☆6☆

1.5K 125 15
                                    

Stałam przed wejściem do dromitorium, osłupiałam na widok Dracona stojącego z kwiatami uśmiechającego się do mnie.

-Nie ufaj mu Lou.- szepnął mi do ucha George i razem z bratem zostawili mnie samą z blondynem.

Podeszłam do obrazu i chciałem powiedzieć hasło gdy nagle poczułam palec na swoich ustach.

-Malfoy co ty do cholery wyprawiasz?

-Nic nie mów.- chłopak niebezpiecznie zbliżał swoją twarz do mojej, aż w końcu złączył nasze usta.

W pewnym momencie opamiętałem się i odepchnęłam go od siebie. Przecież jeszcze dziś widziałam go z Pansy.

-Masz dziewczynę.

-Jeszcze nie.

-Jeszcze?

-Louiso Emily Howard czy zostaniesz moją dziewczyną?- w życiu nie pomyślałabym, że obiekt westchnień wszystkich ślizgonek będzie chciał chodzić właśnie ze mną i że przyniesie mi moje ulubione kwiaty. Narcyzy.

Wciąż nie wiem co z nim i Pansy... nie chcę kłopotów ani żadnego trójkąta. Gdyby to wszystko okazało się żartem cały Hogwart śmiałby się ze mnie. W sumie już to robi.

NIE UFAJ MU LOU.

To co powiedział mi George przed odejściem dało mi do myślenia. Przypomniało mi się jak potraktował mnie dziś rano i co powiedziała wtedy Pansy, że ja pożałuje.

-Nie masz dziewczyny Dracko.

-Nie zgadzasz się?

-Nie.

W tym samym momencie chłopak złapał mnie za nadgarstki i przyparł mnie do ściany. Zaczął całować mnie po szyi, ja krzyczałam, blondyn tylko się śmiał, wyciągną różdżke i rzucił zaklęcie.

-Petrificus totalus.

Nie mogłam zrobić nic, nawet się rozpłakać. Czułam jak mnie rozbiera, czułam jak dotyka moje spetryfikowane ciało. W pewnym momencie przestał.

-Niezły prawy sierpowy Fred.

-Dziękuję George.

Nigdy bardziej się nie cieszyłam słysząc ich głos.

-Ja dokończe zabawę z Malfoy'em ty Fred zanieś ją do skrzydła szpitalnego.

Nie usłyszałam już żadnych słów. Czułam tylko jak rodowłosy unosi mnie i biegnie. Przed wejściem do skrzydła poczułam jak całuje mnie w czoło... było to dziwne, bardzo dziwne.

Chłopak powiedział Pani Pomfrey o tym co chciał mi zrobić Dracko, kobieta wyglądała na zmartwioną, kazała mu iść do Dumbledora ale on chciał zostać ze mną.

-Idź, że chłopcze bo zaraz ja cię zpetryfikuje.

Wiedziałam, że rodowłosy niechętnie opuszcza sale.

***
Rano mogłam już ruszać wszystkimi swoimi kończynami. Chciałam wstać ale ktoś spał na moich nogach. To był Fred. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Kto by tego nie zrobił widząc słodkiej, rozczochranej, rude czupryny i przystojnego śliniącego się chłopaka. Mimo tego że na ogół ślinienie się według mnei jest obleśne to jak robił to Fred mnie podniecało.

****
Krótki rozdział pełen emocji ^^

Old Friends // F. & G. WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz