X I I ~ P i ę k n y K r a w a t

8.1K 868 184
                                    

     Piękny krawat. To pierwsze... co przyszło mi do głowy, gdy tylko skończyłem. Poznałem wcześniej ich imiona! Eguchi Oda, zbyt rozgadany oraz Kuno Shozo, zbyt smutny. Ale od początku...

***

     [Imię]-chan długo schodziło, więc postanowiłem pójść jej pomóc. Gdy usłyszałem jej krzyk rzuciłem się na pomoc. Pierdolony Eguchi Oda zadał jej ból. Jego los został przesądzony. Tego drugiego, pierdolonego Kuno Shoza również. Nie usłyszeli mnie, stali tyłem do drzwi, zwróceni w stronę [Kolor]włosej.
     Nie wyglądało trudno. Wręcz banalnie. Wyciągnąłem z kieszeni nożyk do papieru i wystawiłem ostrze. Nożyk wystarczy. Nic innego nie potrzebowałem.
     Zanim się spostrzegli... Kuno Shozo miał już wbitą moją broń w szyję. Krew trysnęła na wszystkie strony, ochlapując mnie, [Imię]-chan i Odę. Zachichotałem, gdy osuwał się na ziemię zmieszany. Czyżby się nie spodziewał? Dużo ćwiczyłem, drugi, chociaż wyższy ode mnie, był bez szans. Zacząłem się śmiać. Nie przestałem podczas rozcinania mu gardła. Nie przestałem podczas wkładania ręki do jego przełyku. Nie przestałem podczas chwytania jego języka. Nie przestałem podczas wyciągania go na zewnątrz. A [Imię]-chan... brak odwagi nie pozwolił mi spojrzeć jej w oczy.
      – Kolumbijski krawat był krwawą ozdobą rewolucji w XX wieku, wiesz? – zwróciłem się do niej, nadal nie patrząc w jej kierunku. – Kara polega na takim podcięciu gardła, aby zrobić otwór, przez który przeciąga się język, tak by wystawał on z otwartej rany. Ofiara umiera w okropnych męczarniach dusząc się i dławiąc krwią.* Jeden z najokrutniejszych sposobów zadania komuś śmierci. Plusem jest to, że nie trzeba posiadać żadnych specjalnych narzędzi – tłumaczyłem – jak w przypadku średniowiecznych tortur. – Po co to mówiłem? Do siebie, prawda? Milczenie byłoby zbyt niewygodne.
     Odwróciłem wzrok, by ujrzeć jej przerażone oczy. Chwiała się, jakby ledwo potrafiła ustać na nogach. Zauważyłem. Nie chciałem tego wiedzieć. W ręce trzymała mój notatnik, moją zgubę. Wszystko stało się jasne. Przeczytała. Na pewno, byłem przekonany. Westchnąłem. Popatrzyłem na swoje ręce. I ubranie. Ponownie westchnąłem. Ubrudził mnie. Brudną krwią. Jednak piękny krawat był tego warty.
     – [Imię]-chan, kocham cię – wyznałem. – Wiesz o tym, prawda? Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham, kocham, kocham – gorączkowo powtarzałem. – To wszystko dla ciebie.
     Cofnęła się o krok. Dlaczego?
     – Zabiłem ich. Zrobiłem to dla ciebie. To wszystko dla ciebie – powiedziałem ponownie.
     Milczała.
     – Zapewne widziałaś też listę? – zapytałem.
     Żadnej odpowiedzi.
     – [Imię]-chan, oni ci zagrażali. Chciałem cię ochronić.
     Powoli spuściła wzrok. Wpatrywała się w pięknie spowitą czerwienią podłogę.
     – Wiesz o tym, prawda?
      Z jej oczu popłynęły łzy.
     – Nie płacz! Przecież zabiłem wszystkich ludzi, którzy mogliby sprawić, że byłabyś smutna! – Uśmiechnąłem się niepewnie. Nie rozumiałem.
     – Senpai... – wyszeptała, powoli i spokojnie, co nie pasowało do wyrazu jej twarzy. – Jesteś potworem.
     Jej słowa kompletnie mnie zdezorientowały.
     – Jesteś potworem – powtórzyła surowszym tonem.
      Moje serce pękło.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* Opis z: http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-kolumbijski-krawat-krwawa-ozdoba-rewolucji,nId,1089075

Nie Bój Się Mnie... || Yandere x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz