X I ~ O b i e c a ł a

7.8K 900 84
                                    

***Narrator abstrakcyjny***

     Dochodziła już 16. [Imię] skończyła ścieranie tablicy i porządkowanie sali, zamierzała wybrać się do Satoru. Zeszło jej szybciej, niż sądziła. Mimo że po lekcjach plastyki zazwyczaj było brudno, tego dnia jednak udało jej się. Udało jej się, ponieważ chęć zobaczenia senpaia dodawała jej sił. Od rana uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny.
     Obiecała.
     Mieli razem spędzić popołudnie.
     Obiecała.
     Miało być pięknie, urodziny senpaia...
     Obiecała.
     Czytała.
     Kłamca.
     Czytała miłą i przyjemną lekturę.
     O ty niedobra.
     Dziennik.
     On nie wybaczy.
     Zeszyt, który znalazła kilka godzin wcześniej.
     Dowie się.
     „Dlaczego?" – zapytała sama siebie.
     Skreśli.
     W zakłopotaniu ugryzła lekko wargę.
     On skreśli.
     Otworzyła znaleziony zeszyt na losowej stronie.
     Czy po ujrzeniu tego mogła dotrzymać obietnicy?
     – Tak, jak wystarczyło ją lekko pchnąć... Z dachu szkoły... Patrzyłem jej prosto w oczy, gdy spadała, ten przestraszony wzrok... I ten widok, ten piękny widok, jak uderzała o ziemię. Odgłos... Wspaniały dźwięk łamanych kości, które ustawiły się pod nienaturalnym kątem. Trawa szybko zmieniła barwę na moją ulubioną, piękną czerwień... Ha-ha... – wyszeptała. Nie była pewna. To na poważnie? To nie na poważnie? Nie wiedziała. Przewróciła kilka stron. – Widziałem. Widziałem jego oczy. Patrzył się na mnie z przerażeniem, gdy się zorientował. A ja? Ja zacząłem się śmiać. Piękny widok. Najpiękniejszy. Hamujący pociąg, uderzający w jego ciało, które zniknęło pod wagonami. Gahahahahhahahahhahaha... Shougo-kun, oh, Shougo-kun... Żałuję, że nie mogłem osobiście go zarżnąć, jak świnię... Mógłbym podciąć mu gardło, zrobić kilka ran kłutych, ciętych, jakichkolwiek... Dla niego każda kara byłaby odpowiednia... Shougo-kun... Senpai...
     W tym momencie była już pewna. Pewna tego, że to nie było śmieszne. Zamarła, gdy zobaczyła listę. TĘ listę.
     – Iseki Masaru - Nauczyciel, który niesprawiedliwie wpisał [Imię]-chan jeden. Podpalony. Skreślony. Enoki Jou - Wyznał miłość [Imię]-chan. Zadźgany. Skreślony. – Każde nazwisko, każde imię... wypowiadała coraz głośniej, donioślej, szybciej, jakby od samego czytania dziewczyna miała zwariować. – Kaneko Juri - Obgadywała [Imię]-chan za jej plecami. Wpadła pod samochód. Skreślona. Kuno Ayako - Uderzyła [Imię]-chan. Pobita na śmierć. Skreślona. Kato Kazuo - Skreślony. Amori Haniko - Skreślona. Konoe Takechi - Skreślony. Fukuowa Makoto - Skreślony. Skreślony. Skreślona. Skreślona!
     A jej serce złamało się, gdy zauważyła:
     – Kanegawa Youko - razem z jej chłopakiem zepsuli nam randkę. Zjedzona przez szczury. Skreślona. Shige Yuuji - razem z jego dziewczyną zepsuli nam randkę. Zjedzony przez szczury. Skreślony...
     Umarła. Wewnętrznie umarła.
     Co czuje osoba, która dowiaduje się o tym... O tym, że jej chłopak, jej senpai, kochający, czuły senpai... Pozbawił życia tylu jej przyjaciół.
     – Senpai... dlaczego... Jesteś potworem... – powiedziała powoli.
     – To jest dziewczyna tego pedała? – usłyszała za sobą głos. Odwróciła się na pięcie.
     Przy drzwiach stali starsi od niej chłopcy, nie znała ich. A może znała? Jej mózg nie był w stanie prawidłowo funkcjonować.
     – Przepraszam... O co chodzi? – zapytała niepewnie.
     – Mam dla ciebie propozycję. Taką, której nie da się odrzucić. – Blondyn uśmiechnął się groźnie.
     Zorientowała się, że nie wróży to nic dobrego.
     Miała rację.

Nie Bój Się Mnie... || Yandere x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz