#14

449 37 1
                                    



Mama Brada to najlepsza kobieta, jaką poznałam, jest strasznie kochana i bardzo opiekuńcza nic dziwnego, że Brad wyrósł na takiego wspaniałego człowieka.



Dzisiaj z Bradleyem planowaliśmy co będziemy robić, wpadliśmy na pomysł by przejść się do parku, ja uwielbiam te miejsca i długo nie trzeba było mnie namawiać, wzięliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, i wyszliśmy z domu.


Chciałbym ci dziś przedstawić moich przyjaciół-Powiedział Bradley kiedy szliśmy chodnikiem co jakiś czas przeskakując przez krawężnik.


To bardzo miło, ale myślisz, że mnie polubiom-Spytałam, bo znów odezwała się we mnie moja nieśmiałość.


Jestem pewien, że cię pokochają, mówiłem już im o tobie więc nie masz co się denerwować - Czy on opowiadał o mnie swoim znajomym, miło nie powiem.


No dobrze - Uśmiechnęłam się do niego, i powędrowaliśmy dalej.


W pewnym momencie poczułam delikatny dotyk na mojej prawej dłoni, palce Bradleya delikatnie muskały moją rękę a następnie bardzo ostrożnie złapał ją w uścisk.


Poczułam gęsią skórkę, to było bardzo przyjemne, nie odepchnęłam ręki chyba byłabym głupia, gdybym to zrobiła.


Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na nasze splecione dłonie, Brad jak by przestał się krepować i splótł nasze palce jeszcze mocniej, tak bym mu nie uciekła takie przynajmniej odniosłam wrażenie.


Park w Birmingham był cudowny wszędzie wysokie dżewa, na których znajdowały się kolorowe liście, lapy pomiędzy szczytami drzew i czarne ławki ustawione przy ścieżkach, wszędzie było słychać śpiew ptaków, ten piękny odgłos sopwodował, że na chwilę zamknęłam oczy i dałam się ponieść tej muzyce i pięknemu zapachowi drzew.


Podoba ci się-Spytał chłopak.


Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam Bradleya przyglądającego mi się z uśmiechem.


Tak, jest pięknie. - Dodałam i rozejrzałam się po parku.


Wiedziałem, że ci się tu spodoba. - Pociągnął mnie delikatnie w stronę ścieżki prowadzącej do parku.


Jak to? -spytałam ciekawa.


To miejsce jest tak samo piękne, jak ty. - Na moich policzkach pojawił się rumieniec, zresztą nic nowego, od czasu gdy poznałam Brada rumieńce pojawiają się na mojej twarzy częściej niż przez całe moje dotychczasowe życie.


Nic nie odpowiedziałam tylko z delikatnym uśmiechem, skierwałam wzrok w swoje buty.


Najpiękniejszy widok na świecie - Brad zatrzymał się.


Podniosłam wzrok by dowiedzieć się co tak zafascynowało Bradleya, niestety nic nie zobaczyłam, ponieważ chłopak przysunął się do mnie tak blisko, że poczułam jego ciepły oddech. Delikatnie przejechał opuszkami palców po moim policzku i a następnie po wardze, automatycznie ją delikatnie uchyliłam a chłopak złączył nasze usta, wargi miałam nadal delikatnie uchylone co spowodowało, że język Bradleya dotykał mojego. Całował bardzo powoli, jak by rozkoszował się każdą chwilą, było to wolne i delkatne, ale też namiętne, jednym słowem idealny pocałunek.


Całowaliśmy się, tak przez czas nieokreślony aż ręka Bradleya z mojego ramienia zjechała na mój pośladek, poczułam pulsowanie w tym miejscu, i narastające podniecenie. Moje ciało wypełniło ciepło, i tak zwane motylki w brzuchu.


Kiedy przerwaliśmy, by złapać oddech, Bradley wypowiedział słowa, których się kompletnie nie spodziewałam i które spowodowały, że kolana mi zmiękły.

Wiadomość/ Bradley SimpsonTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon