chcesz go wystawić... - próbowała mnie pocieszyć.

- Jak mogłam zakochać się w dwóch chłopakach?! - spytałam samą siebie. - I to jeszcze w Czarnym Kocie, który zawsze mnie denerwował! - nie wiedziałam co myśleć.

- Aż do przedwczoraj. Sama mówiłaś, że jest słodki - zauważyła kwami. Tym razem nie wytrzymałam. Poduszka trafiła prosto w Tikki, która nie zdążyła się uchylić. - Spójrz na to tak: Adrien nie odwzajemnia twoich uczuć, a Czarny Kot... chyba cię podrywa - zauważyła mała biedronka, gdy wydostała się spod poduszki.

- Serio? Błagam cię, to tylko żarty. Czarny Kot nic do mnie nie czuje. To tylko flirciarz... - zaczęłam jednak myśleć nad słowami przyjaciółki. Miała rację. Podkochiwałam się w Adrienie już ponad rok, a on nie odwzajemniał moich uczuć. Jeśli Tikki się nie myli, moje uczucie do Czarnego Kota może być odwzajemnione.

- Daj spokój, Marinette! Dał ci bransoletkę, pocieszał cię. Myślisz, że zrobiłby to gdyby nic do ciebie nie czuł? - spytała kwami. Westchnęłam.

- Dowiemy się o wpół do szóstej - powiedziałam stanowczo. - O piątej pójdę przeprosić Adriena i Alyę, bo jeśli napiszę sms'a pomyślą, że Chloe ukradła mi komórkę. Zaraz potem od razu idę do Czarnego Kota i powiem mu o wszystkim co czuję - postanowiłam.

Adrien

Siedziałem przy biurku, a przede mną leżała pusta kartka. Nic co do tej pory napisałem, nie było dobre. Chciałem to ubrać w odpowiednie słowa, ale nie umiałem. Wyrzuciłem kolejną kartkę z listem, który mi się nie podobał.

- Daj spokój. Zrób to co ci wszyscy powtarzają, ze mną na czele: pomyśl co czujesz i napisz to! - krzyknął Plagg pomiędzy kolejnymi kęsami sera.

- A co ja robię, mądralo? - spytałem zły.

- No, nie tak wściekle. Spróbuj pisać co czujesz, nie przejmując się czy to samo powiedziałby Czarny Kot, czy nie - stwierdził. Kolejna kartka poleciała w kwami, niestety on się uchylił.

- Marinette denerwują podrywy Kota, a zakochała się w Adrienie. Czy to nic ci nie mówi? - z każdą chwilą denerwował mnie coraz bardziej.

- Nie wpadłeś na to, Einsteinie, że podrywy ją denerwowały, bo była zakochana w kimś innym? - powiedział, wlatując do mojej szkolnej torby. - Nie mówiłeś, że masz tu camembert! - krzyknął.

- Co? Powtórz - poprosiłem. Wyleciał z torby z serem w rączkach i zdziwioną miną.

- Nie mówiłeś, że masz camembert? - powiedział zaskoczony.

- Nie to. To drugie.

- Aaa. Podrywy ją denerwują, bo podoba jej się ktoś inny. Nie usłyszałeś za pierwszym razem? - zdziwił się i wrócił do sera.

- No jasne - może ten kot miał rację. Zamknąłem oczy, pomyślałem co czuję do Marinette. Otworzyłem oczy i zacząłem pisać, nie zwracając uwagi, czy brzmi to jakby powiedziane przez Czarnego Kota, czy nie.

Urodziny|| MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz