☆2☆

2.1K 149 1
                                    

Mój piąty rok w Hogwarcie. Od czterech lat jedyny mój kontakt z Weasleyami to tylko ten na boisku do quidditcha. Nie jestem w drużynie ślizgonów uprzedzając pytania. Po prostu często przychodzę na treningi gryfonów żeby podpatrzeć ich taktykę. To należy do moich obowiązków, moich i Malfoy'a ,który w tym roku objął stanowisko szukającego co odrazu dyskwalifikuje  go z uczestniczenia w treningach innej drużyny. Siedzenie samej na trybunach i oglądanie tych wszystkich trenujących nastolatków było strasznie nudne. O wiele lepiej bawiłam się tu z Draco wykrzykując w ich kierunku obelgi. Robienie tego samemu nie miało sęsu. Po jakiś dwóch godzinach spotkanie zakończyło się więc wszyscy udali się w stronę szatni. Postanowiłam pójść za nimi. Oczywiście schodząc po schodach musiałam się wyjebać zwracając na siebie uwagę innych. Większości tylko hihotała między sobą. Tylko dwie osoby z reprezentacji Gryffindoru postanowiły pomóc mi wstać. Oczywiście nie byli to Fred i George lecz Harry i Ron. Jak miło, że moji "NAJLEPSI PRZYJACIELE" postanowili sobie popatrzeć na tą jakże zabawną scenę. Stojąc już na nogach wybełkotałam słowo dziękuję i szybkim krokiem szłam w stronę Hogwartu.

-Hej Louisa!- usłyszałam znajomy głos i obróciłam się na pięcie.

-Hej Draco! Co tam? Fajne włosy.- Serio? Lou czy ty właśnie tak chcesz podrywać swojego przyjaciela? Zawsze byłam beznadziejna w tych sprawach ale tym razem zawiesiłam sobie poprzeczkę zbyt wysoko... jak ja to pobije?

-Yyy dzięki. Słuchaj jak poszedł trening?

-No było nudno... - nie pozwolił mi dokończyć zdania.

-Ja się nie pytam o twoje wrażenia Lou, tylko o taktykę.

Auć? Draconie Malfoy'u zawsze wiedziałam że jestś okrutny oraz chamski ale żeby aż tak? W skrócie opowiedziałam mu co wydarzyło się na stadionie i bez pożegnania poszłam na błonia. Ze względu na ciepłe, sobotnie popołudnie siedziało tam dużo osób. Wszyscy najwidoczniej dobrze się bawili, na co ja nie miałam ochoty. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam czytać mugolską książkę, którą ciocia przysłała mi na 13 urodziny. Po przeczytaniu dwóch rozdziałów ktoś postanowił przerwać mi lekturę.

-Czy twoi rodzice nie są źli, że czytasz to coś?

-Drogi Fredzie uważam iż nic ci do tego.

-Auć. Co ty się taka ostra zrobiłaś co Lou? Nie gadaliśmy ze sobą zaledwie cztery lata.- Nie wiedziałam jakie są jego intencje. Próbowałam wyczuć w jego słowach sarkazm albo drwinę. Nic.

-Wybacz, ale chyba mam prawo być zła. Sami zakonczyliście tą przyjaźń.

-Bo ty oprócz nas miałaś tego swojego Malfoy'ka, który teraz jest zajęty swoją Pansy.- od kiedy on zrobił się tak... strasznie nie miły. Fakt to była ta strasza i okrutna prawda ale on nie musiał mi tego wypominać.- Ej Lou czy ty płaczesz?

-Idź już sobie.

Chłopak mocno mnie przytulił i wplutł ręce w moje włosy. Nie spodziewałam się tego. Na szczęście nikt nie zauważył tej ckliwej scenki bo zrobiłaby się z tego ogromna sensacja. Przy pożegnaniu Fred wręczł mi karteczkę.

Spotkajmy się jutro o 22 tam gdzie kiedyś. Będę razem z Georgem.
                                                            Fred

Old Friends // F. & G. WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz